Wąsik o umorzeniu śledztwa ws. rozmowy Wojtunik-Bieńkowska: "Funkcjonariusze mogą czuć się zdradzeni. Liczę, że jednak będzie śledztwo". NASZ WYWIAD

Fot. YouTube
Fot. YouTube

wPolityce.pl: Prokuratura zdecydowała, że nie będzie śledztwa w sprawie rozmów Pawła Wojtunika i Elżbiety Bieńkowskiej. Śledczy, w odpowiedzi na ujawnione przez nasz portal zawiadomienie, uznali, że nie ma mowy o ujawnieniu przez szefa CBA tajemnicy służbowej. Jak Pan ocenia tę decyzję?

Maciej Wąsik, były wiceszef CBA, radny PiS: To jest kuriozalna decyzja. Zupełnie jej nie rozumiem. Nie przesądzam, czy w tej sprawie była wina czy też nie, ale sądzę, że są przesłanki do wszczęcia śledztwa. Dla mnie to wręcz oczywiste. Informacje, które Paweł Wojtunik przekazywał Elżbiecie Bieńkowskiej, mogą dotyczyć materiałów z kontroli operacyjnej. Szef CBA pewne informacje musiał w mojej ocenie pozyskać właśnie w ten sposób. Innego wyjaśnienia nie widzę.

Co to oznacza?

To oznacza, że Paweł Wojtunik zdradza materiały operacyjne, choć nie ma prawa mówić o tym pani Bieńkowskiej. Te materiały powinny zostać przekazane do prokuratury, powinny trafić do śledztwa. Dlatego nie potrafię się zgodzić z decyzją śledczych. Sądzę, że osoby składające zawiadomienie w tej sprawie powinny skierować do sądu zażalenie. Liczę, że sąd nakaże jednak wszczęcie śledztwa.

Prokuratura uważa, że nie ma tu miejsca na złamanie prawa.

Ciekaw jestem, czy śledczy przed podjęciem decyzji, zadali pytanie CBA w sprawie materiałów, o których mówi Wojtunik. Ciekawe, czy Biuro odpowiedziało na te pytania w czasie postępowania wyjaśniającego? Niestety sądzę, że decyzja prokuratury była pochopna.

Może jednak jest tu miejsce na inne wyjaśnienie? Może szef CBA powtarzał plotki, może wiadomości prasowe…

Tu chodzi o wiedzę operacyjną, o nic innego. Przecież po tych rozmowach widzieliśmy decyzje podejmowane w oparciu o te informacje. Mieliśmy czynności w biurach posła Burego. Jest ewidentne, że te przeszukania są zlecane, ponieważ poseł PSL był w zainteresowaniu CBA. Tak samo było z ministrem Rynasiewiczem. I o tych sprawach minister Wojtunik mówił właśnie pani Bieńkowskiej. Tam znajdują się również informacje o pismach do minister Bieńkowskiej. Pytanie co to za pisma? Pewne jest jednak, że w restauracjach nie należy o takich sprawach mówić. Szczególnie, że pani Bieńkowska mogła nie być upoważniona do posiadania wiedzy, o której mówił Wojtunik.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.