Nie ma się co dziwić żołnierzom oddającym cześć katowi "Inki". Przykład idzie z góry - co było widać na pogrzebie Jaruzelskiego

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Decyzja ministra obrony narodowej o odwołaniu w trybie natychmiastowym dowódcy oraz komendanta garnizonu Koszalin po prostu cieszy. Po pierwsze - dlatego, że Tomasz Siemoniak dał tą dymisją pewien sygnał innym garnizonom i niższym stopniem, a po drugie - decyzja MON pokazuje, że presja społeczna w tak symbolicznych sprawach może być skuteczna.

CZYTAJ WIĘCEJ: Konsekwencje w wojsku po publikacji wPolityce.pl! Siemoniak odwołuje dowódcę i komendanta garnizonu w Koszalinie

Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że gorzka jest nasza radość, a dowódcy w Koszalinie są tu tylko kozłami ofiarnymi, którzy w gruncie rzeczy zawinili najmniej. Przykład idzie przecież z góry. Tomasz Siemoniak może mieć dziś pretensje do dowództwa garnizonu w Koszalinie, ale przecież i on sam, i prezydent Komorowski uświetnili uroczystości na pogrzebie Wojciecha Jaruzelskiego. Oddano cześć, były salwy honorowe i piękne słowa nad grobem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Byłem pod katedrą polową i na Powązkach. Drodzy rządzący III RP, ceremonią ku czci Jaruzelskiego obrzydziliście mi polskie państwo. Sześć obrazków, których nie pokazały telewizje

W działaniach MON jest więc jakaś ponura niekonsekwencja. Skoro wówczas na Powązkach nikogo nie stać było rządzących na inną decyzję niż oddanie honorów Jaruzelskiemu, to dlaczego dowódcy z Koszalina musieli zapłacić dymisją? Skoro tak opornie idzie wprowadzanie w życie odpowiednich zapisów regulujących kwestie honorowych pochówków, czy naprawdę trzeba pogodzić się z salwami honorowymi ku czci stalinowskich oprawców? Jak zachowacie się na pogrzebach Czesława Kiszczaka czy Władysława Ciastonia (wszak generałów!)? Obawiam się, że to pytanie retoryczne.

To tym bardziej smutne, gdy spojrzy się na wysiłek i pracę ekipy prof. Szwagrzyka i całej rzeszy historyków i „zwykłych” obywateli, którzy z trudem przywrócili Wyklętych do powszechnej świadomości i „głównego obiegu”. Pracę, do której odwołują się przecież także dzisiejsi rządzący.

A przecież dla wszystkich, w tym - w co głęboko wierzę - dla ministra Siemoniaka powinno być jasne, że chodzi o sprawy symboliczne, więc podwójnie istotne. Albo wolna Polska będzie się przy takich okazjach odwoływać do dziedzictwa „Inki” i innych Żołnierzy Niezłomnych, albo będzie hołdować ich oprawcom. „25 lat wolności” III RP, które tak hucznie obchodzi prezydent Komorowski pokazało, że wielu z oprawców żyło się (i żyje dalej) nad wyraz dobrze. Nieniepokojeni przez nikogo, często w bardzo dobrych warunkach dotrwali w spokoju do końca swoich dni.

III RP - w olbrzymiej większości - nie poradziła sobie z problemem rozliczeń stalinowskich katów i zbrodniarzy. Czy naprawdę trzeba jeszcze dawać im satysfakcję na cmentarzach?

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Zmarł prokurator – morderca sądowy Danuty Siedzikówny „Inki”. Dziś ma się odbyć jego pogrzeb z honorami wojskowymi i orderami na poduszkach…

CZYTAJ TAKŻE: Pogrzeb Jaruzelskiego z honorami? Nawet Sikorski rozumie, że to skandal. „Nie wybieram się, nie mam wpływu na decyzję Pałacu Prezydenckiego…”

Polecamy nowy numer „wSieci”, tygodnika - który jak żaden inny - pilnuje sprawy przywracania pamięci o Żołnierzach Niezłomnych.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.