Kopacz: "Taśmy powinny przestać być elementem gry politycznej. Nie mogą pojawiać się i znikać". A kto nimi gra?!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Taśmy powinny przestać być elementem gry politycznej - tak Ewa Kopacz odniosła się do pytania o możliwość dymisji szefa CBA w związku z doniesieniami medialnymi o podsłuchach z jego rozmowy z Elżbietą Bieńkowską.

CZYTAJ WIĘCEJ: „Ale jaja, ale jaja, ale jaja!” Rozbawiona Bieńkowska po opowieściach Wojtunika o Sienkiewiczu. [NAGRANIE]

W poniedziałek tygodnik „Do Rzeczy” opublikował fragmenty rozmowy, która miała zostać podsłuchana 5 czerwca 2014 roku w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Według tygodnika podczas rozmowy ówczesnej wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem miała paść sugestia, że Sienkiewicz zlecił policjantom spalenie budki przed rosyjską ambasadą.

Widzisz, ale facet nauczył ich (Sienkiewicz), że on dzwoni i on im rozkazuje. I tak samo poszli, spalili budkę pod ambasadą, bo minister osobiście wymyślił taką… wiesz z takiego…

— cytuje fragment wypowiedzi przypisanej Wojtunikowi „Do Rzeczy”.

Kopacz była pytana przez dziennikarzy o to, czy domaga się wyjaśnień od szefa CBA i czy możliwa jest jego dymisja.

Paweł Wojtunik sam musi odpowiedzieć na pytanie, jaką ma wiedzę i dlaczego wygłosił takie, a nie inne słowa. Czekam na taką wypowiedź Pawła Wojtunika

— powiedziała.

Chciałabym, żeby taśmy przestały być elementem gry politycznej. One nie mogą pojawiać się i znikać w zależności od tego, w jakim etapie jesteśmy, czy to kampanii jednej, czy drugiej. Oczywiście prokuratura w Polsce jest niezależna, ale bardzo bym chciała, żeby sprawnie uporała się z rozwiązaniem tego problemu i oznajmiła wszystkim Polakom, na czym polega cała sprawa nagrań, kto za tym stoi, kto jest winien. Jeśli tak, to niech poniesie za to konsekwencje

— dodała.

PiS w poniedziałek wnioskowało, by na dodatkowym posiedzeniu Sejmu wyjaśnienia ws. okoliczności podpalenia budki złożyła m.in. premier Ewa Kopacz. Potrzeby zwoływania dodatkowego posiedzenia Sejmu nie widzi PO.

Sienkiewicz informacje te nazwał „bzdurą i absurdem”.

Według niego to…

kolejna historia z taśmami nie wiadomo skąd wziętymi, których głównym oskarżeniem jest to, że niemal wręcz własnoręcznie spaliłem budkę pod ambasadą rosyjską. Szkoda, że nie ma infografiki, jak tam osobiście z hubką i krzesiwem idę, no ale to już jest taki poziom absurdu, że wolałabym tego nie komentować (…) mam nadzieję, że to się okaże jakimś kompletnym nieporozumieniem. Aż mi się nie chce wierzyć, że szef służby opowiada takie androny

— mówił w Radiu Zet.

Chodzi o incydent, do którego doszło podczas zorganizowanego w Warszawie przez środowiska narodowe 11 listopada 2013 r. Marszu Niepodległości. Podpalona została wówczas budka wartownicza przy ambasadzie rosyjskiej, śmietnikowa altana i m.in. instalacja „Tęcza” na pl. Zbawiciela. Po 11 listopada za „absolutnie skandaliczne” wydarzenia pod ambasadą przeprosił FR prezydent Bronisław Komorowski, a głębokie ubolewanie w związku z incydentami wyraziło MSZ. Śledztwo ws. spalenia budki zostało ostatecznie umorzone z powodu niewykrycia sprawców.

Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński powiedział, że „sugerowanie, jakoby szef CBA Paweł Wojtunik powiedział, że policja - na zlecenie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych - miała podpalić budkę przy ambasadzie, jest niedorzecznością, nadużyciem, nieprawdziwym twierdzeniem i sprawia wrażenie celowej manipulacji”. Jak mówił, odczytuje to jako próbę uwikłania CBA w bieżące wydarzenia polityczne

Prokuratura na Pradze prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku „Wprost”, który w ubiegłym roku ujawnił nagrania z podsłuchanych rozmów wysokich urzędników państwowych podczas spotkań w warszawskich restauracjach, m.in. ówczesnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, b. wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.

W czerwcu 2014 r. prokuratura postawiła zarzuty zlecania podsłuchów biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - kelnerom, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.

Część wątków sprawy podsłuchów została już wcześniej umorzona.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prowokacja na zlecenie szefa MSW? Czy Sienkiewicz nakazał spalenie budki przed ambasadą Rosji?

PAP/JKUB

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych