Jak zwykle winni są inni... Roztrzęsiony Nałęcz broni się ws. audytu: „Nie da się szanować urzędu, jeśli najbliżsi współpracownicy prezydenta zaczynają od opluskwiania poprzednika”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. TVN24/wPolityce.pl
Fot. TVN24/wPolityce.pl

To jest rzecz bez precedensu. Przecież już kilkakrotnie zmieniał się prezydent w Polsce i to w dramatycznych konfrontacyjnych okolicznościach. Wałęsa zastąpił śmiertelnego wroga Aleksandra Kwaśniewskiego… (…) Takiej bezprecedensowej napaści na Kancelarię Prezydenta, ale to też napaść na Bronisława Komorowskiego, dotąd nie było

— pieklił się na antenie TVN24 Tomasz Nałęcz, były minister prezydenta Bronisława Komorowskiego, krytykując wyniki audytu przeprowadzonego przez Kancelarię Prezydenta Andrzeja Dudy.

CZYTAJ WIĘCEJ: AUDYT PO KOMOROWSKIM. Długa lista znikających rzeczy: szafy, obrazy, a nawet… sokowirówka. Co z podwyżkami po przegranych wyborach!? Sprawdź najbardziej szokujące ustalenia Kancelarii Prezydenta! [RAPORT OTWARCIA]

Zdaniem Nałęcza, raport jest jedynie „narzędziem propagandy”.

Zapytany o to jak wyjaśni fakt, że w ostatnich miesiącach funkcjonowania Kancelaria Prezydenta w wydała 730 tysięcy na okolicznościowe prezenty, odpowiedział, że to zrozumiałe. W raporcie opublikowano listę pracowników, którzy otrzymali nagrody w okresie maj-sierpień 2015 na łączną kwotę 1 490 150 zł.

Tajemnicą poliszynela jest, że decyzją premiera Tuska zostały zamrożone płace w sferze budżetowej i one nie wzrastały, więc w wielu instytucjach państwowych rekompensowano to nagrodami

— tłumaczył Nałęcz, dodając że „wraz z odejściem Komorowskiego pracownicy musieli otrzymać odprawy”. Podkreślił przy tym, że kancelaria działała wyjątkowo stabilnie i przez pięć lat nie zmieniała pracowników.

Byłbym wdzięczny pani Sadurskiej, żeby poinformowała opinię publiczną, jakie koszty ona przyjmuje**

— apelował zirytowany Nałęcz.

Z raportu wynika, że niektórzy pracownicy kancelarii otrzymywali w użytek ogromne mieszkania za symboliczną opłatą. W raporcie znajdują się też informacje o wynajmowanym 141-metrowym mieszkanie przy Łazienkach Królewskich za 2100 złotych (1) czy zgubionym przez ministra z Kancelarii Komorowskiego telefonie z łącznością szyfrującą.

Na tym polega obrzydliwość, że wyjmuje się jednostkowe przykłady

— pieklił się Nałęcz, apelując po raz wtóry do minister Małgorzaty Sadurskiej, by powiedziała ile osób zatrudniła

Nie da się szanować urzędu, jeśli najbliżsi współpracownicy prezydenta zaczynają od opluskwiania poprzednika zwyczajnymi kłamstwami

— irytował się, dodając że „dziwi się panu prezydentowi, że toleruje takie działania”.

Ciekawie wyjaśniał sprawę ogołoconej willi w Klarysewie. Wczoraj prezydenccy ministrowie alarmowali, że został pustostan.

Te ośrodki rezydenckie zostały zdewastowane - tam nie zostało nic, gołe ściany, żadnego majątku. By to odtworzyć, trzeba by wydać duże pieniądze. To jest stan, który nie mieści się w głowie w XXI wieku!

— mówił wczoraj Andrzej Dera.

To półprawdy. Była nieużywana przez Lecha Kaczyńskiego. Tam się nic nie działo

— bronił się Tomasz Nałęcz, kierując uwagę w stronę Jarosława Kaczyńskiego, który miał rzekomo pojawić się kiedyś w pogierkowskiej willi.

Myślę, ze kot miał tam używanie, bo myszy jest tam dostatek.

Nałęcz przekonywał, ze budynek dawno został przeznaczony do likwidacji

Jacek Michałowski stwierdził, że substancja kancelarii jest zbyt duża. Za dużo jest ośrodków…. Kilka ośrodków poza Warszawą przekazano Skarbowi Państwa

— mówił, dodając że sama ziemia pod willą w Klarysewie warta jest ok. 400 mln zł i „była przygotowywana do przekazania Skarbowi Państwa”.

Nieuczciwość w tym raporcie polega na tym, że autorzy tego raportu zostali ukryci. Jestem ciekaw kto się pod tymi kłamstwami kryje

— mówił były prezydencki minister.

Zapytany, czy zostaną podjęte kroki wyjaśniające sytuację przedstawioną w raporcie, stwierdził

Namawiam Jacka Michałowskiego do jednej rzeczy – żeby zerwał z tą świętą do tej pory zasadą, że o poprzednikach mówi się tylko dobrze i żeby powiedział w jakim stanie zastał kancelarię po Lechu Kaczyńskim i pokazał jak musiał sprzątać po swoich poprzednikach

— mówił Nałęcz.

Twierdził, że wiele posunięć ekipy Komorowskiego „np. brakowanie rzeczy, brało się stąd, że za Lecha Kaczyńskiego niczego nie wyrzucano”.

Pokoje były zastawione bezsensownymi rzeczami. W pokoju do którego ja wszedłem były 3 kasy pancerne

— mówił Nałęcz, zapowiadając że Jacek Michałowski powinien się bronić przed zarzutami.

Dla mnie to rzecz budząca emocje, bo nikt tak nie opluskwił człowieka uczciwego, jakim jest Michałowski i Komorowski

— mówił Nałęcz.

CZYTAJ TAKŻEl Minister Dera: Audyt w Kancelarii Prezydenta Komorowskiego pokazał obraz lekceważenia państwa, pogardy dla państwa. To porażające. NASZ WYWIAD

mall


Nie musisz wychodzić z domu, by przeczytać najnowszy numer tygodnika „wSieci”!

Kup e - wydanie naszego pisma a otrzymasz dostęp do aktualnych jak i archiwalnych numerów największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce.

Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy do czytania!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych