Emancypacja Europy Środkowej, czyli czas strategicznej zmiany. Tę rozgrywkę rozumie Jarosław Kaczyński i kilka innych osób kreujących polską politykę

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Wtorkowa debata w Parlamencie Europejskim była niewątpliwym sukcesem rządu dzięki sprawności polskiej delegacji, dobremu przygotowaniu, konsekwencji i odpowiedniej dawce pewności siebie, a także wsparciu przedstawicieli części grup w Parlamencie Europejskim. Doskonale opisał to w swoim tekście Marcin Fijołek.

Lecz to tylko jeden z aktów, a może nawet jedna ze scen w spektaklu, który będzie trwał być może bardzo długo, a którego finał nie jest na razie znany. Dziś większość publiczności sądzi, że to tylko krótka jednoaktówka i postrzega poszczególne sceny jako osobne, nie łącząc ich w całość. Dotyczy to głównie opozycji i jej sympatyków, którzy – nie mogąc oswoić się z całkiem nową dla siebie sytuacją – dość panicznie miotają się od ściany do ściany, tracąc w większości przypadków z oczu szerszy obraz sytuacji.

Nie ma jednak wątpliwości, że tę rozgrywkę rozumie Jarosław Kaczyński i kilka innych osób kreujących polską politykę. Być może zalicza się do nich niewielkie grono w Platformie, może ktoś na lewicy, raczej nie w Nowoczesnej, której politycy to – poza Petru i Gasiuk-Pihowicz – kompletne no-name’y, a wspomnianych dwoje reprezentuje umysłowy poziom pracowników korporacji bardzo średniego szczebla. Rozumieją ją za to z pewnością ci, którzy za wykreowanie Nowoczesnego Ryszarda odpowiadają.

O czym zatem jest spektakl, którego pierwsze sceny właśnie oglądamy? To przedstawienie o przebudowie światowego ładu, rozgrywające się jednocześnie na kilku scenach, z których jedną jest Europa. Mamy tu kilka nakładających się na siebie sporów toczonych w ciągu ostatnich kilku lat: o pieniądze i traktowanie państw w gorszej sytuacji, zwłaszcza z południa, czyli spór głównie o Grecję i narzucane jej przede wszystkim przez Berlin metody uporania się z kryzysem; o kryzys imigracyjny i zdolność „starej” Unii do narzucania „nowej” Unii rozwiązań korzystnych dla siebie, mających na celu rozłożenie na wszystkich odpowiedzialności za ewidentne błędy popełnione wyłącznie przez Zachód Europy; o rolę Berlina w ogóle; o podejście do Rosji, konfliktu na Ukrainie i zagrożeń, jakie z tego wynikają oraz o powiązane z tym kwestie energetyczne i obronne (stałe bazy NATO); wreszcie – o sposób działania i kształt UE jako takiej, gdzie impuls do zajmowania się tymi sprawami dała Wielka Brytania i obietnica Davida Camerona przeprowadzenia referendum w sprawie pozostania w Unii.

Kolejna nakładająca się na to warstwa problemów to spór cywilizacyjny między wyjałowioną, zniewieściałą, skrępowaną poprawnością polityczną Europą Zachodnią a pozostającą znacznie bliżej łacińskiego dziedzictwa Europą Wschodnią. Ten spór wiąże się ściśle z konfliktem wokół traktowania muzułmańskiej mniejszości. Patologicznym przykładem rozkładu państwa jest tutaj Szwecja.

Jest wreszcie ogromnie rozgałęziona siatka interesów ściśle ekonomicznych, w ramach której obszar Europy Środkowej był dotychczas polem łatwego polowania dla zachodnich korporacji, co dziś – w związku z polityką Orbána i nowego polskiego rządu – jest zagrożone.

Unia z idealistycznych wizji Róży Thun nigdy nie istniała, jednak dziś wizje te są bardziej absurdalne niż kiedykolwiek. Stara Unia wali się na naszych oczach, choć zewnętrznie zachowane są wszystkie jej mechanizmy. Napięcie cywilizacyjne – tak trzeba to nazwać – pomiędzy Wschodem a Zachodem rośnie, przy czym kryzys imigracyjny wyraźnie pokazuje, że dzisiaj to nie Niemcy albo Francja, ale Polska czy Węgry są depozytariuszami prawdziwych europejskich wartości.

Czytaj więcej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.