NASZ WYWIAD. Ludwik Dorn: Czy ja naprawdę się zeszmaciłem? "W kręgach politycznych Platformy narasta świadomość, że może być bardzo niedobrze..."

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Przez lata krytykował pan za brak kompetencji Platformę. A dzisiaj – jak Stefan Niesiołowski – cytuje pan Wyspiańskiego: „Myśmy wszystko zapomnieli…”. Smutne.

Nie, ja mówię: nie zapomniałem, ale nigdy nie twierdziłem, że mamy w Polsce zapaść, ruinę, kondominium rosyjsko-niemieckie i rozkradanie środków unijnych.

Z tymi środkami proszę się nie rozpędzać.

Przy takiej skali pieniędzy patologie zawszą muszą się zdarzyć, duża część tych pieniędzy była wydana nieracjonalnie, etc. Ale jakieś pół roku temu włoska Guardia di Finanza ogłosiła raport, że z inwestycji centralnych realizowanych z udziałem środków unijnych 1,5 mld euro rozkradziono, 2 mld zmarnotrawiono, a tylko 1,5 mld wydano sensownie. Przepraszam, ale proporcje w Polsce są inne. Powtórzę – nie twierdzę, że nie było różnych złych rzeczy. Polska dzięki tym pieniądzom zmieniła się na lepsze, ale rzeka środków unijnych administrację i polityków rozleniwiła i rozpaskudziła. Było tyle dobra, że zapomniano o tym, by pomyśleć o przyszłości. Dziś jest czas, by to w końcu zrobić.

Bardzo wyraźnie powiedziałem, że byłem przez osiem lat w opozycji – i nie wypieram się tej krytyki.

Często ostrej krytyki. Miałem nawet przygotować sobie listę cytatów z pana, ale było ich tak dużo, że machnąłem ręką.

Czasem ostrej krytyki, ale nigdy chamskiej. Atakowałem za Amber Gold i afery, ale nigdy nie powiedziałem, że Platforma tonie w bagnie korupcji. Dziś niektóre krytyki bym wycofał, niektóre zniuansował, ale niektórych bym nie wycofał. Nie mam poczucia, że nagle mnie olśniło i stwierdzam, że przez osiem lat rządzono w najlepszy z możliwych sposobów. Chodzi o to, by Platforma powiedziała: rządzimy osiem lat, obrośliśmy tłuszczem, ale nabyliśmy wiedzę o państwie. Nie jest tak, że ludzie zawsze wolą słodkie kłamstwo od gorzkiej prawdy. Nie da się w żaden sposób wycisnąć w roku budżetowym 73 miliardów złotych, co głosi pani Beata Szydło. Oczekuję, że Platforma powie: nie będzie 73, ale uda nam się znaleźć dwadzieścia parę, bo to jest realny projekt, to na część tych wyborców to podziała, bo lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu. W PiS niemal w ogóle nie ma strategicznego i realnego myślenia, o tym co należy zrobić dalej: mówi się co prawda o pułapce średniego rozwoju, natomiast chodzi o pewien impuls prorozwojowy i przygotowanie Polski do czasu po 2020 roku, to słychać o inwestycjach i tym wyśmianym bilionie. Powiem panu zresztą, że ja tego biliona nie wyśmiewam, bo przecież to ma być rozłożone w czasie, więc nie należy rechotać, tylko podjąć poważną polemikę. Ale ten dyskusyjny skądinąd pomysł jest całkowicie niespójny z obłożeniem banków podatkiem od aktywów, co musi przyhamować akcję kredytową, która jest ważnym elementem tego planu rozwojowego. Proszę spojrzeć na Budapeszt, gdzie rząd Węgier podpisał z EBOR-em memorandum, na mocy którego stopniowo zaczyna się wycofywać z podatków bankowych, bo im akcja kredytowa spadła.

O pewnych rzeczach trzeba mówić w kampanii. Prezydent Andrzej Duda jest dziś atakowany za przygotowywany projekt powiązania momentu przejścia na emeryturę ze stażem składkowym, ale doskonale pamiętam, że on w drugiej turze wyborów zaczął o tym mówić. To nie jest tak, że on tutaj całkowicie zaskoczył. A PiS w ogóle nie mówi, jak rozwiąże ten problem, bo moim zdaniem ich zasadnicza idea polega na tym, że Polską rządzą źli ludzie i jest źle, a jak będą rządzić dobrzy ludzie, czyli my, to będzie dobrze. Tak się nie da.

W odpowiedzi usłyszy pan od liderów PiS: trzeba było zajrzeć na programowy kongres w Katowicach, do programu PiS, do analiz Instytutu Sobieskiego.

Pod pewnymi względami cenię Instytut Sobieskiego, a kongres programowy w Katowicach… Wie pan, przejrzałem listę głównych panelistów i to jest szwajcarski ser, w którym nie wiadomo, czego jest więcej: czy sera, czy dziur w serze.

Mam wrażenie, że do oceny kampanii, postulatów, programu i postawy opozycji przykłada pan lupę, często zresztą słusznie i potrzebnie, ale gdy mówimy o rządzących, to macha pan ręką na gigantyczne nieczystości. Słowem - jeśli PiS ma w kwestiach programowych dziurawy ser, to w przypadku Platformy są to same dziury.

I dlatego mówię publicznie do Platformy: na nic się Wam nie przydam, będę breloczkiem i wyłącznie znaną z telewizji mordą na liście (z czego dla partii jest umiarkowany zysk), jeżeli na kongresie programowym Platformy 19 czy 20 września nie zostanie przedstawiony pomysł na dobrą i mądrą zmianę.

Dobra zmiana” to kampanijne hasło Andrzeja Dudy, a dziś PiS.

Bo w społeczeństwie jest duży postulat zmiany, zresztą bardzo różnie rozumiany, co, nie chwaląc się, stwierdziłem już przy okazji wyborów samorządowych, gdy powiedziałem po ogłoszeniu wyników do sejmików wojewódzkich, że ziemia drży. A gdy ktoś obejrzał pierwszą debatę prezydencką – jeszcze bez udziału prezydenta Komorowskiego – to było jasne, że w kampanii jest jeden kandydat (właśnie Komorowski), który był przedstawicielem skamieniałego status quo i jego obrony w całej rozciągłości. Wszyscy inni byli kandydatami zmiany. W pierwszej turze wyborów prezydenckich, kandydat obrony status quo, a w dodatku urzędujący prezydent z rankingami zaufania sięgającymi niebios, uzyskał tylko nieco ponad 32 procent. Co to oznacza? Ano to, że 68% aktywnych politycznie Polaków chce zmian – bardzo różnych, ale jednak zmian. W tamtej kampanii Platforma nie wyciągnęła żadnych wniosków.

A teraz ma wyciągnąć?

Tylko jeśli do tego dojdzie, to równorzędna walka z PiS będzie możliwa. Wie pan, ja to przyrównuję do słów Sun Tzu…

Zanosi się na dłuższy wywód…

(śmiech) Proszę mi dać dokończyć, bo to naprawdę ma sens. Sun Tzu pisał: „Poznaj siebie i poznaj wroga, dopiero wtedy twoje zwycięstwo nie będzie zagrożone. Poznaj warunki terenu i pogody, wtedy twoje zwycięstwo będzie całkowite”. Ani Platforma, ani PiS nie znają siebie i wroga, ale PiS rozpoznało warunki pogody i terenu. Zdefiniowało, jakie są oczekiwania – a te są jasne: 68% Polaków oczekuje zmiany (jeśli nie więcej, bo na 32% poparcia Komorowskiego składa się też naturalny autorytet i charyzmat urzędu prezydenta). I PiS dalej gra w tę samą grę: Komorowski mówił o zagrożeniu wolności, pani premier mówi to samo, więc PiS dalej prowadzi niszczący przeciwnika ostrzał artyleryjski. Nie ma żadnych szarż i walki wręcz, tylko ostrzał. Nawet nie muszą się wysilać, po drugiej stronie i tak trup ścieli się gęsto.

Platforma rozlokowała gdzieś swoją artylerię, choć nie wiadomo do końca gdzie, jej celowniki są popieprzone, wojsko stoi bez kontaktu ogniowego z przeciwnikiem a pisowska artyleria dziesiątkuje Platformę. Konieczne jest coś, co niesie ryzyko, ale i szansę, czyli przegrupowanie błędnie rozlokowanych sił pod ogniem przeciwnika. Zmiana celowników, kątów nastawienia artylerii i doprowadzenie do przejścia z ognia artyleryjskiego na walkę wręcz. I liczę, że 19 czy 20 września do tego dojdzie.

Powiem panu, jak będzie wyglądał ten kongres 19 czy 20 września. Ewa Kopacz pomacha przygotowanym naprędce programem, przedstawi ze dwie ciekawe, ale mgliste propozycje ustaw i zmiany ustroju, a do tego ostro zaatakuje PiS i prezydenta Andrzeja Dudę. Z czego oczywiście przebije się tylko atak, a nie jakieś programowe przemyślenia.

Pani premier musi powiedzieć, że rozpoznano w Platformie pewne deficyty obecnego stanu Polski i że na nie odpowiadamy. To jest coś więcej niż pomachanie programem. A jeśli to będzie tylko pomachanie programem… to nic to nie zmieni. W tym przesłaniu musi być odpowiedź na pytanie, dlaczego Polacy mają powierzyć Platformie władzę na kolejne cztery lata.

Marzenie ściętej głowy. Co pan mi powie, gdy poproszę pana o komentarz dzień po kongresie, który nic nie zmienił?

Być może nic nie powiem, bo nie będzie wtedy w moim interesie mówić cokolwiek. (śmiech)

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.