NASZ WYWIAD. Ludwik Dorn: Czy ja naprawdę się zeszmaciłem? "W kręgach politycznych Platformy narasta świadomość, że może być bardzo niedobrze..."

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

A przyzna się pan wtedy do naiwności?

Nie powiem złego słowa o kolegach z Platformy, powiem: trudno i będę prowadził moją kampanię, a nie kampanię Platformy. Nie wiem, czy przy takim rozwoju sytuacji da mi to mandat. Mogę go uzyskać tylko w pewnej synergii ze zmienionym, skorygowanym przesłaniem Platformy.

Ale z listy wyborczej się pan nie wycofa.

To byłoby już cokolwiek nieprzyzwoite. Ale uczciwie mówiąc, będę się musiał wtedy zastanowić, jak bardzo być aktywnym. Zresztą mniejsza o mnie – to Platforma się na tym przejedzie. Jeśli 68% Polaków, a może i więcej, chce zmiany, a przywódczyni jednej z dwóch głównych partii ten postulat zdezawuuje, to ludzie się zagotują, a Platforma dostanie po łbie.

A ja rozumuję teraz interesami Platformy – będę mógł coś znaczyć w polityce tylko wtedy, gdy Platforma będzie silniejsza.

Nikt nie uwierzy w postulat zmiany, jeśli ogłasza go rządząca od ośmiu lat Platforma i Ewa Kopacz. Słowo klucz to wiarygodność.

Ewa Kopacz nie rządzi ośmiu lat…

A do Platformy przyszła przedwczoraj. Proszę, była ważnym członkiem tej ekipy i ponosi współodpowiedzialność.

Dobrze. Proszę jednak zwrócić uwagę, że postulat zmiany ma zawsze swoją dobrą stronę, ale i tę niepokojącą. Ludzie chcą zmian, ale jeśli jest zmiana, to jest i niepewność. A gdy pojawia się niepewność, to pojawia się poczucie zagrożenia, a nie wszyscy mają naturę hazardzisty.

I najwyraźniej zrozumieli to w PiS, gdzie głoszą dziś hasła dobrej zmiany, a nie rewolucji.

W jakimś sensie tak. W moim wystąpieniu mówiłem o dobrej i bezpiecznej zmianie – nie wiem, czy trzeba podkreślać akurat to słowo, ale musimy mówić o maksymalizacji zysku przy minimalizacji ryzyka, a nie na odwrót.

A może po prostu trzeba wreszcie dać rządzić PiS: mają już prezydenta, to niech mają i bezwzględną większość, niech pokażą tę swoją bezradność, o której pan mówi. Inaczej znowu będzie przerzucanie odpowiedzialności i win.

Nie wykluczam, że PiS zdobędzie bezwzględną większość, jeśli 20 września Platforma nie skoryguje swojego kursu.

Ta strategia Platformy to prosta droga do przegranej. Biorą i Dorna z IV RP, którą wciąż straszą, i Napieralskiego, który wylał na nich wiadro pomyj. Wspierają Giertycha, a idą światopoglądowo w lewo.

Pomińmy tego Giertycha, on kandyduje w moim podwarszawskim okręgu, więc…

Więc weźmie pan zaświadczenie i pojedzie pan głosować do Radomia na Dorna.

Być może tak zrobię, bo każdy głos się liczy. (śmiech) A głosującym w moim okręgu warto przypomnieć zawołanie młodzieży sprzed kilku lat: „Giertych do wora, wór do jeziora”. Nie jestem tutaj w niczym związany, moja lojalność dotyczy Platformy, a nie Giertycha. Tu nie chodzi o granie skrzydłami – mogę być interesujący dla Platformy nie jako prawicowiec, bo rzeczywiście idą w lewo. I tutaj rabanu robić nie będę, frakcji konserwatystów nie będę dziergał, w spotkaniach uczestniczył nie będę, ale zagłosuję tak, jak będę uważał.

To nie wyjdzie. Nawet mainstream pana nie przyjął – Monika Olejnik w „Gazecie Wyborczej” określiła przyjęcie pana na listy Platformy jako paranoję. Wyborcy też tego nie kupią.

Mainstream nie jest tutaj jednoznaczny, na przykład Janina Paradowska pochwaliła ten ruch, choć faktycznie silniejsze i bardziej słyszalne są tutaj opinie w stylu Moniki Olejnik, która ma zresztą do mnie osobisty uraz za historię sprzed lat.

Niech pan opowie, nie wszyscy znają.

Pani redaktor Olejnik w ówczesnym „Dzienniku” czy „Gazecie Wyborczej” wykorzystała przeciwko Romanowi Giertychowi wiedzę z… rozmowy z 5-letnią córeczką Giertycha, którą ten przyprowadził do TVN24, bo akurat nie miał jej z kim zostawić. Wówczas wezwałem do bojkotu jej programów, chyba że rodzinę Giertychów publicznie przeprosi za nadużycie zaufania I tego się trzymam - ona mówi, że skoro Giertych do niej przychodzi, to nie mam o czym mówić. Odpowiedziałem jej, że to sprawa Giertycha, a nie moja i ja słowa dotrzymam. (śmiech)

Cały Ludwik Dorn. Przypomni Giertychowi „wór do jeziora”, a za chwilę stanie w jego obronie do końca i nie machnie ręką na sprawę sprzed lat. Pryncypialny i zasadniczy, a wchodzi na listy Platformy w państwie afer.

Po pierwsze, nie państwo afer, ale z państwo z aferami. Powinno ich być mniej, ale poziom krytyczny nie został przekroczony, a państwa w ogóle bez afer nikt na świecie nigdy nie widział. Polityka jest jak smakowicie przyrządzone, dobre flaki – musi trochę zalatywać gównem, byleby nie za bardzo.

A może trzeba było powiedzieć otwarcie to, o czym mówi prof. Staniszkis w rozmowie z „Polska The Times”: mianowicie, że ma pan cztery lata do emerytury, a na karku kredyt i alimenty.

Po pierwsze, kredyt hipoteczny mam już dawno spłacony, dzięki paru procesom o naruszenie prywatności, które ja i moja żona wygraliśmy z brukowcami. Obowiązek alimentacyjny też się niedługo skończy, bo latka lecą, dzieci dorastają. O poziomie analizy psychologiczno-politycznej pani Staniszkis nie będę się wypowiadał, bo jest to niewiasta wielce zabawna, a ja wobec ludzi zabawnych jestem bardzo tolerancyjny.

Byłbym hipokrytą, gdybym mówił, że za moim wyborem stoi tylko idea. Jak twierdził Max Weber polityka to zawód (z czym łączy się pobieranie pensji) i powołanie, czyli namiętne pragnienie wpływu na sprawy publiczne. Ale gdyby chodziło mi tylko o pieniądze i etat sejmowy, to razem z kolegami z Solidarnej Polski po przegranych wyborach do Parlamentu Europejskiego poszedłbym bić pokłon Jarosławowi Kaczyńskiemu i pewnie szansę na mandat z list PiS bym miał. Prezes Ziobro, z którym w Solidarnej Polsce przez ostatni rok mojego członkostwa w jej klubie parlamentarnym istotnie się politycznie różniłem, ale który, jeśli chodzi o dotrzymywanie zobowiązań, zachowywał się nieskazitelnie, zadeklarował mi, że gotów jest w negocjacjach z Jarosławem Kaczyńskim stawiać na ostrzu noża kwestię mandatu parlamentarnego dla mnie. Odpowiedziałem mu, że w ogóle nie jestem tym zainteresowany, bo w moim głębokim przekonaniu z punktu widzenia dobra Rzeczpospolitej PiS to ślepa uliczka. Nie twierdzę, że koledzy z Solidarnej Polski, którzy złożyli hołd Jarosławowi Kaczyńskiemu, to oportuniści. Oni po prostu mają poglądy czysto PiS-owskie, a bunt przeciw panu Kaczyńskiemu podnieśli, bo traktował ich jak szmaciarzy. Buntownicy przegrali i złożyli hołd suwerenowi prawicy, bo chcą dalej uczestniczyć w polityce ze względów zawodowych (pensja) i namiętnego pragnienia wpływu na sprawy publiczne zgodnie z poglądami (powołanie). Oni wybrali drogę nie oportunizmu, ale realizmu. Gdybym ja z moimi poglądami zrobił to, co oni, nie byłbym realistą, ale oportunistą, choć pewnie różni prawicowi komentatorzy tacy, jak panowie Karnowscy, Warzecha, Zaremba et tutti quanti cmokaliby z zachwytu nad moim realistycznym i korzystnym dla prawicy wyborem. A tak… mogę zagwarantować, że moja ewentualna pozycja, jeśli zostanę posłem, w obozie politycznym Platformy będzie silniejsza niż Ziobry w obozie PiS.

Albo podobna – bo znikoma.

Możliwe, ale co do mojej ewentualnej pozycji w PiS, miałbym żelazną pewność, że będzie żadna. A tutaj – zobaczymy, jak będzie. Dla mnie polityka to nie etat, bo inaczej aspirowałbym do jakiegoś miejsca na listach PiS, ale stałbym się wtedy całkowicie nieinteresujący, również dla pana i pana redakcji. Pewnie, mógłbym zostać komentatorem, publicystą, etc. - ale jestem politykiem i potrzebuję działania – wygłaszanie opinii, udzielanie wywiadów to istotna część, ale mięsem polityki jest podejmowanie decyzji i wywieranie bezpośredniego wpływu. Ja jestem mięsożerny.

A co jeśli poselskiego mandatu pan nie zdobędzie? Cnoty pan nie zachowa, rubla nie zarobi.

Wcale nie uważam, że cnotę straciłem – uznam po prostu, że rubla nie zarobiłem. Co zrobię? Pewnie machnę ręką i pójdę na odwyk od polityki. Nie będę wygłaszał sądów w tvn24 jako były polityk, bo zazwyczaj taka rola służy wyłącznie do wyładowania politycznych frustracji. Czasem to trzeba robić, żeby wrzody na żołądku się nie otworzyły, ale dlaczego w telewizji?

Rozmawiał Marcin Fijołek

« poprzednia strona
1234

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.