Uważam, że sytuacja jest zbyt poważna, żeby iść w polityce na taką „ciepłą wodę”. Kaczyński powinien zaryzykować przekonanie do siebie jako do wizjonera, do swojego poczucia humoru, autoironii, wiedzy, umiejętności syntetycznego ujmowania zjawisk. A nie przerzucać się z Kopacz tymi samymi hasłami o lepszym życiu
— mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog.
wPolityce.pl: Jeszcze przed konwencją PiS krytycznie wypowiadała się pani o potencjalnej kandydaturze Beaty Szydło na premiera. Czy podtrzymuje pani swoje zdanie?
CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Staniszkis: „Jestem przeciwna nominacji pani Szydło. Premierem powinien być Kaczyński”
Prof. Jadwiga Staniszkis: Tak. Ciągle uważam, że lepszym kandydatem byłby Jarosław Kaczyński. Słyszałam wypowiedź Beaty Szydło, iż teraz nie jest czas na – jak powiedziała – polityków celebrytów, tylko polityków rzemieślników. Celebryci w ogóle nie są politykami, więc ja bym raczej rozróżniała polityków artystów-wizjonerów i polityków rzemieślników. Uważam, że Jarosław Kaczyński jest tym pierwszym. Moment zmiany - która musi być rozumiana bardziej poprzez identyfikację mechanizmów, czy spiral, które nas ściągają w dół, a nie tak zdroworozsądkowo jak zrobiła to Beata Szydło – wymaga właśnie wizjonerstwa, odwagi i wiedzy.
Co wynika z porównania konwencji PiS i Platformy?
To, co mnie najbardziej uderzyło w tych dwóch konwencjach, to uderzające podobieństwo Beaty Szydło i Ewy Kopacz. Do tego stopnia, że podbierały sobie sformułowania. Kopacz mówiła o „dobrej zmianie”, a Szydło o bezpieczeństwie w różnych wymiarach. Obie przedstawiały jakąś koncepcję takiej tuskowej „ciepłej wody”, to znaczy rządzenia sprowadzonego bliżej ludzkich potrzeb. Myślę, że – po pierwsze - to za mało jak na wyzwania, które stoją przed Polską. Bo to są wyzwania również strukturalne, wymagające zmiany funkcjonowania całości. Po drugie – to nie odpowiada potrzebom młodego pokolenia. W ogóle nie padało słowo wolność. Chodzi o wolność opartą na zaufaniu, która pozostawia moment samoregulacji. Nie mówiło się o instytucjach. Jeżeli to podobieństwo będzie się utrzymywało, to będzie tak, jak było 25 lat temu przy „okrągłym stole”, że strona opozycyjna w pewnym momencie musiała zacząć nosić wielką plakietkę „SOLIDARNOŚĆ”, bo ci, którzy występowali w jej imieniu, coraz bardziej zbliżali się do przeciwnika. Uważam, że to jest złe i nie odpowiada potrzebom. Jesteśmy w momencie, który wymaga błysku wielkości – tego co ma Jarosław Kaczyński. Chowanie tego jest błędem. To trochę imitacja tego, co Joanna Kluzik-Rostkowska robiła w kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego.
Sądzi pani, że Beata Szydło – jeśli PiS wygra wybory – nie poradzi sobie z funkcją szefa rządu?
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Uważam, że sytuacja jest zbyt poważna, żeby iść w polityce na taką „ciepłą wodę”. Kaczyński powinien zaryzykować przekonanie do siebie jako do wizjonera, do swojego poczucia humoru, autoironii, wiedzy, umiejętności syntetycznego ujmowania zjawisk. A nie przerzucać się z Kopacz tymi samymi hasłami o lepszym życiu
— mówi w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog.
wPolityce.pl: Jeszcze przed konwencją PiS krytycznie wypowiadała się pani o potencjalnej kandydaturze Beaty Szydło na premiera. Czy podtrzymuje pani swoje zdanie?
CZYTAJ WIĘCEJ: Prof. Staniszkis: „Jestem przeciwna nominacji pani Szydło. Premierem powinien być Kaczyński”
Prof. Jadwiga Staniszkis: Tak. Ciągle uważam, że lepszym kandydatem byłby Jarosław Kaczyński. Słyszałam wypowiedź Beaty Szydło, iż teraz nie jest czas na – jak powiedziała – polityków celebrytów, tylko polityków rzemieślników. Celebryci w ogóle nie są politykami, więc ja bym raczej rozróżniała polityków artystów-wizjonerów i polityków rzemieślników. Uważam, że Jarosław Kaczyński jest tym pierwszym. Moment zmiany - która musi być rozumiana bardziej poprzez identyfikację mechanizmów, czy spiral, które nas ściągają w dół, a nie tak zdroworozsądkowo jak zrobiła to Beata Szydło – wymaga właśnie wizjonerstwa, odwagi i wiedzy.
Co wynika z porównania konwencji PiS i Platformy?
To, co mnie najbardziej uderzyło w tych dwóch konwencjach, to uderzające podobieństwo Beaty Szydło i Ewy Kopacz. Do tego stopnia, że podbierały sobie sformułowania. Kopacz mówiła o „dobrej zmianie”, a Szydło o bezpieczeństwie w różnych wymiarach. Obie przedstawiały jakąś koncepcję takiej tuskowej „ciepłej wody”, to znaczy rządzenia sprowadzonego bliżej ludzkich potrzeb. Myślę, że – po pierwsze - to za mało jak na wyzwania, które stoją przed Polską. Bo to są wyzwania również strukturalne, wymagające zmiany funkcjonowania całości. Po drugie – to nie odpowiada potrzebom młodego pokolenia. W ogóle nie padało słowo wolność. Chodzi o wolność opartą na zaufaniu, która pozostawia moment samoregulacji. Nie mówiło się o instytucjach. Jeżeli to podobieństwo będzie się utrzymywało, to będzie tak, jak było 25 lat temu przy „okrągłym stole”, że strona opozycyjna w pewnym momencie musiała zacząć nosić wielką plakietkę „SOLIDARNOŚĆ”, bo ci, którzy występowali w jej imieniu, coraz bardziej zbliżali się do przeciwnika. Uważam, że to jest złe i nie odpowiada potrzebom. Jesteśmy w momencie, który wymaga błysku wielkości – tego co ma Jarosław Kaczyński. Chowanie tego jest błędem. To trochę imitacja tego, co Joanna Kluzik-Rostkowska robiła w kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego.
Sądzi pani, że Beata Szydło – jeśli PiS wygra wybory – nie poradzi sobie z funkcją szefa rządu?
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/256791-prof-staniszkis-jestesmy-w-momencie-ktory-wymaga-blysku-wielkosci-kaczynskiego-chowanie-tego-jest-bledem-nasz-wywiad