Oficjalnie nikt tego oczywiście nie przyzna, ale w kuluarach to była opinia dominująca - niemieccy organizatorzy 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (Munich Security Conference 2016) są załamani. Prawie wszystko poszło nie tak, jak zakładali.
Podczas paneli z przywódcami światowych mocarstw i ekspertami od wojskowości oraz bezpieczeństwa miało się dyskutować o przyszłości NATO i konkretnych rozwiązaniach dla konfliktu w Syrii. Niemcy chcieli wystąpić jako swego rodzaju patron światowego pokoju, to ich rola miała być podkreślana na każdym kroku. Tymczasem show Niemcom ukradli Rosjanie - Siergiej Ławrow i przede wszystkim Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że „mamy do czynienia z kolejną zimną wojną”. To jedno zdanie właściwie ustawiło dyskusję i rozbiło w pył pojednawcze wystąpienie Jensa Stoltenberga. Sekretarz generalny sojuszu mówił, że „NATO nie szuka konfrontacji, nie chcemy nowej zimnej wojny”. Rosyjski premier dał mu, krótko mówiąc prztyczka w nos.
Na marginesie, to jest swego rodzaju historyczna przewrotność, że w tym samym Monachium kilkadziesiąt lat wcześniej też zapewniano o tym, że tylko pokojowe rozwiązania są pożądane, gdy tymczasem potwór rodził się tuż za rogiem.
Wracając do tegorocznej konferencji, Niemcom nie wyszło jeszcze jedno. O kraju gospodarzy mówiło się, owszem, ale raczej w kontekście nieporozumień z Polską i słabości w kwestii problemu uchodźców. Nie tak to sobie wyobrażali, tymczasem o „słabych Niemczech” w kuluarach, ale i w dyskusjach panelowych aż huczało.
Poza rosyjskim głosem, bardzo wyraziście zabrzmiał również przekaz Petro Poroszenki. Prezydent Ukrainy brał udział w dyskusji m. in. z prezydentem Polski. Poroszenko miał zdecydowane najbardziej emocjonalne wystąpienie spowodowane wcześniejszą mową Miedwiediewa.
Panie Putin, to nie jest wojna domowa na Ukrainie, to jest pańska agresja
— prawie krzyczał ukraiński przywódca.
Andrzej Duda wypadł w tej dyskusji poprawnie. Przekazał swoje znane od dawna stanowisko, że najbardziej zależy mu na bezpieczeństwie obywateli Polski i nie zaryzykuje go, aby poprawić stosunki z kimkolwiek. Warto odnotować, że polski prezydent po raz pierwszy publicznie mówił po angielsku.
Prezydent RP odniósł się także do słów premiera Rosji o „nowej zimnej wojnie”. CZYTAJ: Prezydent Duda w Monachium odpowiada Miedwiediewowi: „Mówiąc o powrocie do zimnej wojny, Rosja mówi o swoim własnym działaniu”
ciąg dalszy na następnej stronie ==>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Oficjalnie nikt tego oczywiście nie przyzna, ale w kuluarach to była opinia dominująca - niemieccy organizatorzy 52. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (Munich Security Conference 2016) są załamani. Prawie wszystko poszło nie tak, jak zakładali.
Podczas paneli z przywódcami światowych mocarstw i ekspertami od wojskowości oraz bezpieczeństwa miało się dyskutować o przyszłości NATO i konkretnych rozwiązaniach dla konfliktu w Syrii. Niemcy chcieli wystąpić jako swego rodzaju patron światowego pokoju, to ich rola miała być podkreślana na każdym kroku. Tymczasem show Niemcom ukradli Rosjanie - Siergiej Ławrow i przede wszystkim Dmitrij Miedwiediew, który stwierdził, że „mamy do czynienia z kolejną zimną wojną”. To jedno zdanie właściwie ustawiło dyskusję i rozbiło w pył pojednawcze wystąpienie Jensa Stoltenberga. Sekretarz generalny sojuszu mówił, że „NATO nie szuka konfrontacji, nie chcemy nowej zimnej wojny”. Rosyjski premier dał mu, krótko mówiąc prztyczka w nos.
Na marginesie, to jest swego rodzaju historyczna przewrotność, że w tym samym Monachium kilkadziesiąt lat wcześniej też zapewniano o tym, że tylko pokojowe rozwiązania są pożądane, gdy tymczasem potwór rodził się tuż za rogiem.
Wracając do tegorocznej konferencji, Niemcom nie wyszło jeszcze jedno. O kraju gospodarzy mówiło się, owszem, ale raczej w kontekście nieporozumień z Polską i słabości w kwestii problemu uchodźców. Nie tak to sobie wyobrażali, tymczasem o „słabych Niemczech” w kuluarach, ale i w dyskusjach panelowych aż huczało.
Poza rosyjskim głosem, bardzo wyraziście zabrzmiał również przekaz Petro Poroszenki. Prezydent Ukrainy brał udział w dyskusji m. in. z prezydentem Polski. Poroszenko miał zdecydowane najbardziej emocjonalne wystąpienie spowodowane wcześniejszą mową Miedwiediewa.
Panie Putin, to nie jest wojna domowa na Ukrainie, to jest pańska agresja
— prawie krzyczał ukraiński przywódca.
Andrzej Duda wypadł w tej dyskusji poprawnie. Przekazał swoje znane od dawna stanowisko, że najbardziej zależy mu na bezpieczeństwie obywateli Polski i nie zaryzykuje go, aby poprawić stosunki z kimkolwiek. Warto odnotować, że polski prezydent po raz pierwszy publicznie mówił po angielsku.
Prezydent RP odniósł się także do słów premiera Rosji o „nowej zimnej wojnie”. CZYTAJ: Prezydent Duda w Monachium odpowiada Miedwiediewowi: „Mówiąc o powrocie do zimnej wojny, Rosja mówi o swoim własnym działaniu”
ciąg dalszy na następnej stronie ==>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/281638-rosjanie-kradna-niemcom-show-ukraina-prawie-krzyczy-a-polski-prezydent-mowi-po-angielsku-kilka-uwag-po-konferencji-msc2016-korespondencja-z-monachium