Prof. Staniszkis: Paradoksalnie na ostatniej aferze może skorzystać PO. Może wymienić Seremeta na kogoś mniej aktywnego. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Sądzę, że zdjęcie ze stanowiska Seremeta zablokuje główne w mojej ocenie zadanie: wyjaśnienie wszystkich głębokich patologii koalicji PO-PSL

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Jadwiga Staniszkis.

wPolityce.pl: W Sejmie Andrzej Seremet tłumaczył, że prokuratura nie jest winna w sprawie ostatnich przecieków dot. afery podsłuchowej. Prokurator Generalny zapewniał, że prokuratura musiała udostępniać akta śledztwa stronom a sama działa aktywnie i rzetelnie w sprawie afery taśmowej. Jak Pani odebrała to przemówienie?

Prof. Jadwiga Staniszkis: W tej debacie najbardziej odpowiadała mi wypowiedź posła Stanisława Piotrowicza oraz poseł Beaty Kempy, która nie dołączyła się do ataku na Seremeta. Poseł wskazała, że chce się zrobić z prokuratora generalnego kozła ofiarnego. Jego dymisja oznaczałaby obecnie, że rząd PO-PSL wyznaczy na długie lata kolejnego prokuratora generalnego. Sądzę, że Andrzej Seremet słusznie wskazał na pułapkę wynikającą z procedury, która w międzyczasie się zmieniła. Ujawnione akta w tej sprawie były tworzone przed zmianami. To tłumaczy sprawę danych osobowych, zaznaczonych w ujawnionych aktach. Rzeczywiście faktem jest także, że prokurator musiał udostępnić te materiały. I musiał wyrazić zgodę na kopiowanie.

Tłumaczył, że to jest ważne, by strony mogły wykonywać swoje prawa w postępowaniu karnym.

Kiedyś ta sprawa była inaczej regulowana. Pamiętam, że do swoich akt w 1968 roku zostałam dopuszczona dopiero w momencie, gdy istniał już akt oskarżenia i był już w sądzie. Wtedy dostęp do materiałów nie mógł wpłynąć na zmianę zeznań w toku działań prokuratury.

Teraz jednak przepisy się zmieniły, czego bardzo bronił Seremet w Sejmie.

Być może obecne rozwiązania mogą działać dobrze, ale w warunkach nie mafijnego państwa. W tej sprawie widać ewidentnie, że przeciek może mieć na celu zmianę dalszego toku działań w tej sprawie. Przychylam się jednak do tych głosów, które mówią, że skupienie się na tym kto podsłuchiwał i przekazał akta Zbigniewowi Stonodze ma odwracać uwagę od informacji o głębokich nieprawidłowościach, nadużyciach, a być może i przestępstwach, o których mówiła treść taśm. I w tych sprawa należałoby wszcząć śledztwa i prowadzić je rzetelnie. W każdym z tych wątków należało prowadzić działania. Mało mówiono w Sejmie o zbyt pospiesznych umorzeniach części wątków. Wiele spraw śledczy umarzają. Nie jest wykluczone, że w tych sprawach są naciski polityczne. Sądzę, że zdjęcie ze stanowiska Seremeta zablokuje główne w mojej ocenie zadanie: wyjaśnienie wszystkich głębokich patologii koalicji PO-PSL.

CZYTAJ TAKŻE: Mocne wystąpienie Beaty Kempy w Sejmie: „Platforma utopiła państwo polskie w drogim winie, ośmiorniczkach i własnej głupocie. Wstydu oszczędźcie. Podajcie się do dymisji!”. WIDEO

Za kilka miesięcy odbędą się wybory parlamentarne. Kto na ostatnich przeciekach może w Pani ocenie zyskać?

Paradoksalnie w praktyce to może być korzystna sytuacja dla PO. Jeśli afera skupi się personalnie na Andrzeju Seremecie, operacyjnie może wygrać Platforma. Być może Seremet zostanie bowiem odwołany, a na jego miejsce zostanie wyznaczony ktoś, kto ma słabszą wolę wyjaśnienia niektórych wątków wynikających z nagranych rozmów. Propagandowo na tej sprawie zyskuje PiS, ale niewiele, bowiem wiadomości o tej aferze są już od dawna znane. Uważam, że Platforma może tę sytuację wykorzystać na swoją korzyść. Jeśli jej się uda, zyska wpływ na kolejny obszar. Może się jej udać zagarnąć, po TK, kolejną ważną instytucję. Może wyznaczyć na nowego Prokuratora Generalnego człowieka znacznie mniej aktywnego nawet niż skrępowany Seremet.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych