Wakacyjnie. Biją na alarm: Lemingrad i Open'er przejęte przez PiS i Kaczyńskiego! A jeszcze 5 lat temu było zupełnie inaczej...

YT
YT

Z nieskrywanym rozbawieniem przeczytałem tekst w serwisie Tomaszów Machały i Lisa poświęcony politycznym nastrojom na festiwalu Open’er. Autor relacjonując swój pobyt na gdyńskim lotnisku Kossakowo, gdzie ma miejsce cała impreza, stawia tezę, że „lemingrad został zdobyty przez PiS”, a niemal każdy uczestnik zaczepiony o polityczny wybór wskazuje na partię Kaczyńskiego.

Kilka cytatów:

Na kogo zagłosujemy? Ja na pewno nie na Platformę, bo oni rządzą za długo. I co im się udało? Popatrz, my nie jesteśmy z biednych domów, ale wydatek 200 zł na wejściówkę i drugie tyle na dojazd to jednak dla nas spory wydatek.

Mówisz właśnie, jak ci z Platformy. Jak się ludzie pytają o różnicę poziomu życia w Polsce i na Zachodzie, to oni pieprzą coś o PRL. Kogo to obchodzi? PiS mówi o przyszłości. (…) Teraz wszyscy normalni głosują na PiS.

Mnie nie interesuje żaden Smoleńsk, wierzący też nie jestem, ale czuję, że trzeba dać Dudzie szansę. Bo ja wierzę, że to on będzie rządził, jak na prezydenta przystało.

Abstrahując od tego, że trzeba mieć niezłe fiksum dyrdum, by na festiwalu dobrej muzyki zamiast się bawić i odpoczywać, szukać politycznych komentarzy, to jednak coś w tym jest. Dlaczego? Ano dlatego, że z powodu smoleńskiej tragedii tak się złożyło, że raz na pięć lat Open’er staje się swoistym poligonem doświadczalnym dla tych, którzy chcieliby badać nastroje młodego, raczej sytego elektoratu - właśnie dlatego, że festiwal odbywa się (niemal) równolegle do wyborów prezydenckich.

Uśmiechnąłem się do tego tekstu, ponieważ sam byłem na Open’erze kilka razy, w tym pięć lat temu, gdy 4 lipca rozstrzygała się druga tura pomiędzy Bronisławem Komorowskim a Jarosławem Kaczyńskim. Wówczas polityczny klimat był bardziej intensywny. Siłą rzeczy, w niedzielne popołudnie, w kolejce po piwo między koncertami, uczestnicy festiwalu rozmawiali także o tym, na kogo oddali swój głos. Wszyscy, naprawdę wszyscy, byli tam wówczas za Komorowskim. Nastroje wyczuwali zresztą w 2010 roku rządzący politycy Platformy, którzy dwoili się i troili, by ułatwić uczestnikom możliwość głosowania. Wiadomo dlaczego.

Gdybym miał pięć lat temu napisać tekst na podstawie przysłuchiwania się rozmowom przy piwie na Open’erze, to powstałoby coś na kształt relacji wspomnianego na początku autora. Tylko słowa „Platforma” i „PiS” należałoby zamienić miejscami. Bowiem tak jak pięć lat temu nie potrzebowano przesadnej argumentacji, by dać wyraz niechęci do PiS i Kaczyńskiego, tak dziś są to Platforma, Komorowski i Kopacz. Znak czasu.

Nie jest to przesadnie odkrywcze, zresztą ani mi w głowie traktować omawiany tekst jako miarodajne badanie, które ma świadczyć, że PiS definitywnie znokautowało Platformę w elektoracie młodych. Tak nie jest i długo jeszcze nie będzie, a koniec końców lwią część uczestników Open’era zwyczajnie nie interesuje to, czy prezydentem jest Duda czy Komorowski. Ale wspomniany tekst to kolejny sygnał świadczący o przesuwaniu się nastrojów wśród najmłodszych i najmniej zainteresowanych polityką wyborców. Nie wiem, czy „w prawo” - ale na pewno w kierunku przeciwnym niż chcieliby tego w partii Ewy Kopacz.

Pouczające. I chyba - mimo wszystko - optymistyczne.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych