Prezydent Andrzej Duda u Rymanowskiego: "Jestem bezpardonowo atakowany przez Ewę Kopacz, ale nie dam się wciągnąć w kampanię. (...) Mam nadzieję, że wynik wyborów zapewni spokój w kraju"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Jestem bezpardonowo atakowany przez Ewę Kopacz, ale nie dam się wciągnąć w kampanię

— mówił prezydent Andrzej Duda w specjalnym wydaniu „Kawy na ławę” prowadzonej przez red. Bogdana Rymanowskiego w Belwederze.

Na początek prezydent został zapytany o kampanię wyborczą i nadchodzące wybory, a także o Beatę Szydło.

Wynik będzie taki, jak zdecydują wyborcy. Podchodzę do tego spokojnie i z pokorą. Mam spokój, bo swoje wybory mam za sobą. (…) Beata Szydło jest osobą bardzo spokojną i myślę, że też ze spokojem realizuje to, co sobie założyła. Każdy prowadzi kampanię tak, jak najlepiej umie

— ocenił prezydent.

Andrzej Duda był też pytany o kwestię słów Ewy Kopacz, która stwierdziła, że „prezydent ma gdzieś” wyroki Trybunału Konstytucyjnego w świetle ustawy o wieku emerytalnym.

Jestem od początku atakowany przez panią premier i jej kolegów za to, że chcę zrealizować to, co zapowiedziałem w kampanii. (…) Projekt ws. wieku emerytalnego złożyłem, dzisiaj staje się to przedmiotem spotów wyborczych emitowanych przez sztab Platformy. Spoty atakują prezydenta, a prezydent nie bierze udziału w wyborach. Trudno mi tę sytuację zrozumieć. Ja się zobowiązałem do pewnych kwestii, realizuję je i jestem za to atakowany w niemal każdym wystąpieniu pani premier

— mówił.

Duda podkreślał, że jego propozycja daje wybór Polakom, a wyroki TK, o których mówi Ewa Kopacz, dobrze zna.

Znam te wyroki Trybunału Konstytucyjnego. To są dwa wyroki: jeden jest w kontrze do drugiego, są odmienne. Ponieważ takie jest oczekiwanie obywateli, to trzeba słuchać obywateli. Chcę, żeby Polacy odczuli poprawę jakości swojego życia

— tłumaczył prezydent.

Jeżeli ktoś się decyduje przejść na emeryturę wcześniej, to będzie miał ją niższą. Ale ma do tego prawo! Nie obowiązek, a prawo. Jeśli chce odkładać dalej, to może odkładać dalej, to jest prawo obywatela. (…) Cały projekt jest jednym wielkim konkretem, będziemy dyskutowali także i w Narodowej Radzie Rozwoju na ten temat. (…) Po to powołałem ludzi o różnych poglądach, by była debata

— dodał.

Pytany o nominacje dla Adama Rotfelda i Marka Balickiego i krytyczną reakcję części prawicy, prezydent odparł:

NRR jest ciałem doradczym. Decyzje w sprawie tego, jaka strategia zostanie przyjęta, jaki projekt zostanie złożony, należy do prezydenta. To jest ciało o charakterze doradczym. Uważam, że powinni być różni eksperci, by była dyskusja, bym wysłuchał stanowisk. Jestem krytykowany z jednej i drugiej strony, ale wszyscy muszą zrozumieć, że zostałem wybrany na prezydenta i muszę wyciągać wnioski

— podkreślił.

Nie zabrakło wątku spotkania z premier Ewą Kopacz.

Kiedy pan się umawiał ze mną na dzisiejszy program, to czy wzywał pan na antenie swojej stacji, byśmy przeprowadzili tę „Kawę”, czy wziął pan telefon i ustaliliśmy kulturalnie termin? Jeśli chce się pan spotkać z sąsiadem, to czy dzwoni pan do niego, czy wywiesza ogłoszenie na klatce schodowej? (…) Jestem bezpardonowo atakowany osobiście przez panią premier. Pani premier nawołuje do spotkania w mediach, a nie kontaktuje się w sposób bezpośredni. Prowadzi kampanię

— zaznaczył.

Pozwalam pani premier działać. Ona jest dzisiaj szefem rządu, ona jest z tej polityki rozliczana. Miałem spotkania z merytorycznymi ministrami na tematy merytoryczne. Ale takie spotkanie jest czystym robieniem kampanii… I wciąganiem mnie w kampanię, a ja się nie dam wciągnąć w brzydką kampanię

— dodawał prezydent.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych