Prywatyzacja na kartkach papieru i naciski Platformy na prywatne media. Co jeszcze kryje afera taśmowa? I kiedy granat wybuchnie?

mat.prasowe/rys. Rafał Zawistowski
mat.prasowe/rys. Rafał Zawistowski

Warto sięgnąć do książki Konrada Lassoty (sommeliera z warszawskiej restauracji Amber Room) zatytułowanej „Jak podsłuchałem system. Ośmiorniczki, czyli elita na widelcu”, której fragmenty publikowaliśmy niedawno w tygodniku „wSieci”.

WIĘCEJ: Tylko w najnowszym numerze „wSieci”: fragmenty sensacyjnej książki „Jak podsłuchałem system. Ośmiorniczki, czyli elita na widelcu”

Choć sama lektura poza kilkoma mniej istotnymi szczegółami nie zawiera nowych informacji czy stenogramów z nagrań, które nie byłyby znane do tej pory, to książkę Lassoty trzeba przeczytać z kilku powodów.

Po pierwsze - z powodu sygnałów i sugestii, jakie wspomniany kelner zamieszcza w swojej książce. I znów - przeliczy się ten, kto chciałby dowiedzieć się szokujących faktów czy ukrytych taśm. Niemniej jednak Lassota (na ile to po prostu jego linia obrony w śledztwie - to inna rzecz, o której za chwilę) kreśli bardzo interesujący scenariusz odsłaniający co nieco kulisów afery nagraniowej.

Dobrym przykładem wspomnianego zagadnienia jest kwestia prywatyzacji Ciechu, w sprawie której działa już prokuratura i funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Oddajmy głos kelnerowi:

Odsłuchując rozmowę wieczorem, usłyszałem, że panowie rozmawiali o kwestiach prawnych i technicznych, co nie wzbudzało zbytnich podejrzeń. Były jednak kwestie, w których porozumiewali się specyficznym, niezrozumiałym dla osób spoza ich kręgu kodem. Padały zwroty: „A gdybym ja tak, to wy mi tak?” (ze strony biznesmena) i: „A może w ten sposób?” (z ust Tamborskiego). Dotyczyły one zapisków skrzętnie wykonywanych na małych karteczkach

— czytamy.

Nie wiem, czy śledczy są w stanie ustalić i udowodnić nieprawidłowości przy operacji, na której Jan Kulczyk zarobił dwa i pół raza na akcjach Ciechu, ale już sama atmosfera tamtych spotkań powinna dawać do myślenia. Prywatyzacja wielkiej spółki odbywa się nie przy otwartych spotkaniach, ze sporządzonymi notatkami służbowymi ale w salkach knajp, gdzie - najprawdopodobniej - oferty padały… na kartkach papieru. Wszystko w klimacie niedomówień, nieformalnych powiązań i, delikatnie mówiąc, zastanawiających transakcji.

WIĘCEJ: Wąsik o aferze z Ciechem: „To niedopuszczalne, by prywatyzacje odbywały się w zadymionych salkach, gdzie biznesmeni piszą rzeczy na kartkach”

Lassota sugeruje zresztą, że wiele spraw nie zobaczyło światła dziennego właśnie z przezorności biznesmenów, z którymi rozmawiali nagrani politycy. Choć i to, jak czytamy, może się zmienić.

Według mnie nie ma żadnych nagrań Tuska z Klubu Polskiej Rady Biznesu czy restauracji Sowa & Przyjaciele. Czy są nagrania z willi zamieszkiwanej przez premiera przy ul. Parkowej? Czy rozmawiał na przykład z Janem Kulczykiem? To temat na zupełnie inną książkę. Książkę napisaną już nie przeze mnie

— pisze Lassota.

Ale to nie jedyny wątek afery taśmowej, którego nie poznała opinia publiczna, a który mógłby okazać się wybuchowy…

Ciąg dalszy na następnej stronie.

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.