W marcu spór o Trybunał wróci ze zdwojoną siłą. Już dziś warto spojrzeć na USA, gdzie kłótnia w podobnej sprawie jest równie zażarta. Czy i tam ogłosimy "koniec demokracji"?

wPolitycepl/tvn24/Biały Dom
wPolitycepl/tvn24/Biały Dom

Jak czytamy w nieprzychylnej przecież PiS „Polityce”, w Stanach całkiem poważnie dyskutuje się dziś o tym, czy można w tak drastyczny sposób (chodzi o wybór jednego na dziewięciu sędziów!) „zakłócić w sądzie równowagę ideologiczną, która powinna odzwierciedlać kulturowy podział społeczeństwa”. Czy ktoś podnosił ten argument, gdy Platforma forsowała swoje zmiany dające jej przewagę 14:1 w Trybunale Konstytucyjnym? Czy naprawdę „zamach PiS na TK” polegający na doprowadzeniu do rozkładu głosów 9:6 (dalej na korzyść Platformy) i mający za sobą pewne fundamenty prawne (choć kontrowersyjne i jednoznacznie nieprzesądzające) zniszczyłby demokrację nad Wisłą?

Jeszcze raz powtórzę, że jestem świadomy różnic między amerykańskim a europejskim (w tym polskim) systemem prawno-politycznym. W gruncie rzeczy to jednak spór o to samo i próba odpowiedzi na pytanie o przysługujące środowiskom sędziowskim uprawnienia, o skalę patologii w wymiarze sprawiedliwości i próbie jej naprawy, o lewicowo-prawicowy spór, w którym władza ustawodawcza i wykonawcza muszą brać pod uwagę władzę sądowniczą, a często ugiąć się pod jej oceną. Patrząc na dzisiejsze amerykańskie przepychanki i coraz ostrzejsze dyskusje nad składem tamtejszego Sądu Najwyższego, miejmy to wszystko na uwadze.

Polska wersja sporu o Trybunał Konstytucyjny nie jest wyłącznie kolejną odsłoną konfliktu między PiS a Platformą i obozem IV i III RP (choć to wszystko również jest istotne). Ale to także o wiele poważniejsze pytanie o trójpodział władzy, społeczny mandat dla sędziów i zakres ich kompetencji. Wreszcie - to próba odpowiedzi na pytanie, czy i na ile wymiar sprawiedliwości (zwłaszcza w tak, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnej formie i składzie jak TK) może blokować zmiany przeprowadzane przez rząd, który ma za sobą miliony wyborców i jednoznacznie wygrane wybory. Konstytucja jest w tym miejscu nieprecyzyjna, co tylko potwierdza fakt, że do 1999 roku orzeczenia TK nie były ostateczne, a Sejm mógł je odrzucić.

Chaos wokół polskiego Trybunału nie jest niczym dobrym, zabiera mnóstwo energii i czasu rządzącym, a wreszcie jeszcze mocniej polaryzuje i tak podzieloną opinię publiczną. Nie dajmy sobie jednak wmówić, że to coś nadzwyczajnego i niemal totalitarnego. To tylko i aż spór o kształt demokracji i państwa. Spór, w którym wszystkie strony mają swoje racje, ale na pewno nie mają w rękach ostatecznych argumentów. Warto o tym pamiętać, gdy w marcu wojna o TK wróci w nowej odsłonie.

CZYTAJ TAKŻE: Decyzję KE wobec Polski należy widzieć przynajmniej na trzech poziomach. Żaden z nich nie pozwala na optymistyczne wnioski. Każdy każe zadać pytanie o taktykę Polski wobec UE

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.