Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej pisałem, że największym sukcesem Andrzeja Dudy, jak i jego sztabu było to, że otrząsnęli polską prawicę z przaśności. Dziś okazuje się, że ten tuning, jakiemu została poddana sympatyzująca z opozycją część opinii publicznej, przynosi zaskakująco daleko idące rezultaty. I każe stawiać naprawdę ważne pytania o to, co dalej.
Prawica przestała być bowiem trędowata, co jeszcze całkiem niedawno miało miejsce dla sporej części opinii publicznej. I mowa tu nie tylko o sondażach, które dają Prawu i Sprawiedliwości (i zjednoczonej prawicy) samodzielną większość w Sejmie, czy o w gruncie rzeczy zabawnych wnioskach, jakie reporterzy lewicowo-liberalnych mediów przywożą z wizyty na Open’erze.
Po porażce w 2007 roku, katastrofie smoleńskiej, kolejnych wyborach w 2010 i 2011, a wreszcie olbrzymich zmianach na rynku medialnym i przechyle w lewo opinii publicznej, wydawało się, że konserwatyści nie mają czego szukać. Sprzyjały temu niezliczone obwieszczenia o „końcu PiS”, „schyłku Kaczyńskiego” i próby zepchnięcia wszystkich inicjatyw po prawej stronie do kruchty i nacjonalistycznych ciągot, najlepiej kojarzonych z burdami na Marszu Niepodległości.
Dziś prawica wraca na poważnie, gospodarując nie tylko „swój” elektorat, ale również przechodząc do centrum opinii publicznej. Wesoło jest patrzeć na małą panikę w mainstreamowych mediach, którą uruchamiają nawet tak nieistotne wydarzenia jak wywiad „wSieci” z Tomaszem Karolakiem. Wesoło, ale i z rozwagą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej pisałem, że największym sukcesem Andrzeja Dudy, jak i jego sztabu było to, że otrząsnęli polską prawicę z przaśności. Dziś okazuje się, że ten tuning, jakiemu została poddana sympatyzująca z opozycją część opinii publicznej, przynosi zaskakująco daleko idące rezultaty. I każe stawiać naprawdę ważne pytania o to, co dalej.
Prawica przestała być bowiem trędowata, co jeszcze całkiem niedawno miało miejsce dla sporej części opinii publicznej. I mowa tu nie tylko o sondażach, które dają Prawu i Sprawiedliwości (i zjednoczonej prawicy) samodzielną większość w Sejmie, czy o w gruncie rzeczy zabawnych wnioskach, jakie reporterzy lewicowo-liberalnych mediów przywożą z wizyty na Open’erze.
Po porażce w 2007 roku, katastrofie smoleńskiej, kolejnych wyborach w 2010 i 2011, a wreszcie olbrzymich zmianach na rynku medialnym i przechyle w lewo opinii publicznej, wydawało się, że konserwatyści nie mają czego szukać. Sprzyjały temu niezliczone obwieszczenia o „końcu PiS”, „schyłku Kaczyńskiego” i próby zepchnięcia wszystkich inicjatyw po prawej stronie do kruchty i nacjonalistycznych ciągot, najlepiej kojarzonych z burdami na Marszu Niepodległości.
Dziś prawica wraca na poważnie, gospodarując nie tylko „swój” elektorat, ale również przechodząc do centrum opinii publicznej. Wesoło jest patrzeć na małą panikę w mainstreamowych mediach, którą uruchamiają nawet tak nieistotne wydarzenia jak wywiad „wSieci” z Tomaszem Karolakiem. Wesoło, ale i z rozwagą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/259792-milo-sluchalo-sie-slow-andrzeja-dudy-o-odbudowie-wspolnoty-realizujmy-to-zabawa-w-dorzynanie-watah-nigdy-nie-konczy-sie-dobrze