Lasek odniósł się także do zaprezentowanych dzisiaj, szokujących nagrań, na których Jerzy Miller za wszelką cenę chce wymusić na członkach komisji, by polski raport nie różnił się od raportu rosyjskiego. Według Laska nagranie pochodzi z pierwszych dni po tym, kiedy Miller został powołany na przewodniczącego komisji (stało się to 28 kwietnia 2010 r.). Okazuje się, że Lasek całkowicie zgadza się z tezą Millera oraz ówczesnego Premiera Donalda Tuska. Obaj politycy za wszelką cenę chcieli, by nie było żadnego rozdźwięku między ustaleniami Rosjan i strony polskiej. „Ustawka” polskich i rosyjskich polityków absolutnie go nie szokuje.
Nie byłem na tym spotkaniu, ale słuchałem taśmy i wielokrotnie o tym na posiedzeniach komisji rozmawialiśmy, że przekaz ma być spójny - co znaczy, że jeżeli bazujemy na tych samych faktach, to raporty nie powinny się różnić”
– skomentował Lasek.
Szef komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym i były członkiem komisji Millera, nagle stał się jednak podejrzanie sceptyczny wobec rosyjskich ustaleń. 6 lat temu nie wykazywał jednak takiej dociekliwości. Przypomniał, że MAK, w przeciwieństwie do komisji Millera, przemilczał złe przygotowanie lotniska w Smoleńsku i niewłaściwe działanie kontrolerów. Obie komisje doszły do wniosku, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kokpicie, ale odmiennie oceniły jego rolę. Według MAK wywierał on bezpośrednią presję na pilotów, którzy chcieli wylądować „za wszelką cenę”.
Odnosząc się do prezentacji podkomisji, w której podkreślono, że „wiele szczątków samolotu przed upadkiem na ziemię było spalonych lub okopconych”, Lasek powiedział, że jego zespół, który funkcjonował za rządów PO-PSL, by przypominać ustalenia komisji Millera, już tę sprawę wyjaśniał.
Nie było osmalonych i okopconych części. To kiedyś już pokazywaliśmy, że na normalnych zdjęciach - niemodyfikowanych przez nich, ani wziętych z internetu - nie widać tego”.
– powiedział Lasek.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Intuicja nie zawiodła Polaków. Komisja Millera niczego nie badała. To była operacja propagandowa
Ze słów Marka Laska wynika, ze walczący o prawdę polscy członkowie komisji Millera robili wszystko by sprawę wyjaśnić gruntownie, ujawnili wszelkie fakty, a strona rosyjska to szczwane lisy, które 6 lat temu nie grały fair. Szkoda, że nie mówił o tym 6 lat temu, gdy nieliczni politycy i dziennikarze wykazywali złą wolę strony rosyjskiej i wprost opisywali przykłady manipulacji i kłamstw. Dziś Maciej Lasek wypowiada się „odważniej”, ale nadal ślepo broni Jerzego Millera. Wbrew oczywistym faktom bagatelizuje tez szokujące ustalenia przekazane dzisiaj przez szefa obecnej podkomisji smoleńskiej dr Wacław Berczyńskiego. Nie ma się co dziwić. Kłamstwa i polityczne manipulacje, które od pierwszych dni po katastrofie narzucały narrację smoleńską rządu Donalda Tuska, wychodzą na jaw. Lasek chce być lojalny do końca.
WB/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Lasek odniósł się także do zaprezentowanych dzisiaj, szokujących nagrań, na których Jerzy Miller za wszelką cenę chce wymusić na członkach komisji, by polski raport nie różnił się od raportu rosyjskiego. Według Laska nagranie pochodzi z pierwszych dni po tym, kiedy Miller został powołany na przewodniczącego komisji (stało się to 28 kwietnia 2010 r.). Okazuje się, że Lasek całkowicie zgadza się z tezą Millera oraz ówczesnego Premiera Donalda Tuska. Obaj politycy za wszelką cenę chcieli, by nie było żadnego rozdźwięku między ustaleniami Rosjan i strony polskiej. „Ustawka” polskich i rosyjskich polityków absolutnie go nie szokuje.
Nie byłem na tym spotkaniu, ale słuchałem taśmy i wielokrotnie o tym na posiedzeniach komisji rozmawialiśmy, że przekaz ma być spójny - co znaczy, że jeżeli bazujemy na tych samych faktach, to raporty nie powinny się różnić”
– skomentował Lasek.
Szef komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym i były członkiem komisji Millera, nagle stał się jednak podejrzanie sceptyczny wobec rosyjskich ustaleń. 6 lat temu nie wykazywał jednak takiej dociekliwości. Przypomniał, że MAK, w przeciwieństwie do komisji Millera, przemilczał złe przygotowanie lotniska w Smoleńsku i niewłaściwe działanie kontrolerów. Obie komisje doszły do wniosku, że dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik był w kokpicie, ale odmiennie oceniły jego rolę. Według MAK wywierał on bezpośrednią presję na pilotów, którzy chcieli wylądować „za wszelką cenę”.
Odnosząc się do prezentacji podkomisji, w której podkreślono, że „wiele szczątków samolotu przed upadkiem na ziemię było spalonych lub okopconych”, Lasek powiedział, że jego zespół, który funkcjonował za rządów PO-PSL, by przypominać ustalenia komisji Millera, już tę sprawę wyjaśniał.
Nie było osmalonych i okopconych części. To kiedyś już pokazywaliśmy, że na normalnych zdjęciach - niemodyfikowanych przez nich, ani wziętych z internetu - nie widać tego”.
– powiedział Lasek.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Intuicja nie zawiodła Polaków. Komisja Millera niczego nie badała. To była operacja propagandowa
Ze słów Marka Laska wynika, ze walczący o prawdę polscy członkowie komisji Millera robili wszystko by sprawę wyjaśnić gruntownie, ujawnili wszelkie fakty, a strona rosyjska to szczwane lisy, które 6 lat temu nie grały fair. Szkoda, że nie mówił o tym 6 lat temu, gdy nieliczni politycy i dziennikarze wykazywali złą wolę strony rosyjskiej i wprost opisywali przykłady manipulacji i kłamstw. Dziś Maciej Lasek wypowiada się „odważniej”, ale nadal ślepo broni Jerzego Millera. Wbrew oczywistym faktom bagatelizuje tez szokujące ustalenia przekazane dzisiaj przez szefa obecnej podkomisji smoleńskiej dr Wacław Berczyńskiego. Nie ma się co dziwić. Kłamstwa i polityczne manipulacje, które od pierwszych dni po katastrofie narzucały narrację smoleńską rządu Donalda Tuska, wychodzą na jaw. Lasek chce być lojalny do końca.
WB/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/308478-maciej-lasek-odzyskal-pamiec-rosjanie-omineli-czesc-faktow?strona=2