Moi pracownicy przychodzą pół godziny przed pracą. Anglik przychodzi pół godziny później, pije kawę, a pracę rozpoczyna po godzinie

— opowiadał w TVP Info mieszkający w Wielkiej Brytanii Jan Żyliński, który w swojej firmie budowlanej zatrudnia głównie Polaków.

W ten sposób polski książę tłumaczy przyczyny rosnącej niechęci do Polaków, jaką daje się zaobserwować na Wyspach.

Urodziłem się w Anglii i całe życie tam mieszkam. Kocham ten kraj. Zawsze była dyskryminacja, ale taka dyskretna, niewypowiedziana. Pogorszyło się pięć lat temu

— wskazywał Żyliński.

Niedawno wyzwał na pojedynek Nigela Farage’a za jego antypolskie wypowiedzi. Wyjaśniał już, że tak naprawdę chodziło mu o pojedynek słowny z liderem Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa oraz zwrócenie uwagi na problem dyskryminacji Polaków.

Nie chcę go stłuc, nie zabijam nawet pająków

— zastrzegł.

Jako przykład coraz gorszego traktowania naszych rodaków opisał historię młodej Polki, która pracuje w barze szybkiej obsługi w Londynie.

Trzy-cztery razy w tygodniu obrażają ją Anglicy, przeważnie starsi. „Jesteś niepotrzebna, kradniesz pracę, wracaj do Polski” – mówią

— opowiadał Żyliński.

Na pytanie, dlaczego wśród Anglików rośnie niechęć do Polaków, odpowiedział:

My jesteśmy lepsi. Są takie miasta na terenie Wielkiej Brytanii jak np. Peterborough. Tam przyjechało 20 tys. Polaków, jest 30 polskich sklepów. Tam jest dużo rodzin, gdzie od trzech pokoleń nikt nie pracuje i nagle przyjeżdża Polak i natychmiast znajduje pracę

— tłumaczył Jan Żyliński.

bzm/tvp.info.pl

Czytaj więcej: Syn polskiego bohatera wojennego wyzywa Nigela Farage’a na pojedynek

Farage nie chce pojedynkować się z polskim księciem: „Nie mam szabli”. Żyliński: „Mogę mu pożyczyć”