Jan Tomasz Gross gościem konferencji współorganizowanej przez IPN. Wszystko w Centrum Edukacyjnym im. Janusza Kurtyki...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Jak czytamy na stronach IPN, Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN oraz Żydowski Instytut Historyczny im. E. Ringelbluma są organizatorami międzynarodowej konferencji naukowej „»Być świadkiem Zagłady«. W 70. rocznicę powstania w warszawskim getcie“.

Honorowy patronat nad konferencją objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski. Konferencja dedykowana jest pamięci Szmula Zygielbojma.

Spotkanie odbędzie się dniach 22–23 kwietnia 2013 r.

Inicjatywa szlachetna i godna poparcia - tak przynajmniej można sądzić na pierwszy rzut oka. Przy bliższej analizie programu wydarzenia narastają jednak wątpliwości. Okazuje się bowiem, że jednym z gości konferencji współorganizowanej przez IPN będzie znany z nierzetelnych, antypolskich wystąpień Jan Tomasz Gross - autor równie głośnych co nierzetelnych "Złotych żniw" i "Strachu".

CZYTAJ TAKŻE: Gontarczyk w "Rz"o tym jak Gross manipuluje liczbami, jak przemilcza niewygodne dla siebie fakty i wypacza historię

Weźmie on udział w dyskusji panelowej pt. Co zostało z Hilbergowskiej triady „Sprawcy – ofiary – świadkowie“? Moderatorem panelu jest prof. Paweł Śpiewak (Żydowski Instytut Historyczny), a obok Grossa debatować będą: Paweł Machcewicz (Muzeum II Wojny Światowej; Uniwersytet Warszawski) oraz dr hab. Grzegorz Berendt (Instytut Pamięci Narodowej).

Szczególny sprzeciw może budzić fakt, że debata z udziałem Grossa odbędzie się  w Centrum Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki „Przystanek Historia”. A przecież śp. Janusz Kurtyka określał jasno Grossa jako "pseudobadacza", a jego prace jako "paszkwile". W 2008 roku tak mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia:

Pan Gross obrał sobie za metodę prowokowanie swoich oponentów naukowych czy publicystycznych. Myślę, że to jest metoda niedopuszczalna, zwłaszcza że ta efektowna metoda, która zwraca uwagę, pozwala panu Grossowi operować w obszarze tak tragicznym. Myślę, że moralnie jest to dwuznaczne i mam duże wątpliwości, czy pan Gross ma moralne prawo, żeby w tak brutalny sposób stosować tak efektowne zabiegi, posługując się tak dramatycznym problemem. Bo to jest ciekawa taktyka, bo rzeczywiście na początku jest sama książka, a potem są kolejne wypowiedzi, na przykład ta, że rzekomo prymas Wyszyński wierzył w to, że Żydzi dokonują mordów rytualnych.

Ta książka jest przede wszystkim książką o panu Grossie, o panu Grossie jako pseudobadaczu, o panu Grossie, który nie opanował w ogóle tajników warsztatu historycznego, chociaż występuje, jest prezentowany jako historyk, o panu Grossie, który jest skrajnie tendencyjny, który swoją publikacją niczego nie wyjaśnia, niczego nie opisuje, nie próbuje zakreślić żadnej panoramy społecznej czy tła społecznego dla zjawiska, które opisuje, który pozostaje w służbie jednego stereotypu. Z nauką, oczywiście, nie ma to nic wspólnego. Można powiedzieć, że to jest fakt kulturowy, że to jest paszkwil. Ale dla Polaków niezwykle smutnym faktem jest, że te wszystkie operacje, te wszystkie działania, ta książka operuje w tak dramatycznym temacie. I myślę, że tutaj jest podstawowy problem, iż ofiary, które ponosili Żydzi, bo przecież jest faktem, że w Polsce po drugiej wojnie światowej był antysemityzm, jest faktem, że niewinni ludzie padali ofiarą tego antysemityzmu, jednak nie możemy mówić, tak jak mówi pan Gross, że Polacy dokończyli holokaust. Ja może przypomnę, iż holokaust w czasie drugiej wojny światowej odbywa się w warunkach, kiedy naród żydowski został zepchnięty na absolutny margines i kiedy, można powiedzieć, nie miał szans na to, aby uzyskać pomoc skądkolwiek, bo przecież ta pomoc, której udzielali Polacy Żydom miała charakter bardzo wąski, bo nie mogła mieć innego charakteru po drugiej wojnie światowej w wyniku rozmaitego rodzaju zjawisk społecznych i świadomej polityki Sowietów Żydzi byli częścią establishmentu rodzącego się PRL i mówienie, że w tych warunkach dokonywał się holokaust bądź też Polacy kontynuowali holokaust jest po prostu nieprawdziwe i niedopuszczalne.

Czy śp. Janusz Kurtyka chciałby, aby w Centrum Edukacyjnym IPN nazwanym jego imieniem fetowano Jana Tomasza Grossa, dodatkowo z udziałem historyka reprezentującego IPN? Czy żaden z jego uczniów i byłych pracowników nie zaprotestuje?

Pomijając już fakt, że legitymizowanie Grossa przez instytucję powołaną do strzeżenia prawdy o Polsce i Polakach musi budzić najgłębszy sprzeciw.

Dodajmy: jednym z patronów medialnych sesji jest "Gazeta Wyborcza"...

Sil

 

CZYTAJ TAKŻE: Piotr Gontarczyk: List otwarty do wydawnictwa "Znak" i Jana T. Grossa. "Byłem wstrząśnięty poziomem grafomaństwa autora"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych