Inżynier mechaniki i pilot Glenn Jorgensen zwrócił uwagę na konferencji w Parlamencie Europejskim dotyczącej katastrofy smoleńskiej, że przyczyną tragedii mogła być eksplozja na pokładzie.
Spędziłem 3 lata, ponad 1200 godzin nad sprawą katastrofy smoleńskiej. Kiedy zacząłem pracę, nie miałem żadnych związków z Polską
— podkreślił ekspert.
Jorgensen przyznał, że tematem katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku zainteresował go znajomy.
Początkowo myślałem, że chodzi o teorię spiskową. (…) Po kilku miesiącach powiedziałem mojemu koledze, że on miał rację, a ja się myliłem. Wszystkie wydatki wiążące się z moją pracą pokryłem z własnej kieszeni, łącznie z lotem do Brukseli. Nie otrzymałem żadnych środków i nie miałem żadnych interesów finansowych
— zaznaczył pilot.
Glenn Jorgensen zwrócił uwagę na nieprawidłowości w raporcie MAK-u, które poważnie podważają wiarygodność dokumentu przygotowanego przez stronę rosyjską. Niektóre z nich wskazują, że prawa o 10 kwietnia 2010 roku może być znacznie bardziej przerażająca niż nam się wydaje.
Linia przecięcia skrzydeł nie zgadza się z trajektorią samolotu, ale to może być wytłumaczone wtedy , gdyby doszło do użycia materiałów wybuchowych w samolocie. Utrata skrzydeł doszła znacznie wyżej niż wysokość brzozy. Brzoza musiałby być 4 razy grubsza i mocniejsza, by dokonać takiego obcięcia skrzydeł samolotu na podstawie obliczeń, które zostały przeprowadzone.
— powiedział ekspert.
Oficjalna wersja mówi, że śmierć ofiar nastąpiła przez uderzenie samolotu o ziemię, ale nie może wytłumaczyć to przyspieszenia 100g, które które zostało stwierdzone. Tak naprawdę powinien powstać krater o głębokości 1 lub 2 metra, ale tego kratera nie było. Poddanie ciał przyspieszeniu 100g, zgodnie z wersją rosyjską, tak naprawdę nie było spowodowane uderzeniem w grunt, tylko było wynikiem jakiejś wewnętrznej eksplozji. Zresztą tak sugerują ślady zadrapań, jakie są widoczne. Takie były też konkluzje sprawozdania pana Biniendy
— wyjaśnił Jorgensen.
Uczestnik konferencji zorganizowanej w Parlamencie Europejskim zwrócił uwagę, że wersję o wybuchu mogą potwierdzać inne przesłanki.
To tłumaczy również, że podczas ekshumacji ofiar, znaleziono w jednym ciele nit – to mogło być wynikiem wewnętrznej eksplozji. Poza tym, pilot miał tu dwa sprzeczne ze sobą motywy. Z jednej strony chciał oblecieć przeszkodę, a z drugiej strony miał lądować, jakoby istniałaby presja ze strony prezydenta. (…) Nawet jeżeli ten samolot chciał lądować, to jego nagłe nurkowanie nie miało tutaj większego sensu
— podkreślił Glenn Jorgensen.
Pilot stawia zatrważającą diagnozę.
Wnioski: dwie lub więcej eksplozji skrzydeł doszło do skutku jeszcze w powietrzu, kiedy nie było żadnych przeszkód. Katastrofa nie była wypadkiem. Noc przed wylotem samolotu nie było żadnej kontroli
— przypomniał ekspert.
Jorgensen na koniec zwrócił się z kilkoma pytaniami do Donalda Tuska.
Mam tutaj cztery ważne pytania, które chciałbym postawić tutaj panu Tuskowi i nie mogę zrobić tego w lepszym miejscu niż tu. Zaniedbywanie interesów Polski przez premiera może być objęte karą do 10 lat. Dlaczego pan Tusk zrezygnował z przeprowadzenia śledztwa i oddał je w ręce Putina bez odpowiedniego udziału polskiego? Dlaczego nie można było zajrzeć do trumien ofiar sprowadzanych do Polski? Dlaczego zaniechano właściwego badania medycznego, które powinno być wykonane? I dlaczego były poważne zaniedbania dotyczące bezpieczeństwa do których doszło w noc przed wylotem samolotu?
— zapytał na koniec pilot.
gah
Polecamy nowy numer tygodnika „wSieci” a w nim m.in. niezwykle ważny dziennikarski raport: dwie katastrofy i dwa śledztwa. Jak Holendrzy badają skutki tragedii MH17, a jak Polska prowadziła śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Różnice są szokujące.
„wSieci” - Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży także w formie e-wydania.
Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/238570-na-pokladzie-tupolewa-moglo-dojsc-do-wybuchu-jorgensen-w-pe-tak-sugeruja-widoczne-slady-katastrofa-nie-byla-wypadkiem