Andrzej Duda rzeczywiście będzie realizował to co mówi, a pan prezydent nie zrealizował tego, co mówi
— stwierdził na antenie TVP Info Jacek Sasin. Prezydenta bronił prof. Tomasz Nałęcz, który stwierdził że przedstawiony dziś program kandydata PiS na prezydenta jest zaczerpnięty z programu Bronisława Komorowskiego.
Przecież nie ma nic złego, że kandydat na prezydenta chce też to robić, ale wypadałoby przynajmniej nie negować że prezydent to robi
— stwierdził Tomasz Nałęcz, wycofując się jednak ze stwierdzeń kancelarii prezydenta o plagiacie
To pewne zapożyczenie
— stwierdził, odcinając się od stanowiska kancelarii. Z kolei Jacek Sasin zwrócił uwagę, że pewnie pojawi się w mediach niebawem szef sztabu Bronisława Komorowskiego, który będzie się denerwował się na działania urzędników w kancelarii premiera, tak jak miało to miejsca niedawno.
To nie było mądre, co zrobiła pani rzecznik Wieczorek, bo obnażyła bezradność pana prezydenta Komorowskiego, który nie potrafi w żaden inny sposób prowadzić tej kampanii, jak tylko atakować przeciwników. Nie ma żadnego pozytywnego przekazu w tej kampanii. Nie ma pomysłu, nie ma działań ze strony prezydenta, cały czas tylko słyszymy, że wszyscy inni kandydaci, którzy ośmielili się kandydować to są czeladnicy
— mówił Jacek Sasin, przypominając że Komorowski narzeka na zbyt długo trwającą kampanię.
Odnoszę wrażenie, że jest zły, że musi kandydować
— dodał.
Tomasz Nałęcz bronił się jednak dynamizmem kampanii Bronisława Komorowskiego.
Gdyby pan prezydent nie lubił kandydować, to by nie kandydował. Życzę panu Kaczyńskiemu i panu Dudzie, żeby poleciał do Japonii 14 godzin w jedną stronę, był tam dwa dni, 14 godzin wracał i prosto z lotniska pojechał na spotkanie z wyborcami na cały dzień do Białegostoku
— bronił prezydenta Nałęcz.
Na grząski grunt pan wchodzi z tą Japonią
— odparł Sasin, nawiązując do szeroko komentowanego „popisu” Bronisława Komorowskiego.
Dlaczego? Bardzo ważna wizyta, bardzo ważne państwo, zawarte strategiczne partnerstwo. O ile ja pamiętam, to poprzednik pana prezydenta z cesarzem Japonii się nie spotkał
— odparł Nałęcz, proponując by to Sasin nie wchodził na „grząski grunt”.
Cały internet śmieje się z pana prezydenta po jego występie w parlamencie w Tokio. Trochę powagi wymagaliśmy od prezydenta RP
— skwitował Sasin, na co Nałęcz tłumaczył, że spotkanie było nieformalne.
Nie chodzi o żadne wystąpienie prezydenta w parlamencie, tylko prezydent zwiedzał parlament i nie licząc się z kamerą zawołał do siebie, można powiedzieć kulturalnie poprosił do siebie pana gen. Kozieja, człowieka który rzeczywiście odpowiada w kancelarii za bezpieczeństwo, więc w terminologii historycznej Japonii jest takim szogunem, czyli osobą odpowiedzialną za militaria. Historyk to powiedział, było to dowcipne. Państwo teraz nagle żeście się uparli, że porównujecie to z konwencją programową pana Dudy
— stwierdził Nałęcz.
Sasin zapytany o to czym ma się różnić Andrzej Duda od Bronisława Komorowskiego, odpowiedział:
Wiarygodnością. Co z tego, że pan Bronisław Komorowski mówi o filarach, skoro nic za tym nie idzie. Przez pięć lat nie szły działania za tymi zapowiedziami, a wręcz przeciwnie. Pan prezydent Komorowski podpisał ustawy o przedłużeniu wieku emerytalnego, które uderzają w rodziny, w ludzi młodych, nie zainicjował polityki prorodzinnej.
Tomasz Nałęcz znowu powoływał się na „fakty”, które podobno są zupełnie inne.
Spotkanie z cesarzem świadczy o powadze z jaką traktuje się gościa
— dodał.
mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/235562-nalecz-brnie-w-szoguna-historyk-to-powiedzial-bylo-to-dowcipne-gen-koziej-rzeczywiscie-jest-takim-szogunem