Media żyją opublikowanymi materiałami śledztwa w tzw, aferze podsłuchowej. Widać próbę obarczenia prokuratury winą za tę sprawę. Jednak to są zupełnie bezpodstawne opinie, zdecydowanie sprzeciwiam się takiej krytyce, często motywowanej politycznie. Prokuratura działała na podstawie prawa
–- rozpoczął swoje przemówienie w Sejmie Andrzej Seremet. Prokurator Generalny zaprezentował informacje dotyczące afery podsłuchowej.
Trzeba na wstępie wskazać, że prokurator jest zobowiązany czynić to, co nakazują przepisy. Musi więc udostępnić akta stronom postępowania, a więc pokrzywdzonym, obrońcom, a także wyrazić zgodę na kopiowanie materiałów. Ma to wyłącznie umożliwić podejrzanym wykonywanie prawa do obrony, a pokrzywdzonym realizowanie swoich uprawnień procesowych. Udostępnienie akt śledztwa nie oznacza zgody na upublicznienie ich treści. Takie zachowania są złamaniem prawa. Prokuratury nie można jednak obciążać tym, że doszło do takiego przestępstwa. Należy zadać pytanie, czy udostępniając akta i godząc się na ich kopiowanie, prokuratura działała zgodnie z prawem. Odpowiedź jest tylko jedna: prokurator zrobił to, co nakazywało mu prawo. Nieuprawnionym jest więc mówienie o przecieku, które jest ujawnieniem danych przez tego, kto ma strzec ich poufności. W tym przypadku nie doszło do nielegalnego przekazania materiałów niejawnych, ale do upublicznienia wiadomości, które znalazło się w rękach uprawnionego do tego podmiotu. Z chwilą udostępnienia wiadomości organ procesowy przestaje mieć nad materiałami kontrolę. To naturalna konsekwencja jawności dla stron. Wprowadzając takie rozwiązania ustawodawca z pewnością miał świadomość również takich konsekwencji. Uznał jednak, że jawność jest ważniejsza
— tłumaczył Seremet.
Dodał, że „artykuł 156 nakazuje udostępnienie stronom postępowania ujawnienie akt postępowania oraz stworzenie możliwości robienia odpisów przez strony.
Osobom uprawnionym udostępniono więc możliwość sporządzania odpisów akt sprawy. Nie chodzi wyłącznie o możliwość robienia notatek, ale zgodnie z tezami doktryny prawa karnego dopuszcza się wykonywanie tego prawa przez tworzenie odpisów na nośnikach elektronicznych przy użyciu najnowszej techniki w tym zakresie, np. przenośnego skanera, aparatu, o ile ich użycie nie prowadzi do zniszczenia akt. Takie stanowisko zostało zawarte w piśmie dyrektora z Ministerstwa Sprawiedliwości w maju 2001 roku, w którym wskazano, że czynności skanowania akt powinno się traktować jako formę udostępnienia akt zgodnie z kodeksem postępowania karnego. Dla sądu i prokuratury nie ma znaczenia, jaką techniką będzie wykonywany odpis
— podkreślał Seremet.
Dodawał, że nieuprawnione jest również krytykowanie prokuratury za to, że w ujawnionych aktach znalazły się adresy i inne dane dotyczące świadków.
Zawarcie szczegółowych danych świadka w protokole zeznań w świetle obowiązujących do 7 kwietnia 2015 roku przepisów nie było wadliwe. Przesłuchanie świadka należało bowiem zgodnie z prawem rozpocząć od pytania o imię, nazwisko, wiek, zajęcie, miejsce zamieszkania… W czasie przesłuchiwania świadków, których protokoły zostały ujawnione, prawo nakazywało umieszczanie takich wiadomości. (…) Spotkałem się z zarzutem, że adres świadka to są dane wrażliwe. To pojęcie nie jest dobrze zdefiniowane. Przyjmuje się jednak, że chodzi o dane ujawniające pochodzenie rasowe, etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność partyjna, czy dane o zdrowiu, kodzie genetycznym, nałogach, praktykach seksualnych oraz dane dot. skazań, ukaraniu mandatami i innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym czy administracyjnym. W świetle przepisów obowiązujących w chwili wydawania przez prokuratora decyzji o udostępnieniu akt postępowania nie istniała podstawa prawna, by prokurator mógłby zaniechać udostępnienia stronom danych dotyczących miejsca zamieszkania świadka. (…) Żaden przepis nie nakazywał prokuratorowi zatajania przed stronami danych w tym zakresie
— dodał prokurator.
Andrzej Seremet nie zgodził się z tezą, że ujawniono dane dotyczące oficerów CBA, które im zagrażają. Dodał, że w tej sprawie decyzje i opinie spoczywają na ABW, która opracowuje ekspertyzy w tej sprawie.
Prokurator zarządził udostępnienie akt śledztwa czterem podejrzanym, czterem obrońcom podejrzanych, 11 pokrzywdzonym i 11 pełnomocnikom pokrzywdzonych. D tej pory z uprawnienia takiego skorzystało 15 osób. Byli to adwokaci i aplikanci adwokaccy, reprezentujący podejrzanych, jak i pokrzywdzonych. W zarządzeniach za każdym razem wskazuje się osoby odpowiedzialne za dostęp do akt. Decyzje dotyczące udostępnienia akt stronom należy ocenić jako prawidłowe. Wszyscy uprawnieni do zapoznania się z aktami otrzymali zgodę na robienie fotografii materiału dowodowego, z jakim zapoznawali się w tej sprawie. Udzielanie zezwolenia na wykonanie fotokopii akt sprawy jest powszechną praktyką. Reakcją na publikację materiałów było wszczęcie postępowania przez prokuraturę. Jak państwo wiedzą Zbigniew S. stał się już podejrzanym
— mówił Seremet.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie!
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Media żyją opublikowanymi materiałami śledztwa w tzw, aferze podsłuchowej. Widać próbę obarczenia prokuratury winą za tę sprawę. Jednak to są zupełnie bezpodstawne opinie, zdecydowanie sprzeciwiam się takiej krytyce, często motywowanej politycznie. Prokuratura działała na podstawie prawa
–- rozpoczął swoje przemówienie w Sejmie Andrzej Seremet. Prokurator Generalny zaprezentował informacje dotyczące afery podsłuchowej.
Trzeba na wstępie wskazać, że prokurator jest zobowiązany czynić to, co nakazują przepisy. Musi więc udostępnić akta stronom postępowania, a więc pokrzywdzonym, obrońcom, a także wyrazić zgodę na kopiowanie materiałów. Ma to wyłącznie umożliwić podejrzanym wykonywanie prawa do obrony, a pokrzywdzonym realizowanie swoich uprawnień procesowych. Udostępnienie akt śledztwa nie oznacza zgody na upublicznienie ich treści. Takie zachowania są złamaniem prawa. Prokuratury nie można jednak obciążać tym, że doszło do takiego przestępstwa. Należy zadać pytanie, czy udostępniając akta i godząc się na ich kopiowanie, prokuratura działała zgodnie z prawem. Odpowiedź jest tylko jedna: prokurator zrobił to, co nakazywało mu prawo. Nieuprawnionym jest więc mówienie o przecieku, które jest ujawnieniem danych przez tego, kto ma strzec ich poufności. W tym przypadku nie doszło do nielegalnego przekazania materiałów niejawnych, ale do upublicznienia wiadomości, które znalazło się w rękach uprawnionego do tego podmiotu. Z chwilą udostępnienia wiadomości organ procesowy przestaje mieć nad materiałami kontrolę. To naturalna konsekwencja jawności dla stron. Wprowadzając takie rozwiązania ustawodawca z pewnością miał świadomość również takich konsekwencji. Uznał jednak, że jawność jest ważniejsza
— tłumaczył Seremet.
Dodał, że „artykuł 156 nakazuje udostępnienie stronom postępowania ujawnienie akt postępowania oraz stworzenie możliwości robienia odpisów przez strony.
Osobom uprawnionym udostępniono więc możliwość sporządzania odpisów akt sprawy. Nie chodzi wyłącznie o możliwość robienia notatek, ale zgodnie z tezami doktryny prawa karnego dopuszcza się wykonywanie tego prawa przez tworzenie odpisów na nośnikach elektronicznych przy użyciu najnowszej techniki w tym zakresie, np. przenośnego skanera, aparatu, o ile ich użycie nie prowadzi do zniszczenia akt. Takie stanowisko zostało zawarte w piśmie dyrektora z Ministerstwa Sprawiedliwości w maju 2001 roku, w którym wskazano, że czynności skanowania akt powinno się traktować jako formę udostępnienia akt zgodnie z kodeksem postępowania karnego. Dla sądu i prokuratury nie ma znaczenia, jaką techniką będzie wykonywany odpis
— podkreślał Seremet.
Dodawał, że nieuprawnione jest również krytykowanie prokuratury za to, że w ujawnionych aktach znalazły się adresy i inne dane dotyczące świadków.
Zawarcie szczegółowych danych świadka w protokole zeznań w świetle obowiązujących do 7 kwietnia 2015 roku przepisów nie było wadliwe. Przesłuchanie świadka należało bowiem zgodnie z prawem rozpocząć od pytania o imię, nazwisko, wiek, zajęcie, miejsce zamieszkania… W czasie przesłuchiwania świadków, których protokoły zostały ujawnione, prawo nakazywało umieszczanie takich wiadomości. (…) Spotkałem się z zarzutem, że adres świadka to są dane wrażliwe. To pojęcie nie jest dobrze zdefiniowane. Przyjmuje się jednak, że chodzi o dane ujawniające pochodzenie rasowe, etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność partyjna, czy dane o zdrowiu, kodzie genetycznym, nałogach, praktykach seksualnych oraz dane dot. skazań, ukaraniu mandatami i innych orzeczeń wydanych w postępowaniu sądowym czy administracyjnym. W świetle przepisów obowiązujących w chwili wydawania przez prokuratora decyzji o udostępnieniu akt postępowania nie istniała podstawa prawna, by prokurator mógłby zaniechać udostępnienia stronom danych dotyczących miejsca zamieszkania świadka. (…) Żaden przepis nie nakazywał prokuratorowi zatajania przed stronami danych w tym zakresie
— dodał prokurator.
Andrzej Seremet nie zgodził się z tezą, że ujawniono dane dotyczące oficerów CBA, które im zagrażają. Dodał, że w tej sprawie decyzje i opinie spoczywają na ABW, która opracowuje ekspertyzy w tej sprawie.
Prokurator zarządził udostępnienie akt śledztwa czterem podejrzanym, czterem obrońcom podejrzanych, 11 pokrzywdzonym i 11 pełnomocnikom pokrzywdzonych. D tej pory z uprawnienia takiego skorzystało 15 osób. Byli to adwokaci i aplikanci adwokaccy, reprezentujący podejrzanych, jak i pokrzywdzonych. W zarządzeniach za każdym razem wskazuje się osoby odpowiedzialne za dostęp do akt. Decyzje dotyczące udostępnienia akt stronom należy ocenić jako prawidłowe. Wszyscy uprawnieni do zapoznania się z aktami otrzymali zgodę na robienie fotografii materiału dowodowego, z jakim zapoznawali się w tej sprawie. Udzielanie zezwolenia na wykonanie fotokopii akt sprawy jest powszechną praktyką. Reakcją na publikację materiałów było wszczęcie postępowania przez prokuraturę. Jak państwo wiedzą Zbigniew S. stał się już podejrzanym
— mówił Seremet.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie!
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255560-co-zlego-to-nie-my-seremet-w-sejmie-prokurator-zrobil-to-co-nakazywalo-mu-prawo