Krótkie nogi kłamstwa. UJAWNIAMY DOKUMENT dowodzący, że HGW musiała mieć wiedzę o kradzieży kamienicy, na której zarobiła jej rodzina

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Jeżeli prezydent dużego miasta ma problemy z rozumieniem rzeczywistości, nie powinien być prezydentem. Jeżeli nie czyta ważnych dokumentów trafiających do niego na biurko – nie powinien być prezydentem. Jeżeli ma taki bałagan, że ważne dokumenty do niego nie trafiają – nie powinien być prezydentem. Jeżeli wreszcie ma problemy z prawdomównością – nie powinien być prezydentem.

Wszystkie powyższe przypadki dotyczą Hanny Gronkiewicz-Waltz i sprawy ukradzionej pożydowskiej kamienicy, która bezprawnie trafiła w ręce jej najbliższej rodziny – męża i córki.

Mam już trochę dosyć ciągłego przypominania najważniejszych aspektów tej sprawy. Skoro jednak pani prezydent wciąż rżnie głupa – przepraszam, ale lżejsze słowa są już nie na miejscu – to nie sposób milczeć.

Oto Hanna Gronkiewicz-Waltz ponownie mydli oczy ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16. Szczegółowo opisałem sprawę w tygodniku „wSieci” na jesieni 2014 r., co przypomnieliśmy na wPolityce.pl:

CZYTAJ WIĘCEJ: Czy ukradziona kamienica paraliżuje działania HGW ws. reprywatyzacji? Przypominamy ustalenia „wSieci”!

W dzisiejszym wywiadzie dla „Wyborczej” pani prezydent została zapytana:

Nie jest tak, że nie chciała się pani mieszać do reprywatyzacji, bo jej beneficjentem jest też pani rodzina, która przejęła kamienicę przy Noakowskiego 16?

Na co odpowiedziała:

Te sprawy nie mają związku. To nie ja oddałam kamienicę swojej rodzinie. Tamten zwrot nastąpił za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w stolicy. Pracowałam wtedy w Anglii, mało się tym interesowałam. To w ogóle nie jest nasz majątek wspólny. Tym się nawet mój mąż nie zajmował, ale mecenas. I to spadkowy, a nie od roszczeń. Prowadził sprawę spadku po ciotce męża.

CZYTAJ WIĘCEJ: HGW: Nie podam się do dymisji! „Jeżeli ktoś zarządzi referendum, to mu się poddam”. A co z ukradziona kamienicą? „Pracowałam wtedy w Anglii…”

Podkreślmy dwie ważne rzeczy. Po pierwsze nie jest prawdą, że „tamten zwrot” nastąpił za prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Kolejność zdarzeń była następująca: w 1999 r. Urząd Mieszkalnictwa przekazał Romanowi Kępskiemu, wujowi męża pani prezydent, prawo do gruntu pod kamienicą. W 2003 r., po śmierci Kępskiego, przeszło na spadkobierców Kępskiego, a zatem Waltzów. Problem w tym, że ówcześni urzędnicy posiłkowali się wyłącznie zapisami w księgach wieczystych, które nie zostały zweryfikowane po procesach sprzed wielu lat, w których skazano kontrahentów Kępskiego (to oni ukradli kamienicę prawowitym właścicielom). Wreszcie w roku 2006, na kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, w których pewnym zwycięzcą będzie Hanna Gronkiewicz-Waltz (Lech Kaczyński jest wówczas już od roku prezydentem RP) zapada ostateczna decyzja o przekazaniu budynku m.in. Waltzom.

Najważniejsze rzeczy dzieją się jednak nieco później. Hanna Gronkiewicz-Waltz rządzi miastem już od czterech lat, gdy prokuratura zaczyna interesować się nieruchomościami przy Noakowskiego 12 i 16. To de facto jedna sprawa – dotycząca tych samych właścicieli, tych samych złodziei i tych samych przestępstw wyłudzenia. Śledczy proszą miasto o dokumenty dotyczące nieruchomości. Panie prezydent o tym nie wie? Załóżmy naiwnie, że nie. I załóżmy, że nie zna ustaleń prokuratury. A brzmią one m.in.: „rażące naruszenie prawa”, „Roman Kępski nie był uprawniony do złożenia wniosku”, „dokonywanie dalszych wpisów w tych księgach na rzecz innych osób niż gmina miasta Warszawa stało się niedopuszczalne”. Samorządowe Kolegium Odwoławcze zażalenie prokuratury oddaliło. Znów naiwnie zakładamy, że do pani Hani nic z tego wszystkiego nie dotarło.

Ale wreszcie przychodzi rok 2012. Sprawą zajmuje się Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej kierowane przez Sławomira Nowaka, które umarza postępowanie wszczęte na wniosek spółki „Plater” (reprezentowanej przez… mec. Roberta Nowaczyka). Chciała ona przyznania praw do gruntu pod adresem Noakowskiego 12 według stanu na 1946 r. (tuż po kradzieży kamienicy). Nie udało się, bo resort przyłożył się do pracy i opisał całą historię budynku ze wszystkimi przekrętami, które działy się wokół niego. Na nieszczęście pani prezydent sprawa jest identyczna, jak w przypadku kamienicy przy Noakowskiego 16. Na jeszcze większe nieszczęście – dokument trafił na biurko Hanny Gronkiewicz-Waltz, co widzimy w rozdzielniku na s. 11.

Pytania: czy pani prezydent go nie czytała? Prywatnie w to nie wierzę. Rzecz dotyczy wszak nieruchomości, na której jej rodzina zarobiła miliony. Powinna więc z zainteresowaniem dokument przeczytać i mieć świadomość, że był to zarobek na paserstwie.

A jeśli z jakichś powodów treść pisma z MTBiGM z 2012 r. jest jej obca, niniejszym publikuję je w całości. Z apelem do służb prasowych warszawskiego Ratusza – wydrukujcie to i dostarczcie do rąk własnych pani prezydent. Aby w kolejnych wywiadach, na konferencjach prasowych, a może i przed komisją śledczą nie próbowała więcej nas wszystkich robić w konia.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych