NASZ WYWIAD. Prof. Ryszard Terlecki: "Mamy władzę tchórzy, którzy nie mają odwagi, aby otwarcie mówić o sprawach odległych w czasie"

PAP/Leszek Szymański
PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Na stronie internetowej Prezydenta RP, w notce poświęconej rocznicy oswobodzenia przez wojska sowieckie niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau ani razu nie pada nazwa „niemiecki”. Jak to rozumieć? Czy jest to poważne przeoczenie?

Prof. Ryszard Terlecki: Według mnie bardzo poważne przeoczenie. To jest tego rodzaju polityka, która każe mówić, że „walczyliśmy w drugiej wojnie światowej”, ale nie wiadomo z kim. To podobnie jak niedawno obchodziliśmy rocznicę Powstania Styczniowego, to też nie dowiedzieliśmy się, przeciwko komu było to powstanie.

Z jakichś względów nie wygodnie jest tej ekipie, ze względu na jej jakieś uwarunkowania międzynarodowe – jak to oni sobie wyobrażają – „drażnić” swoich rozmówców, czy kontrahentów. To z tego pewnie powodu unikają jasnych, zdecydowanych określeń, kto tworzył obozy koncentracyjne w Polsce i przeciwko komu musieliśmy walczyć w Powstaniu Styczniowym. Tak niestety jest, że mamy do czynienia z władzą tchórzy, którzy nie mają dość odwagi, aby mówić normalnie i otwarcie o sprawach odległych przecież w czasie, o 70 i o 150 lat.

 

Taka poprawność polityczna, takie lawirowanie między ważnymi faktami, przechodzi stopniowo do sfery edukacyjnej, prawda?

Ona nie przechodzi, ona już przeszła! Spotkałem studentów na pierwszym roku politologii, którzy byli już przecież po maturze - i to tej jeszcze nie kończącej edukację okrojonej historii, tak jak teraz to się zaczyna - którzy mówili, że Powstanie Styczniowe było przeciwko... krzyżakom.

 

Serio?

Tak, serio. Zlituję się i już nie będę wymieniał nazwy tego uniwersytetu. Na zajęciach padały nazwy różnych przeciwników powstańców styczniowych – Prusacy, Niemcy, aż wreszcie któryś tam z tyłu rzucił zupełnie poważnie, że przeciwko krzyżakom.

 

Czy zatem przyszłe pokolenia Polaków zapłacą za taką antyedukacyjną w swej formie „poprawność polityczną” obecnych władz?

Z całą pewnością zapłacą. Zapłacą, jeśli pozwolimy tym władzom na taką „edukację”, jeśli pozwolimy na to nowe podejście do edukacji ogólnie. Z pewnością będzie taka luka pokoleniowa, bo przecież okrojenie programów nie dotyczy jedynie historii, obniża generalnie poziom wykształcenia Polaków.

Powtarzam zatem; jeśli pozwolimy im nadal rządzić, to przyszłość państwa polskiego rysuje się marnie. Mam wciąż nadzieję, że rodzice uczniów, a także nauczyciele zrozumieją, że dla przyszłości dzieci, nowego pokolenia niezbędna jest elementarna edukacja. Nie wystarczy oglądać jakąś kretyńską telewizję.

 

Jak ocenia pan skuteczność walki Polski o jej dobre imię właśnie w kontekście „obozów zagłady”, których tworzenie w czasie wojny nam coraz częściej zarzucają? Bo z jednej strony MSZ obliguje ambasadorów do reagowania na kalumnie pojawiające się w prasie, a z drugiej strony wydaje książkę o współsprawstwie Holokaustu przez Polaków.

Te protesty ambasadorów są nieskuteczne. One nic nie wnoszą, bo nawet jeśli ta, czy inna gazeta zamieści sprostowanie wydrukowane drobnym drukiem, to nikt tego nie przeczyta. Moim zdaniem jedyną skuteczną drogą byłoby wytaczanie procesów redaktorom. Środowiska żydowskie przetarły szlak, sprawdziły tę drogę i pozywały te główne media światowe, jeśli pojawiły się w nich nieprawdziwe informacje na temat Zagłady.  Powinniśmy robić tak samo. To jedyna chyba droga, aby redaktorzy, czy sekretarze redakcji mieli w pamięci, że tego rodzaju błędu nie przepuszczać, bo to może kosztować.

No a z drugiej strony jeśli będziemy rozliczać swoją historię w ten sposób, że obrzucamy ją błotem, to wszelka obrona dobrego imienia Polski nie ma sensu.

Państwo polskie dofinansowuje książki, filmy i rozmaite przedsięwzięcia, które skutkują tym, że opinia o Polakach – współsprawcach, będzie się upowszechniać na świecie. Młodzi ludzie, być może nawet w Polsce, będą mieli coraz więcej wątpliwości i zaczną sobie stawiać w końcu pytanie, że może to jednak nie Niemcy budowali te obozy, tak jak opowiadali im rodzice. Że może to jednak Polacy mieli w tym swój udział, ale wolą o tym głośno nie mówić.

 

ROZMAWIAŁ Sławomir Sieradzki

 

CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Komorowski chroni twórców obozu zagłady Auschwitz-Birkenau? W oficjalnym dokumencie nie wymienił ich narodowości

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Powstanie Styczniowe według prezydenta Bronisława Komorowskiego. Przeciwko komu ono w ogóle wybuchło?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.