Prof. Staniszkis: „Jesteśmy w momencie, który wymaga błysku wielkości Kaczyńskiego. Chowanie tego jest błędem”. NASZ WYWIAD

fot. TVN24/wPolityce.pl
fot. TVN24/wPolityce.pl

Mam nadzieję, że dobierając ludzi do potencjalnego rządu, będzie miała odwagę dobrać ludzi, którzy są inni niż ona. Ludzi będących w swoich dziedzinach artystami – w sensie wyobraźni i wiedzy – a nie rzemieślnikami, którzy, jak Beata Szydło, mozolnie, poprzez cechową praktykę, idą do góry. Takie zestawienie rządu wymaga odwagi, pewnego gestu podobnego do tego, jaki wobec Szydło zrobił Kaczyński. Mam nadzieję, że będzie ją na to stać.

Jaką rolę dla Jarosława Kaczyńskiego widzi pani w tej sytuacji?

Trudno mi powiedzieć, co on planuje. Widać było jakie to jest dla niego trudne. Konwencję oglądałam tylko w telewizji, ale jak patrzyło się na twarz Kaczyńskiego, kiedy Szydło dziękowała Andrzejowi Dudzie i dopiero później jemu, dało się zauważyć spięcie czy ona doceni jego gest. Uważam, że sytuacja jest zbyt poważna żeby iść na taką „ciepłą wodę”. Kaczyński powinien zaryzykować przekonanie do siebie jako do wizjonera, przekonać do swojego poczucia humoru, autoironii, wiedzy, umiejętności syntetycznego ujmowania zjawisk i narracji, która to wyraża. A nie przerzucać się z Kopacz tymi samymi hasłami o lepszym życiu.

Czy to nie ryzykowna recepta?

Oczywiście byłoby ryzyko. Widać, że Kaczyński boi się swojej przegranej i robi pewien unik. Ale sytuacja jest na tyle poważna, że nie czas na uniki. Przypomnijmy sobie jego własną diagnozę, w perspektywie taśm, katastrofy smoleńskiej, dotychczasowego śledztwa smoleńskiego, że nie jesteśmy, w jakimś sensie, państwem suwerennym, że zachodzi w Polsce rozwój zależny i polityka transakcyjna. Tylko powrót do takiej abstrakcyjnej, wizjonerskiej diagnozy może stworzyć programy, które wywołają zmianę. Oczywiście w potencjalnym nowym rządzie, jak się orientuję, będą ludzie do tego zdolni. Ale obawiam się takiej rzemieślniczej małostkowości u Szydło. To znaczy, że jak ktoś będzie lepszy od niej, czy będzie mówił językiem, który jej nie pasuje, lub nadepnie jej na odcisk, jak Krzysztof Szczerski, to będzie próbowała takich ludzi eliminować. Gdyby do tego doszło, byłoby to ściąganiem w dół całości, a nie podciąganiem. Uważam więc, że wysunięcie Beaty Szydło na premiera, jest bardziej ryzykownym posunięciem niż postawienie samego siebie przez Kaczyńskiego. Potrzeba dziś umiejętności politycznej syntezy i pokazania politycznej woli, a nie takiego „dziubdziania”. A podobieństwo Szydło do Kopacz (przy czym Kopacz jest bardziej płaczliwa; Szydło dłużej terminowała, więc ma znacznie większość odporność, bo funkcjonowała w trudnym układzie i zahartowała się) trochę mnie zmroziło.

Czy powinno dojść do debaty, jaką zaproponowała Kopacz?

Czytaj dalej na następnej stronie

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.