Rzepliński z uporem domaga się publikacji wyroku: "Nie można uchylać się od stosowania prawa". KPRM odmawia, tłumacząc że publikacja byłaby naruszeniem prawa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Guz
Fot. PAP/Guz

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego musi być opublikowany, tak stanowi konstytucja - podkreślił po ogłoszeniu orzeczenia prezes TK Andrzej Rzepliński. I on, i wiceprezes TK Stanisław Biernat zapowiedzieli wyjaśnienie sprawy wycieku projektu wyroku, ale zapewniają, że nie miało to wpływu na jego treść.

Wyrok musi być opublikowany, tak stanowi konstytucja. Nie można uchylać się od stosowania prawa, które musi być stosowane dla zaistniałych faktów

— powiedział Rzepliński na konferencji po ogłoszeniu orzeczenia. Wiceprezes Stanisław Biernat uważa, że premier czy szef kancelarii nie jest upoważniony do oceny, co jest wyrokiem TK, a co nim nie jest. Rzepliński poinformował, że przygotował już pismo dla Rządowego Centrum Legislacji, które technicznie zajmuje się publikacją wyroków.

To standardowe pismo, z powołaniem się na przepisy, na które powoływałem się setki razy, wysyłając tekst sentencji orzeczenia

— wskazał.

Według Biernata, „ani przez moment sędziowie przy dyskutowaniu nad sprawą, przy naradach nie zastanawiali się nad tym, czy wyrok zostanie opublikowany, czy nie”.

Po prostu są podzielone role. Nasza rola polega na wydawaniu wyroków, obowiązkiem prezesa Rady Ministrów jest publikowanie wyroku w Dzienniku Ustaw

— wskazał przypominając, że publikacja wyroków to „obowiązek organu państwowego, od którego nie można się uchylić”. Podkreślił, że ani premier, ani minister czy szef kancelarii premiera „nie jest upoważniony do oceny wyroków Trybunału Konstytucyjnego, nie jest upoważniony zwłaszcza do oceny, czy coś jest wyrokiem, czy nie jest wyrokiem”.

Dziennikarze na konferencji pytali też prezesów TK o wyciek projektu wyroku. Rzepliński oświadczył, że polecił szefowi biura Trybunału podjęcie działań mających na celu ustalenie źródła przecieku w ramach wewnętrznego postępowania sprawdzającego.

To jest obowiązkowe

— podkreślił, dodając że czym innym „jest przeciek, czym innym informacja o przecieku”. Odnosząc się do samego wycieku Rzepliński dodał, że „ten fakt jest elementem bardzo agresywnej kampanii przeciw TK - jeden z profesorów nazywa to wojną hybrydową. Trudno zakładać, żeby jakiś sędzia był uczestnikiem takiej wojny”.

Według Biernata wyciek projektu miał na celu podważenie autorytetu Trybunału.

Nie potrafimy tego wytłumaczyć, zastanawiamy się, co się zmieniło w TK, że akurat teraz do wycieku doszło

— dodał. Podkreślił, że taka sytuacja zdarzyła się pierwszy raz w Trybunale Konstytucyjnym.

Jest to dla nas bardzo bolesne. Do tej pory udało się zachować Trybunałowi szczelność. Projekty wyroków TK są przygotowywane często z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, często jest kilka wersji projektu - pierwszy, drugi, trzeci, aż wreszcie któryś jest zaaprobowany. Te projekty są w pierwszym rzędzie dostępne sędziom i także ich współpracownikom, asystentom

— wyjaśniał podkreślając, że o wysokiej etyce współpracowników TK „może świadczyć, że nigdy takich przypadków (przecieku - PAP) nie było”.

Nie potrafimy tego wytłumaczyć, zastanawiamy się, co się zmieniło w Trybunale, że akurat teraz do takiego wycieku doszło. Nie wiemy, kto jest źródłem, nie było to korzystne dla Trybunału, miało to na celu podważenie autorytetu Trybunału

— powiedział.

Biernat dodał, że Trybunał nie wie, kto jest źródłem przecieku.

Na pewno to nie jest tak, jeżeli taka była intencja autorów tego przecieku, żeby pokazać, że z góry było wszystko ukartowane, to tak po prostu nie jest. Tylko trzeba się na tym znać, żeby wiedzieć, jaka jest technika prac wszystkich sądów

— wyjaśnił. Tłumaczył, że czasami sędziowie TK mają przygotowany projekt wyroku, ale przebieg rozprawy powoduje, że zmieniają stanowisko.

WIĘCEJ: Rzepliński bagatelizuje doniesienia wPolityce.pl: „Czym innym jest przeciek, a czym innym informacja o przecieku”. I grozi: „Wyrok musi być opublikowany!”

Uważni obserwatorzy życia trybunalskiego rozpoznają to po tym, że wyrok nie jest wydany niedługo po rozprawie, tylko że czasami następuje to kilka dni czy kilka tygodni później. To jest nic nadzwyczajnego, że taki projekt jest. Jest zrozumiałe, że Trybunał musi mieć taki projekt, z tym, że on jest poddawany naradzie

— zaznaczył. Ujawnił też, że istniały dwie wersje projektu orzeczenia.

Jest rzeczą zrozumiałą - i tak jest we wszystkich sądach, proszę nie sądzić, że to jest jakiś nasz tutaj wymysł - że musi być projekt wyroku. To nie może być tak, że sędziowie idą na rozprawę i dopiero po rozprawie myślą, a co by tutaj zrobić, jaki by wydać wyrok

— powiedział Biernat.

Zarazem prezesi podkreślili, że środowy wyrok był potrzebny aby odblokować Trybunał, bo na rozpoznanie czeka ponad 170 spraw z zeszłego roku. Biernat dodał, że pierwsze sprawy mogą być wyznaczone już w najbliższych tygodniach, bo - jak podkreślił - życzeniem sędziów jest podjęcie normalnej działalności. Także Rzepliński wyraził nadzieję na normalizację sytuacji wokół Trybunału. Ujawnił też, że w poniedziałek marszałek Sejmu Marek Kuchciński zaprosił go, razem z wiceprezesem Biernatem, na spotkanie.

Są sprawy do omówienia, oczywiście niedotyczące orzecznictwa. Propozycja spotkania była przedwczoraj, spotkanie miało być jutro, ale dostaliśmy informację, że zostało odwołane. Nie wiemy, co się stało między przedwczoraj a dziś, że je odwołano”

— powiedział.

Biernat przypomniał, że TK odroczył o 9 miesięcy wejście w życie wyroku w jednym punkcie: co do przepisów mówiących o liczebności składów rozpatrujących sprawy.

Do tego czasu TK będzie orzekał w taki sposób, że stare sprawy, które wpłynęły przed 28 grudnia 2015 r. będzie rozpoznawał na podstawie starych przepisów w składach pięcioosobowych, (…) natomiast sprawy nowe, będą rozpoznawane w składach siedmioosobowych

— powiedział sędzia Biernat. Odroczeniem nie jest objęta kwestia składu pełnego rozumianego jako co najmniej 13-osobowy, bo ten przepis TK uznał za niekonstytucyjny.

CZYTAJ TAKŻE: Minister Ziobro jednoznacznie o wyroku TK: Działanie sędziów nie ma żadnej mocy prawnej! Premier nie może opublikować bezprawnego „orzeczenia”. KPRM potwierdza

PAP/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych