Moi amerykańscy przyjaciele murem za Trumpem. Dlaczego? Nie chcą by USA stały się…Europą

fot: Łukasz Adamski
fot: Łukasz Adamski

Moja amerykańska eskapada dobiegła końca. Po 16 latach od czasu, gdy skończyłem w USA szkołę pierwszy raz miałem okazję zobaczyć znów ten niezwykły i inspirujący kraj. Kraj jednak różny od tego przed mroczną datą 9/11, która na zawsze odmieniła oblicze „Miasta na górze”. Kraj podzielony mocniej niż wyobrażała to sobie Gertrude Himmelfarb w słynnej książce „Jeden naród, dwie kultury”. Kraj rozbity i patrzący niepewnie w przyszłość. W końcu kraj, u którego sterów za kilka miesięcy będzie albo umoczona po uszy w finansowe zależności od obcych krajów ultralewicowa obyczajowo Hillary Clinton ( sprawa z niejasnymi dotacjami dla fundacji Clintonów), albo Donald Trump - ekscentryczny multimilioner, który umizguje się do Rosji,** ale obiecuje wyrwanie USA z coraz bardziej etatystycznego uścisku i chce wraz z radykalnie prawicowym wiceprezydentem Mikem Pencem uderzyć w samo jądro lewackiego „marszu przez instytucje”.

Czytaj również: Po konwencji Trumpa i wypowiedzi o NATO wciąż wiele pytań i niepewność dla wschodniej Europy

Z perspektywy bezpieczeństwa Polski i jedności NATO nasze postawienie na Trumpa wydaje się być ryzykowne. Z drugiej jednak strony to deklarująca istotę sojuszy Hillary Clinton jest odpowiedzialna za szkodliwy reset z putinowską Rosją. Czy możemy mieć pewność, że dla dobra swojego kraju go nie powtórzy?

Ja jednak tym razem nie o geopolityce chcę pisać, ale odczuciach amerykańskich przyjaciół, z którymi miałem przyjemność mieszkać podczas pobytu. To właśnie te kilka tygodni przekonało mnie, że Donald Trump, do niedawna wyśmiewany klaun amerykańskiej polityki i swoisty amerykański JKM, ma większe szansę na prezydenturę na jesieni niż faworyzowana kandydatka mainstreamu waszyngtońskiego establishmentu. Moi przyjaciele jako synowe i córki imigrantów z Węgier (1956) zawsze byli zdeklarowanymi Republikanami. Choć przejęli od uciekających przed czołgami rodziców jednoznaczny antykomunizm kierowali się raczej w stronę umiarkowanej prawicy spod znaku Mitta Romneya albo Johna McCaina. Teraz mówią jasno: tylko Donald Trump jest w stanie uratować Amerykę. Tylko Donald Trump uchroni USA przed losem Europy, która ich zdaniem jest zalewana przez socjalistyczną dyktaturę urzędników z Brukseli oraz islamską nawałnicę imigrantów. Tylko Trump może pozbyć się niechcianych Meksykanów, rozbić ISIS i w końcu podnieść kraj z kolan, na który według nich padł przez Baracka Obamę. Dlaczego on? Bo jest niezależny finansowo, nie kłania się normom poprawności politycznej i jest spoza establishmentu, który tak zmęczył Amerykanów obu stron „wojny światów”.

Wiele ze spostrzeżeń moich przyjaciół jest płytkich. Oni naprawdę wierzą, że Trump zbuduje mur oddzielający ich od Meksyku, za który Meksykanie w formie nowych ceł i podatków zapłacą. Wierzą też, że jego administracja zbombarduje terrorystów i uwolni amerykańską gospodarkę z więzów biurokracji, której w porównaniu do Europy tutaj praktycznie nie i tak nie ma. Jak reagowali na moje sugestie, że Polacy nie ufają politykowi, który sugeruje zdradę nas przez NATO? Uważają, że kandydat Republikanów cynicznie gra pod elektorat libertarian i izolacjonistycznej prawicy. Z drugiej strony są przekonani, że kraje NATO, oprócz oczywiście wywiązującej się z umów Polski, powinny płacić równą kontrybucję na rzecz NATO, nie patrząc ciągle roszczeniowo na USA.

12
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych