Zuzanna Kurtyka: „Ludzie już inaczej patrzą na sprawę smoleńską, ale trudno zapomnieć nagonkę tuż po katastrofie”. NASZ WYWIAD

fot. M.Czutko/wSieci.pl
fot. M.Czutko/wSieci.pl

wPolityce.pl: Tygodnik „wSieci” opublikował badania, z których wynika np. że blisko 40 proc. Polaków uważa, że przyczyną tragedii smoleńskiej mógł być zamach. Ponad połowa badanych uważa także, że to nie polscy piloci doprowadzili do katastrofy. Czy na tej podstawie można stwierdzić, że po prawie pięciu latach coś się zmienia w społeczeństwie, że kłamstwo smoleńskie przestaje działać?

Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN, Januszu Kurtyce: Wydaje mi się, że tak. I to przede wszystkim zasługa ogromnej pracy wykonanej przez osoby związane z parlamentarnym zespołem kierowanym przez pana posła Antoniego Macierewicza. Nie do przecenienia jest także działalność mediów prawicowych, które te sprawę uparcie nagłaśniają. I daje to takie, a nie inne rezultaty.

Jak pani ocenia ewolucję mediów prorządowych?

Nie za bardzo wierzę w tę ewolucję. To, co się dzieje w mediach prorządowych, te jaskółki, które się pojawiają, że to jednak nie wyglądało tak, jak nam próbowano wmówić, że nie było tak, jak orzeczono już w godzinę po katastrofie, to jest tylko gra. Tego się obawiam. W tym roku czekają nas przecież wybory prezydenckie i parlamentarne i już prowadzona jest, także w mediach, przedwyborcza gra. Także tutaj zbyt optymistycznie bym się do tego nie odnosiła. Budująca jest natomiast reakcja społeczeństwa, coraz częściej spotykam się ze zrozumieniem dla tego co robimy, aby przyczyny katastrofy wyjaśnić.

Ale trzeba przyznać, że w tych mediach mainstreamowych nie zdarzają się już takie propagandowe materiały jak np. w TVN tuż po katastrofie, kiedy właściwie od razu orzeczono winę polskich pilotów. Nawet sugerując naciski ze strony śp. Prezydenta przytaczano słowa pilotów: „jak nie wylądujemy, to mnie zabije”, które jak teraz wiemy nigdy nie padły. To jest jakaś zmiana, prawda?

Nie wiem, może moje doświadczenia z ogromną grupą dziennikarzy są takie złe, ale ja jestem przekonana, że te działania z ich strony teraz, to jest tylko i wyłącznie koniunkturalizm. Mówią teraz tak, bo to się opłaca, a jak się okaże, że opłaca się mówić tak, jak dawniej, to tak będzie. W tej materii nie mam żadnych złudzeń.

Która manipulacja medialna z pierwszych dni po katastrofie była dla pani najbardziej bolesna?

Pierwszy tydzień po katastrofie ja właściwie spędziłam w Moskwie i nie miałam świadomości, co działo się w Polsce. A dużo się działo. W Krakowie szalała przecież rozpętana nagonka na dopiero co zmarłego prezydenta Lech Kaczyńskiego w związku z pochówkiem na Wawelu. Później ja nawet nie spodziewałam się jakichkolwiek pozytywnych działań ze strony rządu. Ale to, co działo się przed Pałacem Prezydenckim ze sprzątaniem kwiatów i zniczy, a także wojną wokół krzyża postawiono przez harcerzy to jest coś, nad czym ja nadal nie potrafię przejść do porządku dziennego. Ta sytuacja była ewidentnie wyreżyserowana, od początku do końca, nie było w niej nic spontanicznego. Ci ludzie, którzy siali tam zamęt zostali nasłani przez instytucje, które przecież są polskimi instytucjami, to jest po prostu niewiarygodne. Tego nie potrafię zaakceptować, nie potrafię tego zrozumieć, ani się z tym pogodzić. To były najgorsze reakcje, jakie tylko można w człowieku wyzwolić.

Sprawa smoleńska znów wraca za sprawą kolejnych manipulacji prokuratorów wojskowych. Jak pani to ocenia?

Po kolejnym wystąpieniu i komunikacie Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie mam wątpliwości, że ta instytucja powinna zostać rozwiązana. Po takich kłamstwach i manipulacjach powinna w ogóle zniknąć z naszej przestrzeni publicznej. Wydawałoby się, że teraz nie da się już ludziom wcisnąć każdego kłamstwa. Więc jeżeli to jest tylko taka gra, to nie jest zbyt mądre bo prowadzi tylko do kompromitacji instytucji państwowej, jaką jest prokuratura wojskowa.

Rozmawiał Marcin Wikło

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.