Cyngiel senior Kazimierz Kutz nie młóci Polaka-katolika i nie wielbi islamistów z głupoty. To część planu

fot. You Tube
fot. You Tube

Mimo ogromnych nakładów i prymusowskiego nastawienia rządzących Szwecją, aż 48 proc. imigrantów w wieku produkcyjnym nie pracuje. Nawet ci, którzy są w Szwecji od 15 lat. Aż 45 proc. dzieci z najgorszymi wynikami w szkołach to imigranci. Ponad połowa sprawców zabójstw, gwałtów i kradzieży to imigranci w pierwszym lub drugim pokoleniu. Zdecydowana większość drugiego pokolenia imigrantów żyje w gettach stworzonych przez szwedzkie państwo opiekuńcze. Szwecja ma wskutek przyjmowania imigrantów największy od lat 80. XX wieku wzrost nierówności społecznych spośród państw OECD. Średnia płaca pracujących imigrantów to co najwyżej 40 proc. tego, co zarabiają Szwedzi i nie wynika to z dyskryminacji, lecz z niskich kwalifikacji i nieumiejętności przystosowania się do szwedzkiej organizacji pracy.

W Szwecji panuje terror politycznej poprawności, więc media celowo nie opisują patologii związanych z imigrantami, nie robią tego też politycy. Każdy, kto w Szwecji kwestionuje dotychczasową politykę imigracyjną jest nazywany ksenofobem i nienawistnikiem, bo szwedzki establishment broni opinii o Szwecji jako „moralnym supermocarstwie” i kraju najbardziej przyjaznym imigrantom. Ale to się kompletnie rozjeżdża z nastrojami i ocenami opinii publicznej. Bo mimo politycznej poprawności aż 58 proc. Szwedów źle ocenia obecną politykę imigracyjną własnego państwa. Przykład Szwecji dowodzi, jak wielką bzdurą były oczekiwania, że imigranci zapewnią trwały wzrost gospodarczy, zniwelują niski przyrost naturalny oraz rozwiążą problem starzejącego się społeczeństwa i opieki nad ludźmi starymi. Żadnego z tych celów w Szwecji, kraju uznawanym za numer jeden na świecie jeśli chodzi o otwartość na imigrantów, nie zrealizowano, i to nawet w drobnej części. Dziś założenia szwedzkiej polityki imigracyjnej uważa się za kompletną utopię, a wręcz niedorzeczność.

Przytoczyłem tylko niektóre dane dotyczące imigrantów w Szwecji, nie zajmuję się natomiast kwestiami wynikającymi z wyznawania islamu oraz z prawa szariatu, co dla Europy może mieć znacznie poważniejsze skutki niż niedostosowanie ekonomiczne i społeczne. Znakomicie przedstawił te kwestie kilka dni temu w „Rzeczpospolitej” prof. Mirosław Sadowski, prawnik, znawca m.in. prawa szariatu z Uniwersytetu Wrocławskiego. Gdyby nadęci moralizatorzy chcieli uwzględniać fakty zamiast produkowania pustych apeli i stosowania moralnego szantażu na wielką skalę, można by toczyć jakąś sensowną debatę. Ale ona się nie toczy, bo fakty i dane są niewygodne i kwestionują to, czym samozwańcze autorytety szantażują ludzi posługujących się zdrowym rozsądkiem. Nie o uczciwą debatę o „uchodźcach” jednak chodzi, lecz o wymachiwanie maczugą politycznej poprawności i moralnego szantażu. Po co się to robi? Może z czystej głupoty i lekkomyślności? Ale może wynika to z szerszego planu: rozmontowania i destrukcji chrześcijańskiej Europy. By na jej miejscu powstał „nowy wspaniały świat”, który faktycznie będzie prawdziwym piekłem na Ziemi.

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych