Premier tłumaczy prokuratorów wojskowych: nie przeszli szkoleń, muszą się dostosować do standardów medialnych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Donald Tusk w trakcie konferencji prasowej w Sejmie odniósł się do ostatnich wydarzeń związanych z wypowiedziami prokuratorów wojskowych o obecności trotylu na wraku tupolewa.

Szef rządu usprawiedliwiał nieprecyzyjność wypowiedzi prokuratorów presją, którą wytwarza opozycja oraz... nieprzeszkoleniem prokuratury:

Prokuratura wojskowa pracuje pod niezwykłą, najwyższą presją, zwłaszcza opozycji, w sprawie zamachu smoleńskiego. Mam takie wrażenie, ze prokuratorów  wojskowych nigdy nie szkolono pod kątem walki medialnej, politycznej i kształtowania przekazu medialnego. Wszyscy oczekujemy od Prokuratury Wojskowej profesjonalizmu w działaniach, chciałbym też żeby ta niewątpliwie profesjonalna prokuratura była również w pełni zawodowa jeśli o przekaz medialny… Ale prawdopodobnie jeszcze trochę czasu upłynie, zanim wszyscy dostosują się do tych bardzo wysokich wymagań i standardów mediów i opozycji

- mówił premier.

Pod niezwykłą presją W SPRAWIE ZAMACHU SMOLEŃSKIEGO. Czy premier wie coś więcej? To kolejne tego typu "przejęzyczenie" (?): najpierw robił to w rozmowie z Jackiem Żakowskim Radosław Sikorski, a później w sprawie wykrycia materiałów energetycznych premier Tusk. Dziwne to przejęzyczenia. I sporo ich w ostatnim czasie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Żakowski i Sikorski otwarcie mówią o "zamachu w Smoleńsku". Też czują, że to nie był wypadek?

CZYTAJ TAKŻE: Przejęzyczenie czy prawda, co nie mogła usiedzieć za premierowskimi zębami? Co wie Donald Tusk o materiałach wybuchowych i wysokoenergetycznych?

Jak ocenia samą sprawę wykrycia przez polskich biegły trotylu?

Istotą sprawy, jaką jest badanie przy pomocy różnych urządzeń, pod kątem różnych urządzeń, pod kątem obecności materiałów wybuchowych i pod kątem ewentualnych wybuchów na pokładzie tupolewa... Rozumiem, że te komunikaty prokuratury wykluczają zamach, a przecież o tym jest dyskusja. Przypominam, że nadzwyczajnej klasy urządzenia reagowały przecież podobnie na drugim tupolewie, który nie uległ żadnej eksplozji ani katastrofie. Rozumiem emocje, ale proszę o odrobinę wyrozumiałości wobec prokuratury wojskowej, która każdego dnia oprócz śledztwa, musi zmagać się z tą presją ze strony opozycji

- oceniał Tusk.

Na pytanie dziennikarzy, czy w oświadczeniu prokuratorów w październiku tuż po publikacji Cezarego Gmyza, nie zabrakło mu zdania, które potwierdziłoby wykrycie trotylu, premier odpowiadał:

Wydaje się, że Prokuratora Wojskowa padła ofiarą dość nieszczęsnej publikacji, która wywołała prawdziwą eksplozję; zarówno polityczną, jak i tę w mediach. (...) Publikacja w „Rzeczpospolitej” ukazała się nie po zakończeniu badań, ale w trakcie badań. Proszę się nie dziwić, że prokuratura jest powściągliwa w komunikowaniu fragmentów śledztwa. Prokuratura est zobowiązana do tego, żeby po zakończeniu wszystkich badań i metod sformułować odpowiedzialne wnioski. Dlatego jeszcze raz – sam chciałbym, jak państwo wiecie jest to dla mnie sprawa priorytetowa pod każdym względem – wolałbym żeby prokuratura potrafiła się komunikować lepiej i precyzyjniej, ale nie zakładam tu złych intencji czy prób ukrycia czegokolwiek. Prokuratura wojskowa nie ma żadnego powodu, by coś ukrywać, ale dobro śledztwa wymaga czasem pracy w skupieniu i ciszy. A jak wiecie państwo - praca prokuratury jest pod szczególną presją

- mówił Tusk, kompletnie ignorując fakt, że prokuratorzy w październiku po prostu ukryli kluczowe informacje, które zmanipulowały opinię publiczną i doprowadziły do czystek w "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze".

maf

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych