"Sumliński był tylko zającem, żeby ustrzelić tura, a tym turem jest Antoni Macierewicz". RELACJA z kończącego się procesu

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Po przerwie jako pierwsza głos zabrała Konstancja Puławska, która na dzisiejszej rozprawie występowała wspólnie ze swoim ojcem, mecenasem Waldemarem Puławskim, jako obrońca oskarżonego dziennikarza. Na początek stanowczo podkreśliła, że wobec braku dowodów, wnosiłaby o uniewinnienie swojego klienta, a następnie zwróciła uwagę na polityczny kontekst całej tej sprawy, przywołując tło wydarzeń z przełomu 2006/2007 r. - rządy PiS, likwidację WSI, osobę Antoniego Macierewicza jako likwidatora WSI - a także na postrzeganie Wojciecha Sumlińskiego, jako dziennikarza, ale także osobę związaną z prawicą. Zaznaczyła, że tak Aleksander L., jak i płk. Leszek Tobiasz, byli z kolei oficerami tajnych służb. Jej zdaniem, Wojciech Sumliński idealnie wpasowywał się w rolę ofiary - przyjaźnił się z osobami z Komisji Weryfikacyjnej, jak choćby z Leszkiem Pietrzakiem, łatwo było też ustalić jego „słaby” punkt - liczną rodzinę. Zastosowanie wobec niego aresztu wydobywczego mogłoby sprawić, że mógłby się ugiąć, i w rezultacie doszłoby do skompromitowania Komisji Weryfikacyjnej.

Następnie Konstancja Puławska zakwestionowała niektóre dowody Prokuratury, w tym zeznania Leszka Tobiasza oraz Aleksandra L., zwracając uwagę, że podany przez Leszka Tobiasza numer rejestracyjny samochodu Skoda, który stał się podstawą wyjścia organów ścigania na Wojciecha Sumlińskiego, nie jest zbyt trudny do uzyskania dla oficerów służb, a opis wyglądu oskarżonego dziennikarza, który podawał Leszek Tobiasz, zmieniał się wraz z jego kolejnymi zeznaniami składanymi w Prokuraturze i nie odpowiadał zbytnio jego rzeczywistemu wyglądowi. Zauważyła również, że skoro Prokuratura uznała, mimo posiadania nagrań spotkań Leszka Tobiasza z Leszkiem Pietrzakiem brak jest dostatecznych dowodów, aby Leszkowi Pietrzakowi postawić jakieś zarzuty, to mimo braku tego typu nagrań Leszka Tobiasza z Wojciechem Sumlińskim, jemu takie zarzuty zostały postawione. Zdziwienie musi również budzić sam fakt, że takich nagrań dokonanych przez płk. Leszka Tobiasza w ogóle nie ma i powstaje w związku z tym pytanie, dlaczego Leszek Tobiasz nie nagrywał tych spotkań, skoro twierdził, że takie spotkania miały miejsce. Przytoczyła również fragment zeznań Jana Olszewskiego z dn. 18 września tego roku, z których wynikało, że miał on bardzo negatywną opinię o płk. Leszku Tobiaszu, a prowadzenie przez oficera WSI prywatnego śledztwa zostało przez Jana Olszewskiego ocenione jako niedopuszczalne.

Konstancja Puławska odniosła się również do wyjaśnień Aleksandra L., uznając je za wielokrotnie wewnętrznie sprzeczne, a także podkreślając, że wszyscy z wyjątkiem Prokuratury kwestionują jego wiarygodność. Zeznania Wojciecha Sumlińskiego są jej zdaniem spójne i logiczne, a zeznania świadków takich jak Tomasz Budzyński czy Krzysztof Winiarski świadczą o tym, że ABW prowadziła w stosunku do Wojciecha Sumlińskiego działania mogące być określane jako prowokacja, oraz że pewne grupy wpływów potrafią zniszczyć komuś życie. Kończąc swoje wystąpienie, Konstancja Puławska powiedziała, cytując słowa świadka Tomasza Budzyńskiego, że są pewne granice, których się nie przekracza. To, że przeciwko Wojciechowi Sumlińskiemu zostało wszczęte postępowanie, jest wynikiem nie tylko przekroczenia prawa, ale także przekroczenia granic przyzwoitości. Mecenas Konstancja Puławska wniosła do Sądu o uniewinnienie Wojciecha Sumlińskiego od zarzucanego mu czynu.

Mecenas Waldemar Puławski rozpoczął swoje wystąpienie od przywołania fragmentu jednej z mów obrończych Eugeniusza Śmiarowskiego, przedwojennego adwokata, obrońcy w wielu procesach politycznych:

Sprawa ta powstała na pobojowisku, a na pobojowisku żerują hieny i maruderzy; obdzierają trupy i dobijają rannych. W tej atmosferze prochu i krwi, w atmosferze zamętu i chaosu, niskie instynkty wydobywają się na powierzchnię. Obnażają się nikczemne strony natury ludzkiej. Tam, gdzie dopiero co miały miejsce czyny najwyższego bohaterstwa, najszczytniejsze akty poświęcenia i ofiary, tam już grasuje zbrodnia, panoszą się zachęcone bezkarnością popędy chciwości i zysku. Szukają ujścia niewstrzymane grozą kar uczucia nienawiści i zemsty. Po jasnym dniu rycerzy i bohaterów, przychodzi mroczne święto nikczemników i tchórzów, i po tamtych wspaniałych triumfach oni gotowi są święcić swoje triumfy, ciemne i zbrodnicze.

Mecenas Puławski, tak jak wcześniej zauważyła jego córka Konstancja, powtórzył, że ta sprawa ma kontekst polityczny. Nawiązując do słów z mowy Eugeniusza Śmiarowskiego, mecenas Puławski powiedział, że mamy przeszłość w teraźniejszości. Stwierdził, że Prokuratura nie przedstawiła kompletnie żadnych dowodów na okoliczność winy Wojciecha Sumlińskiego. Przedstawił swoją tezę, do której chce przekonać Sąd, opartą na tle wydarzeń, który miały miejsce w 2006/2007 r.

Latem 2006 r. przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej WSI zostaje Antoni Macierewicz. Jesienią 2006 r. dochodzi do jego głębokiego konfliktu z Radosławem Sikorskim, który pisze do ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego wniosek o odwołanie z funkcji wiceministra MON Antoniego Macierewicza. Wniosek nie zostaje przyjęty, a w grudniu 2006 r. Sikorski otrzymuje tzw. czarną polewkę. Sikorski pisze pismo do premiera, w którym zarzuca Macierewiczowi demolowanie służb specjalnych. W styczniu Sikorski sam składa dymisję. Również w styczniu 2007 r. rozpoczyna się operacja na Pana Sumlińskiego, ale Sumliński jest tylko zającem, żeby ustrzelić tura, a tym turem jest Antoni Macierewicz. Wyeliminowanie z życia politycznego kogoś w rodzaju Antoniego Macierewicza nie tylko zdemolowałoby jego życie polityczne, zawodowe i osobiste, ale spowodowałoby zmianę całej rzeczywistości politycznej - odmieniłaby się nam przyszłość. Dziś nie bylibyśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Przewodniczący Antoni Macierewicz jest osobą w rodzaju rycerza niezłomnego, patriotą, osobą posiadającą cechy odporności, które przez wiele lat znosiła kalumnie i niechlubne opinie, działając w interesie Narodu i Państwa. Jego wyeliminowanie miało w konsekwencji zrujnować życie polityczne ówczesnej już wtedy opozycji. Działania operacyjne były podjęte przy pomocy dwóch funkcjonariuszy służb post-komunistycznych, działających zewnątrz, ponieważ do października 2007 r. rządził jeszcze PiS, w koalicji.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.