Gazeta Wyborcza wpadła na trop prawdziwej afery. Okazało się, że są szkoły, w których nauczyciele nie chcą korzystać z prezentu MEN, bo im się nie podoba. Wolą uczyć z materiałów już sprawdzonych. Coś podobnego?! Rządowe dzieło może się nie podobać? GW na takie odchylenia nie pozwoli!
Wychowawczyni syna tłumaczyła, że książki nie mogą się zniszczyć i że wolałaby korzystać z dobrych podręczników, z których uczy od lat
— cytuje jednego z ojców GW.
A to ci skandal! Nauczyciele chcą uczyć z dobrych książek! O jakość nauczania dba także dyrektorka szkoły, która tłumaczy się GW z pomysłu korzystania z innych podręczników:
Wszystkim nam zależy, żeby dzieci miały dobre materiały do nauki. Nasi nauczyciele są bardzo pracowici i kreatywni, na pewno zadbają o odpowiedni poziom zajęć.
„Gazeta” przypadek ze Stargardu określa mianem osobliwego.
W MEN nie znają historii ze Stargardu. Znają tam za to inne, równie osobliwe. Np. w jednej szkole dyrektor zdecydował, że aby książki się nie niszczyły, to będą leżeć w bibliotece. A z czego dzieci będą korzystać? Z kartek wydrukowanych wcześniej przez rodziców
— czytamy w Gazecie.
Cóż osobliwego jest w chęci zahamowania destrukcji systemu nauczania, który forsuje MEN? Zgadzam się za to, że osobliwym pomysłem jest trzymanie elementarza z dala od uczniów, no ale skoro MEN wymyśliło kary za zniszczenie książki, może trudno się dziwić, że szkoły nie chcą narażać rodziców na dodatkowe koszty. Przecież w przedszkolu dzieci przyzwyczajane są do twórczej i kreatywnej pracy i możliwości rysowania w książkach. Teraz to rozpasanie ma się w szkołach skończyć. A z nim również szanse na kreatywną naukę.
„Wyborcza” będzie tropić szkoły, które „grzeszą”, m.in. próbując zastopować deprawację wczesnoszkolnej pedagogiki.
Które szkoły grzeszą?
Macie do czynienia z podobnymi elementarzowymi absurdami? Szkoła kazała wam płacić za ćwiczenia? Zgłaszajcie placówki, które to robią. Piszcie: [email protected] lub na Facebooku - facebook.com/justynasucheckagw
Szanowni Państwo,
A ja proszę - piszcie do mnie na adres [email protected] w sytuacji, gdy wydaje się Wam, że MEN krzywdzi Wasze dziecko, gdy uważacie, że darmowy elementarz, nie jest dość dobry, gdy z powodu reformy Wasze dzieci cierpią, muszą uczyć się na zmiany, siedzą w przepełnionych klasach. Może wspólnie stworzymy raport o sytuacji w szkołach po forsowanej na siłę, wbrew milionom rodziców rządowej reformie.
Szkoda, że „Gazeta Wyborcza” postanowiła jednak stanąć na straży rządowej reformy i bronić elementarza, bo kilka miesięcy temu wydawało się, że redakcji zależy jednak na poziomie edukacji. W kwietniu apelowała, by ograniczyć skalę eksperymentu przeprowadzanego na dzieciach!
Bijemy na alarm, by przynajmniej ograniczyć skalę tego eksperymentu.
Wówczas „Gazeta Wyborcza” zauważyła, że to, co minister Kluzik-Rostkowska przedstawiła jako darmowy rządowy podręcznik, jest zwykłym gniotem.
Mamy ponad sto uwag do rządowego elementarza
— pisała wówczas GW”.
Nudne i ckliwe teksty, to nie tylko strata okazji do przekazania wiedzy czy wprowadzenia dzieci w świat kultury. Niezaciekawione pierwszaki nie zaangażują się w naukę czytania i pisania.
Szkoda, że linia redakcji się zmieniła i GW nie ma już problemu z eksperymentem przeprowadzanym na dzieciach.
Czytaj też:
Nowe teorie wychowawcze Kluzik-Rostkowskiej, czyli smutny początek roku szkolnego
„Nasz elementarz”? To deprawowanie pedagogiki wczesnoszkolnej!
Szanuj i dbaj, albo płać. Nie taki darmowy elmentarz…
Kluzik-Rostkowska rozdaje elementarze: „To jest najbardziej skonsultowana książka świata”
———————————————————————————————————-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/212265-losiewicz-wyborcza-na-strazy-rzadowej-reformy-tropi-nauczycieli-i-szkoly-ktorym-cudo-men-sie-nie-podoba