W sprawie pieszych i kierowców. Nowy przepis lekarstwem na wszystko

YT
YT

Nie mam pod ręką statystyki, ale zaryzykuję twierdzenie, że ludzie na pasach giną częściej, niż przy przechodzeniu w miejscach niedozwolonych

— napisał niedawno pan eurodeputowany Janusz Wojciechowski w swoim komentarzu.

Kilka akapitów dalej „wystawia receptę” – gotowy przepis, który jego zdaniem od razu załatwi sprawę i zwiększy bezpieczeństwo przechodzących przez jezdnię. Co proponuje Janusz Wojciechowski? Powrót do projektu przepisu, „żeby pierwszeństwo miał pieszy nie tylko znajdujących się już na pasach, ale również ten, który oczekuje na wejście. Moim zdanie stało się bardzo źle, że ten projekt odrzucono i sugeruję, by niezwłocznie do niego wrócić”.

Zaraz potem padają typowe populistyczne, „duszosczypatielnyje” argumenty (tzw. „garmażerka”, jak to matka z wózkiem pod Sochaczewem została rozjechana na pasach etc.) o horrorze na polskich drogach, by emocjonalnie (propagandowo) udowodnić tezę, że przepis taki jest konieczny. Łukasz Warzecha trafnie w swojej odpowiedzi na pomysł eurodeputowanego napisał, że taka regulacja byłaby „dla ekip drogówki idealnym sposobem na podreperowanie statystyki i budżetu państwa pod koniec okresu rozliczeniowego. Jako że nie sposób zdefiniować, co oznacza „zbliżenie się do przejścia”, wystarczyłoby ustawić radiowóz w ruchliwej okolicy i już można by wlepiać mandat za mandatem”. Natomiast ja nieśmiało zaproponowałbym panu Wojciechowskiemu „powrót do korzeni”, czyli do zapoznania się ze statystykami zanim rozpocznie pracę nad nowym przepisem. Do potrąceń pieszych najczęściej dochodzi w obszarach zabudowanych (89%), a tylko (aż?) w 37% tych wypadków doszło na przejściach dla pieszych i chodnikach, czyli w miejscach gdzie pieszy ma pierwszeństwo. Na uwagę zasługuje również fakt, że 66% wypadków z pieszymi wydarzyło się na prostych odcinkach dróg, czyli tam, gdzie kierowcy raczej nie spodziewają się obecności osób pieszych.

Szczególnie niebezpieczną porą dla pieszych jest noc. Np. w 2005 roku po zapadnięciu zmroku w obszarach zabudowanych zginęło 589 pieszych (51% pieszych zabitych w obszarze zabudowanym) i 449 (75%) pieszych poza obszarami zabudowanymi (Dane wg Instytutu Transportu samochodowego). Tak wiec zanim „zabierzemy się” za walkę o bezpieczeństwo na przejściach dla pieszych logika nakazywała by wprowadzić najpierw przepis, który regulowałby zachowanie kierowców na prostych odcinkach dróg ze zwróceniem uwagi na porę, czyli w nocy. Albowiem to wtedy ginie najwięcej Bogu ducha winnych ludzi. Jeżeli w polu widzenia kierowcy jadącego w mieście nocą znajdzie się więc spacerowicz idący chodnikiem wzdłuż drogi należałoby zwolnić do bezpiecznej prędkości np. 10 km/h. Absurdalności takiej regulacji prawnej nie muszę chyba wyjaśniać. Zwróćmy uwagę, że z roku na rok wg. statystyk liczba ofiar śmiertelnych wśród pieszych sukcesywnie spada. Wiąże się to z poprawą jakości dróg, a przede wszystkim z coraz większą popularnością, jaką cieszą się kamizelki odblaskowe.

Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni z wyników badań w naszym kraju. Niemniej jednak bezpieczeństwo pieszych w Polsce wzrasta. Od poprzedniego roku wprowadzono przepis obowiązkowego noszenia elementów odblaskowych nocą poza terenem zabudowanym. Staramy się wprowadzać nowe przepisy chroniące pieszych. Jednak w naszym kraju w tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia

— mówi w raporcie ETSC Ilona Buttler z Instytutu Transportu Samochodowego.

Pewna ciekawostką jest, że ostatnia kontrola UOKiK pokazała: co dziesiąty odblask sprzedawany w Polsce nie spełnia podstawowych norm odbijania światła. Może nad warto byłoby się pochylić, zamiast wymyślać nowe regulacje prawne, które niewiele wniosą. Sam jestem kierowcą, ale także i pieszym. W ostatnich latach zauważyłem potężną zmianę w mentalności prowadzących pojazdy, kiedy staję krawędzi chodnika z zamiarem przejścia po pasach. W większości przypadków kierowcy w Warszawie widząc mnie gotowego do przejścia wciskają hamulec i zatrzymują się. Pozdrawiam ich wtedy, unosząc rękę. To daje więcej niż kolejna, mocno dyskusyjna regulacja prawna.

Warzecha: Ochrona pieszych według Janusza Wojciechowskiego, czyli magiczny populizm

Wojciechowski: Łukasz Warzecha też uważa Polaków za „Hunów”? Jak im dać więcej ochrony na pasach, to rzucą się pod samochody?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.