Przystanek Woodstock "imprezą podwyższonego ryzyka". Owsiak: "Mam poczucie, jakbyśmy wracali do PRL-u"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Zbliżający się 22. Przystanek Woodstock został zakwalifikowany jako impreza masowa o podwyższonym ryzyku. Jerzy Owsiak nie kryje oburzenia decyzją wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka i policji.

Już na początku czerwca komendant lubuskiej policji wysłał pismo do organizatorów Przystanku Woodstock, w którym poinformował, że imprezie może zostać nadany status podwyższonego ryzyka. Jurek Owsiak w związku z tym wystosował specjalne oświadczenie do fanów festiwalu:

Od zawsze, a od kilku lat z ogromnymi sukcesami, Przystanek Woodstock organizowany był ze szczególną dbałością o bezpieczeństwo jego uczestników.

Nie zawsze na festiwalu jest tak bezpiecznie jak zapewnia Owsiak.

(…)pierwszy haust wolności będzie kojarzył się z Owsiakiem. Oni pojadą na „Przystanek Woodstock”, gdzie Owsiak pozwala na wszystko, a nawet(…) stwarza im miejsca, gdzie mogą taplać się w błocie, chodzić półnago, znaleźć narkotyki. Tak naprawdę Owsiak z tymi narkotykami nie walczy w czasie festiwalu. (…) Dilerzy tam mają eldorado

—mówiła w SalveTV Anita Gargas.

Anita Gargas dla Salve TV: Koniec „róbta co chceta” Owsiaka. WIDEO

Ciemna strona Przystanku Woodstock

Owsiak nie może pogodzić się ze zmianą statusu organizowanej przez siebie imprezy i atakuje władze. W „Faktach po faktach” w TVN 24 mówił:

Sześciostronicowe uzasadnienie powstało 400 km stąd, przy biurku w Komendzie Głównej. Podejrzewam, że zostało napisane przez ludzi, którzy tu nigdy nie byli. Bo właśnie tutaj przez wiele lat nasza współpraca ze służbami mundurowymi była rewelacyjna

—podkreślała i skarżył się:

Tegoroczny Przystanek został uznany za imprezę o podwyższonym ryzyku. To się wiąże głównie z pieniędzmi: trzeba to miejsce zabezpieczyć dodatkowymi ludźmi, trzeba tych ludzi znaleźć w pełni sezonu festiwalowego, trzeba za tych ludzi zapłacić, trzeba postawić płot, który ma prawie 7 km długości.

Jerzy Owsiak wymóg dodatkowych zabezpieczeń i troskę władz o bezpieczeństwo porównał do PRL-u.

PRL-u robili o tym filmy. Ich treścią był urzędnik, który rządzi. Festiwalu nie zamknie brak pieniędzy, bo sponsorzy gdzieś się będą pojawiali, będą chcieli z nami współpracować. To właśnie urzędnicza pieczątka zabija wiele rzeczy. Mam takie poczucie, trochę nierealne, jakbyśmy wracali do PRL-u, a więc czasów, w których rządzi urzędnik

—podkreślał.

Tegoroczny Przystanek Woodstock będzie zabezpieczało ponad 1,5 tys. policjantów [w ub.r. było ich ok. 1200]. Wśród nich funkcjonariusze prewencji, ruchu drogowego, antyterroryści, pirotechnicy i negocjatorzy. Bezpieczeństwa uczestników strzec będą także policjanci służb kryminalnych

—powiedział w rozmowie z GPC st. sierż. Grzegorz Jaroszewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.

ann/tvn24.pl/GPC

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych