Sprawowanie funkcji publicznej ma być służbą, dającą gwarancję pełnienia obowiązków w sposób należyty, bezstronny i nieuwikłany w sprzeczne role społeczne. Chodzi o to właśnie, żeby jakiś przyjaciel-minister nie mógł w dowolny sposób obsadzać w dowolnych spółkach jakiegoś przyjaciela-prezydenta, darowując mu de facto kilkaset tysięcy złotych. To z daleka po prostu śmierdzi korupcją.
Powiedzmy sobie szczerze, nie są to przepisy jakoś specjalnie represyjne czy ograniczające wolność ludzkiego działania. Ustawodawca po prostu stawia osoby życia publicznego przed rozłącznym wyborem: albo realizowanie się w działalności gospodarczej, podejmowanie na własny rachunek ryzyka decyzji ekonomicznych i czerpanie z tego fruktów, albo sprawowanie władzy, czyli kierowanie się dobrem wspólnym powierzonej społeczności. Z całą pewnością unormowania takie odzwierciedlają przekonania moralne większości, a przynajmniej tej uformowanej części polskiego społeczeństwa. W przeciwnym bowiem razie uzyskiwanie przez funkcjonariuszy publicznych dodatkowych dochodów z kolejnych intratnych przedsięwzięć nie byłoby sprawą raczej… dyskretną, nie umieszczaną na sztandarach wyborczych, ale spychaną na obrzeża politycznej komunikacji.
W obecnym stanie prawnym takich dochodów nie da się utajnić, bez ryzyka poważnych konsekwencji, ale widać wyraźnie, że sprawujący władzę nie za bardzo też chcą się nimi chwalić. Także zwolennicy Krzysztofa Żuka szybko zmieniają temat, gdy wspomni się o pieniądzach, które prezydent Lublina otrzymywał z racji zasiadania w zarządzie spółki handlowej. Według ustaleń CBA było to – przypomnijmy – 260 tysięcy złotych w ciągu dwóch lat pełnienia tej funkcji. Oznacza to, że miesięcznie prezydent Lublina „dodawał” prawie drugie tyle do swojego zasadniczego uposażenia. „Premii” takiej nie da się w żaden sposób uzasadnić ani usprawiedliwić z perspektywy zarządzania stolicą nie najbogatszego przecież regionu.
CZYTAJ TAKŻE:Lublin: wojewoda wydał zarządzenie o wygaśnięciu mandatu prezydenta Żuka. Ten będzie odwoływał się do sądu
Zresztą daj Boże zdrowie, dobre rządy i wysokie pobory wszystkim sprawującym władzę, byleby ich działania – powtórzmy to jeszcze raz – były zgodne z prawem. Tymczasem zakaz zasiadania w zarządzie lub radzie nadzorczej spółki handlowej przez samorządowych włodarzy jest do tego stopnia kategoryczny, że dla ustawodawcy jest najzupełniej obojętne czy spółka przynosi zyski, a jej zarządca faktycznie otrzymuje wynagrodzenie. Wystarczy samo bycie członkiem zarządu czy rady nadzorczej podczas pełnienia funkcji m.in. prezydenta miasta, by uznać to za czyn prawem zabroniony. Jak stwierdza w swoim komentarzu do tych przepisów radca prawny, Agnieszka Rzetecka – Gil – wprowadzono tu jasny i bezwzględny zakaz, który nie dopuszcza żadnych „luzów interpretacyjnych”.
CZYTAJ TAKŻE;TYLKO U NAS. Przełom w Lublinie. Wojewoda: „wzywam Radę Miasta do wygaszenia mandatu prezydenta Krzysztofa Żuka”
Czytaj na kolejnej stronie…
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sprawowanie funkcji publicznej ma być służbą, dającą gwarancję pełnienia obowiązków w sposób należyty, bezstronny i nieuwikłany w sprzeczne role społeczne. Chodzi o to właśnie, żeby jakiś przyjaciel-minister nie mógł w dowolny sposób obsadzać w dowolnych spółkach jakiegoś przyjaciela-prezydenta, darowując mu de facto kilkaset tysięcy złotych. To z daleka po prostu śmierdzi korupcją.
Powiedzmy sobie szczerze, nie są to przepisy jakoś specjalnie represyjne czy ograniczające wolność ludzkiego działania. Ustawodawca po prostu stawia osoby życia publicznego przed rozłącznym wyborem: albo realizowanie się w działalności gospodarczej, podejmowanie na własny rachunek ryzyka decyzji ekonomicznych i czerpanie z tego fruktów, albo sprawowanie władzy, czyli kierowanie się dobrem wspólnym powierzonej społeczności. Z całą pewnością unormowania takie odzwierciedlają przekonania moralne większości, a przynajmniej tej uformowanej części polskiego społeczeństwa. W przeciwnym bowiem razie uzyskiwanie przez funkcjonariuszy publicznych dodatkowych dochodów z kolejnych intratnych przedsięwzięć nie byłoby sprawą raczej… dyskretną, nie umieszczaną na sztandarach wyborczych, ale spychaną na obrzeża politycznej komunikacji.
W obecnym stanie prawnym takich dochodów nie da się utajnić, bez ryzyka poważnych konsekwencji, ale widać wyraźnie, że sprawujący władzę nie za bardzo też chcą się nimi chwalić. Także zwolennicy Krzysztofa Żuka szybko zmieniają temat, gdy wspomni się o pieniądzach, które prezydent Lublina otrzymywał z racji zasiadania w zarządzie spółki handlowej. Według ustaleń CBA było to – przypomnijmy – 260 tysięcy złotych w ciągu dwóch lat pełnienia tej funkcji. Oznacza to, że miesięcznie prezydent Lublina „dodawał” prawie drugie tyle do swojego zasadniczego uposażenia. „Premii” takiej nie da się w żaden sposób uzasadnić ani usprawiedliwić z perspektywy zarządzania stolicą nie najbogatszego przecież regionu.
CZYTAJ TAKŻE:Lublin: wojewoda wydał zarządzenie o wygaśnięciu mandatu prezydenta Żuka. Ten będzie odwoływał się do sądu
Zresztą daj Boże zdrowie, dobre rządy i wysokie pobory wszystkim sprawującym władzę, byleby ich działania – powtórzmy to jeszcze raz – były zgodne z prawem. Tymczasem zakaz zasiadania w zarządzie lub radzie nadzorczej spółki handlowej przez samorządowych włodarzy jest do tego stopnia kategoryczny, że dla ustawodawcy jest najzupełniej obojętne czy spółka przynosi zyski, a jej zarządca faktycznie otrzymuje wynagrodzenie. Wystarczy samo bycie członkiem zarządu czy rady nadzorczej podczas pełnienia funkcji m.in. prezydenta miasta, by uznać to za czyn prawem zabroniony. Jak stwierdza w swoim komentarzu do tych przepisów radca prawny, Agnieszka Rzetecka – Gil – wprowadzono tu jasny i bezwzględny zakaz, który nie dopuszcza żadnych „luzów interpretacyjnych”.
CZYTAJ TAKŻE;TYLKO U NAS. Przełom w Lublinie. Wojewoda: „wzywam Radę Miasta do wygaszenia mandatu prezydenta Krzysztofa Żuka”
Czytaj na kolejnej stronie…
Strona 2 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/328953-wlodarz-lublina-kontra-cba-czy-krzysztof-zuk-lamie-prawo-analiza?strona=2