Nie zapomną, nie zapomnimy. Ani za miesiąc, ani za rok, ani za dekadę. Krótka relacja z Krakowskiego Przedmieścia

fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

To już czwarty raz, kiedy wielki Marsz ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej przeszedł ulicami Warszawy. A de facto 49. raz, bo większość tych ludzi każdorazowo, dziesiątego dnia każdego miesiąca pokazuje, że nie zapomina o 96 osobach lecących 10 kwietnia 2010 r. rządowym Tupolewem.

CZYTAJ WIĘCEJ: ” Liczono, że Polska zapomni, Nie zapomniała”. Uczczono pamięć ofiar tragedii smoleńskiej. RELACJA i TRANSMISJA z 4. rocznicy katastrofy 10/04/10

Gdy szłam dziś późnym popołudniem w stronę Krakowskiego Przedmieścia byłam lekko rozczarowana. Dzień jak co dzień, widok jak zawsze – ludzie wychodzą z pracy, idą na uczelnie… Polskich flag niewiele, mało widoczne osoby, które udają się w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Jednak w miarę zbliżania się do Starego Miasta tłum gęstniał, a przede mną z pojedynczych flag utworzyło się biało-czerwone morze gdzieniegdzie przyozdobione czarnym kirem. Już rok temu byłam pod dużym wrażeniem ilości młodych ludzi, którzy 10 kwietnia udają się na Powązki. Tak samo w tym roku pozytywnie zaskoczyła mnie średnia wieku osób stojących pod Pałacem Prezydenckim. Obok siebie stawali nie tylko ludzie dojrzali, ale również licealiści, gimnazjaliści, a nawet kilkuletnie dzieci.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Im bliżej było rozpoczęcia Mszy w Archikatedrze Warszawskiej tym więcej osób gromadziło się nie tylko przed świątynią, ale także przed telebimami, które stanęły zarówno na Krakowskim Przedmieściu, jak i na Placu Zamkowym. Widok tysięcy Polaków, które zjednoczone modliły się w intencji ofiar rządowego samolotu, trzymając w ręku polskie flagi narodowe, robił wrażenie. Ten obraz, pełen patriotycznych barw i szczerej modlitwy, stał się dla mnie naszą najnowszą historią w pigułce. Gdy na koniec Mszy zebrany tłum odśpiewywał „Boże coś Polskę”, w oczy rzuciła mi się mała dziewczynka, siedząca na baranach u taty i śpiewająca wraz ze wszystkimi zebranymi, uświadomiłam sobie, że Polacy to nie jest naród który łatwo zapomina.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

CZYTAJ TAKŻE: Jarosław Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu: „To co stało się w Smoleńsku, przed Smoleńskiem, po Smoleńsku to jest sprawa polskiej godności, polskiego narodu”

Wiele razy bowiem zastanawiałam się czy to co dzieje się co roku – a de facto co miesiąc – na Krakowskim Przedmieściu to odpowiedni sposób honorowania Polaków, którzy równo cztery lata temu lecieli do Katynia oddać hołd polskim oficerom. Jednak to jest chyba przede wszystkim sposób na to, aby pamięć nie zgasła. Aby przypominać o tym, że jedna z największych polskich tragedii ostatnich lat nie została wyjaśniona. O tym, że kłamiąc Polakom w żywe oczy – jak robiła to np. Marszałek Ewa Kopacz – osoby, które aktualnie piastują najwyższe stanowiska w państwie, pokazywały że nie szanują naszego narodu, a przede wszystkim, że nie szanują tych, którzy 10 kwietnia 2010 odeszli od nas.

Warto zauważyć, że na rocznicowe obchody na Krakowskim Przedmieściu przyjeżdżają osoby z całej Polski. W centrum widać mnóstwo autokarów, w tłumie widnieją transparenty z nazwami przeróżnych polskich miejscowości, a wśród zgromadzonych pod Pałacem wielokrotnie rzucały się w oczy górnicze mundury czy tradycyjne góralskie stroje. Jesteśmy narodem, który nie zapomina. Tak jak kilkadziesiąt lat społeczeństwo czekano na prawdę o Katyniu, tak ludzie, którzy zbierają się na Krakowskim Przedmieściu, będą uparcie czekać naprawdę o katastrofie smoleńskiej. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że liczba gromadzących się w okolicach warszawskiej starówki będzie z roku malała, aż zostanie niewielka garstka najwytrwalszych. Nic bardziej mylnego – ludzi domagających się prawdy i godnej pamięci jest wciąż wiele. Oni nie odpuszczą za miesiąc, za rok, za dwa… Oni odpuszczą dopiero, gdy wszystko w śledztwie smoleńskim będzie jasne, a winni katastrofy poniosą za nią odpowiedzialność. Te tysiące ludzi gromadzących się pod Pałacem Prezydenckim stały się wyrzutem, który przypomina polskim władzom o tym, że po 10/04 nasze państwo jednak „nie zdało egzaminu”.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Jednak na tegorocznych uroczystościach zauważyłam też coś, czego wcześniej nie dostrzegałam. Może dlatego, że rocznica katastrofy akurat zbiegła się w czasie z wynikami laboratoryjnymi gen. Błasika. Gdy Marsz Pamięci przeszedł spod Placu Zamkowego pod Pałac Prezydencki głos zabrała Ewa Błasik. Kobieta, której mam wrażenie, w czasie tych czterech lat, gdy powielane były oszczerstwa wobec jej męża, siłę dawali właśnie Ci ludzie zbierający się regularnie na Krakowskim Przedmieściu. Oni byli dla niej oparciem, które dawało jej pewność, że nie jest sama i że nie tylko ona pamięta. I takim oparciem Ci ludzie są na pewno wciąż dla wielu rodzin, o których przez cztery lata zapomniały najważniejsze instytucje państwowe. Pamięta jednak spora część społeczeństwa, a to daje nadzieję na to, że kiedyś poznamy prawdę, a 96 osób, które zginęły lecąc oddać hołd pomordowanym polskim żołnierzom, też zostanie godnie uhonorowanych.

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Magdalena Czarnecka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych