Pada ostatnia blaga z propagandy PO, jacy byliśmy ważni w Europie i w jak straszną izolację wpędzi Polskę rząd PiS

EPA/PAP
EPA/PAP

Nie jesteśmy w Unii, by tworzyć utopie i sztuczne instytucje, które nami zarządzają. Instytucje mają nam służyć

— powiedział minister Witold Waszczykowski na spotkaniu szefów dyplomacji Niemiec, Francji i Polski, zorganizowanym na zamku Ettersburgu z okazji 25 lecia powołania tzw. Trójkąta Weimarskiego.

Czym jest ów trójkąt? Należałoby raczej spytać, czym miał być: miał być ważnym czynnikiem w kształtowaniu europejskiej polityki, a nie jest. Jest figurą płaską, wydmuszką, raz po raz ożywianym głównie na okoliczność kolejnego „lecia” dowodem istnienia trójstronnej współpracy, której nie ma. Ale jest dobre samopoczucie:

Nie bez dumy możemy mówić, że Trójkąt Weimarski jest symbolem sukcesu. Przyczynił się do tego, że proces jednoczenia się Europy jest symbolem sukcesu

— zagaił okazjonalnie szef niemieckiego MSZ Frank-Walter Steinmeier (ile to ja już takich mów słyszałem…), po czym zręcznie przeszedł do problemów poruszonych na tym spotkaniu: tych wywołanych w samej UE przez „brexit”, tych spowodowanych przez tsunami islamskich imigrantów, tych tuż za miedzą, na Ukrainie, i na Bliskim Wschodzie. Jak to ujął Steinmeier, panowie ministrowie „ustosunkowali się do palących kwestii”.

Cieszę się, że to spotkanie odbyło się w tak szczerej, otwartej i przyjacielskiej atmosferze

— dorzucił od siebie nasz minister Witold Waszczykowski, po czym w szczerym duchu zaproponował „jeszcze większą intensyfikację pracy Trójkąta Weimarskiego”, w tym współpracę z Grupą Wyszehradzką.

Wydaje mi się, że było to bardzo dobre spotkanie, dobra rozmowa. Interesujące było również spojrzenie wstecz, ale nie chcieliśmy za długo zatrzymywać się na przeszłości

— skomentował jego francuski kolega z urzędu Jean Marc Ayrault.

Znaczy, jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Dobrze, bo wszyscy się pojednali, Francja z Niemcami, Niemcy z Polską, a „Polska jest wielkim krajem UE z wielką historią i wszyscy potrzebują Polski” - jak zauważył Ayrault, źle natomiast, bo pojawiły się różne „zagrożenia dla Europy”, więc „optymistyczne analizy i perspektywy muszą zostać zrewidowane”. I to by było na tyle. Na koniec cała trójka wyraziła wolę „rozwoju Trójkąta Weimarskiego”, jak w takich razach.

Woli ci u nas dostatek. Jeśli jednak raz po raz reanimowany Trójkąt miałby znów być politycznym Muppet Show, to – powiem wprost - szkoda czasu i atłasu. Minister Ayrault wolał nie zatrzymywać się na przeszłości, jednak bez résumé nie da się ocenić stanu tej inicjatywy, ani wyciągnąć konstruktywnych wniosków na przyszłość. To zawarte w Turyngii w 1991r. niemiecko-francusko-polskie porozumienie zrodziła potrzeba chwili - po plajcie komunizmu i rozpadzie tzw. bloku wschodniego w Europie zapanował polityczny nieład. Inicjatywa ówczesnych ministrów spraw zagranicznych Hansa-Dietricha Genschera, Rolanda Dumasa i Krzysztofa Skubiszewskiego miała symbolizować „nowy porządek” na kontynencie. Panowie ustalili i hucznie ogłosili, że odtąd będą wspólnie, regularnie omawiać bieżące problemy. Trójkąt miał być „nowym motorem rozwoju Europy”.

Było jednak drugie dno tej inicjatywy. Francja po prostu bała się wzrostu znaczenia zjednoczonych Niemiec i szukała przeciwwagi, Polska bała się ponownego popadnięcia pod wpływy Rosji, zaś Niemcy, niezależnie poczucia historycznej winy za sytuację, w jakiej znajdował się nasz kraj, oraz aspektu wizerunkowego, nie chciały, żeby granica dobrobytu i biedy, demokracji i bezhołowia przebiegała pod ich nosem na Odrze. Jednak od początku istnienia Trójkąta Francja i Niemcy nie traktowały Polski jak równorzędnego partnera, a raczej jak wiszącego na klamce UE petenta o wybujałych aspiracjach politycznych.

Niestety, stworzone wówczas możliwości nie zostały w pełni wykorzystane

— ubolewał później w naszej rozmowie minister Genscher.

O pracy tego „nowego motoru” dla jednoczącej się Europy najlepiej świadczy to, że przez prawie dwa dziesięciolecia trójkątni partnerzy spotkali się łącznie… sześć razy. Zamiast zbliżania następowało nabieranie dystansu. Na panewce spaliły takie plany jak szumnie zapowiadana w 1997 r. „intensyfikacja współpracy partnerskich miast Paryża, Berlina i Warszawy”, budowa wspólnego ośrodka naukowego w Warszawie, rozszerzenie wymiany francuskiej, niemieckiej i polskiej młodzieży, czy np. włączenie naszego kraju do niemiecko-francuskiego kanału telewizji Arte. Gdy w maju 2003 r. przywódcy RFN, Francji i Polski spotkali się w Wrocławiu, nie mięli sobie już nic do zaoferowania, prócz papki sloganów, czym trójkąt stać się powinien: „źródłem nowych impulsów i kształtującą siłą w służbie poszerzonej unii”.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

123
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.