Rosja gra nie tylko o powrót do roli sojusznika Zachodu. Kreml zdaje się znów prowadzić próbę rozbicia NATO. Czy ten cios będzie nokautujący?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Sławomir Sieradzki w swoim ostatnim tekście pyta, czy Rosja stoi za kryzysem migracyjnym. W jego ocenie to właśnie Kreml najmocniej zyskuje na kryzysie migracyjnym.

CZYTAJ TAKŻE: Czy to Rosja stoi za kryzysem migracyjnym UE? Jeśli nie, to musi mieć diabelne szczęście, bo to ona na kryzysie najwięcej korzysta

Choć dociekania, czy Moskwa mogła zorganizować masową migrację do Europy przypominają obecnie spekulacje, faktem jest, że Rosja rzeczywiście może się okazać największym zwycięzcą kryzysu migracyjnego. Kto chce się przekonać, czy ta sytuacja działa na korzyść Rosji, niech przypomni sobie pierwsze wizyty zagraniczne Andrzeja Dudy. To wtedy Polska zaczęła mocno walczyć o NATO-wskie bazy w Europie Środkowej. W okolicach terminu wizyty prezydenta Dudy w Estonii niemiecka prasa zaczęła sygnalizować zmianę nastrojów dotyczących baz Sojuszu w naszej części Europy. Sprawa imigrantów skutecznie pogrzebała ten temat. Dziś już mało kto o nim pamięta, a jeszcze mniej osób stawia publicznie. Choć należy liczyć, że o tym ważnym postulacie nie zapomniano, widać, że imigranci zatupali kluczowy dla polskiego bezpieczeństwa projekt geopolityczny, którego realizacja stawała się coraz bardziej realna. Opisana sytuacja daje podstawy, by wskazać, że Rosja już zyskuje na masach ludności, które idą do Europy. Kolejne decyzje i poczynania Rosji udowadniają, że Moskwa prowadzi wokół imigrantów swoją grę. A jest to gra dla Polski, Europy Środkowej oraz NATO szalenie niebezpieczna.

W komentarzach pojawiają się opinie, że Rosja prowadzi obecnie grę, która ma przywrócić jej status sojusznika Zachodu w wojnie z radykalnym islamem, czyli Państwem Islamskim. I rzeczywiście wygląda na to, że Moskwa liczy, iż Zachód będzie chciał jej rękami rozwiązać problem PI i Syrii, że Zachód będzie chciał, by Kreml pomógł w ustabilizowaniu sytuacji na Bliskim Wschodzie. Dzięki temu Moskwa stałaby się znów partnerem, a może wręcz politycznym przyjacielem Zachodniej Europy. Oczywiście ta pomoc dla Europy będzie miała swoją cenę. Rosja zapewne będzie stawiała twarde warunki ws. zachowania dominacji nad Ukrainą. Być może dzięki współpracy ws. Syrii otrzyma nawet zgodę na wchłonięcie polityczne całej Ukrainy. To może odbić się również na Polsce i całej Europie Środkowej, która również może zostać „przehandlowana” przez Zachód. Jeśli taki jest plan Rosji, jeśli się on powiedzie, Europa Środkowa oraz Ukraina czy Gruzja pozostaną pod wpływem – w różnym stopniu – rosyjskim i będzie na długie lata stanowić tzw. szarą strefę zachodniego świata. To zła perspektywa dla Polski i Europy Środkowej. Jednak jeszcze nie najgorsza.

Coraz lepiej widać bowiem, że Rosja gra nie tylko o powrót do roli sojusznika Zachodu. Kreml zdaje się mieć opracowaną precyzyjną próbę rozbicia NATO.

Dla Sojuszu i jego spoistości najgorszym obecnie scenariuszem byłby drastyczny podział politycznej oceny działań Rosji wobec Syrii. Groźba takiego scenariusza niestety rysuje się na horyzoncie. Kraje zachodniej Europy, szczególnie Niemcy, Austria czy Francja mogą z pewną nadzieją patrzeć na zaangażowanie rosyjskie w Syrii. Ono w ich odczuciu może być szansą uspokojenia sytuacji w tym kraju, a to daje nadzieje, że skończy się fala imigrantów, jaka zalewa Europę. Rosyjskie zaangażowanie w Syrii, zaangażowanie w walkę z Państwem Islamskim jawić się tym krajom może jako pozytywny scenariusz. Im mocniej Europie Zachodniej będą ciążyli imigranci, tym bardziej pożądliwie będą te kraje szukać rosyjskiego wsparcia i aktywności. One wiedzą, że Moskwa ma wiele do powiedzenia ws. Syrii.

Groźny dla NATO jest jednak fakt, że zupełnie inaczej na zaangażowanie Rosji patrzą, i muszą patrzeć, nasi najważniejszy NATO-wscy sojusznicy. Dla USA wejście Moskwy w konflikt na Bliskim Wschodzie nie jest pozytywnym scenariuszem. I z racji ideologicznych – wsparcie Rosji oznaczałoby wsparcie pośrednie Asada, a to zapewne „promotorom demokracji” nie przystoi. Obama nie będzie zapewne chciał wspierać reżimu syryjskiego za pośrednictwem Moskwy. Będzie więc zapewne sceptycznie przyjmował rosyjskie ruchy oraz aktywność. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że sprawa dotyczy podziału sił na Bliskim Wschodzie. Tu Ameryka nie może dać przyzwolenia na wzmocnienie się Rosji. Zapewne i Izrael będzie niechętnie na taki scenariusz patrzył, a to przecież najważniejszy amerykański sojusznik w regionie. Amerykanie mogą więc zupełnie inaczej patrzeć na zaangażowanie Kremla w rozwiązanie sytuacji w Syrii. Dla nich naturalną będzie konfrontacja – może ona przybrać różne natężenie – z Rosją oraz gra na jej osłabienie.

Na naszych oczach rodzą się więc potencjalnie wewnętrzne napięcia w Pakcie Północnoatlantyckim. Lada chwila wśród najważniejszych graczy NATO może powstać dualizm oceny i myślenia o rosyjskim zaangażowaniu w Syrii. To może stworzyć niebezpieczną sytuację, która będzie groziła dalszą degradacją, i tak osłabionej, spoistości Paktu. To osłabi zdolność do działania i podejmowania strategicznie ważnych celów. Sojusz może stać się zakładnikiem Rosji i oceny jej polityki przez poszczególnych członków Paktu. To będzie oznaczało, że rzetelne i profesjonalne działanie NATO będzie zagrożone, a takie kraje jak Polska w znacznie większym stopniu staną się zakładnikiem gier między najważniejszymi krajami Sojuszu oraz Rosją. Napięcia dotyczące roli w pozycji Rosji mogą wręcz doprowadzić do rozpadu, formalnego bądź faktycznego, Paktu, co dla Polski byłoby fatalnym rozwiązaniem.

Znając Rosję i jej politykę należy sądzić, że w grze wokół imigrantów będzie licytowała naprawdę wysoko. A to, że swoją grę prowadzi nie ulega wątpliwości. Dziś, bez względu na źródła imigracyjnej nawały, widać wyraźnie, że Moskwa prowadzi niepokojące działania, które wyglądają jak cios w strukturę, która od lat zagraża jej interesom. Oby ten cios nie okazał się nokautującym…

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Szeremietiew: Rosja gra imigrantami. To może odblokować jej kontakty z Zachodem, a nawet wypracować dla niej zgodę na opanowanie Ukrainy

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Żurawski: Słowa ambasadora Rosji były celowe. Spodziewajmy się dalszych kroków zmierzających do zaostrzenia stosunków z Polską. NASZ WYWIAD

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych