Wojna światów: spontaniczny Duda kontra Komorowski z kartki. Prezydentura żywa czy zramolała?!

fot. PAP/Paweł Supernak/Jakub Kamiński
fot. PAP/Paweł Supernak/Jakub Kamiński

Rozgrywające się niemal równocześnie konwencje, na których wystąpili dwaj główni kandydaci w zbliżających się wyborach prezydenckich, pokazały, że Polacy dostają do wyboru dwie zupełnie odmienne wizje sprawowania najwyższego urzędu w państwie.

Andrzej Duda pokazał się jako polityk energiczny i żywiołowy. Jego przemówienie było spontaniczne, pełne żaru i zapału. Kandydat PiS nie chce zostać malowanym prezydentem „spod żyrandola”. Zapowiada wyrwanie prezydentury ze złotej klatki Belwederu, Pałacu Prezydenckiego i poniekąd konstytucji - w tym sensie, by nie traktować ustawy zasadniczej jako pretekstu do nie wymuszonego jej zapisami samoograniczenia swej aktywności i kompetencji. Wzorem śp. Lecha Kaczyńskiego, Duda zamierza być nie tylko głową państwa, ale aktywnym przywódcą narodowym i społecznym.

Widać, że ta postawa wzbudza frustrację i lęk wśród zwolenników status quo. Zarówno w establishmencie medialnym jak politycznym.Tomasz Lis wzbija się na wyżyny krytycyzmu, by wylądować z przyczynkarską konstatacją, że kandydat PiS popełnia błędy językowe. Jeżeli takie miałoby być kryterium oceny kandydatów na prezydenta, to Duda, w starciu z „bulem” Komorowskim, byłby pewny zwycięstwa.

Nerwy najwyraźniej puściły prezenterowi TVP Info Jarosławowi Kulczyckiemu, który w prowadzonej przez siebie audycji insynuował, że Łukasz Warzecha – wypowiadający się krytycznie o konwencji z udziałem Komorowskiego - bierze pieniądze za udział w kampanii Dudy. Płytkie to i żałosne pomówienie, świadczące – podobnie jak w przypadku Lisa – o braku argumentów.

Rzecz w tym, że Duda, prezentując się na konwencji PiS, boleśnie dla apologetów obecnej władzy ukazał kontrast między swoją wizją prezydentury – żywej i energicznej, a zramolałą i kostyczną taktyką „trwania pod żyrandolem”, której wyrazem był czytający z kartki Komorowski.

Kontrast ten mógłby być jeszcze bardziej ostry, gdyby już przed pierwszą turą wyborów doszło do bezpośredniej debaty Duda-Komorowski. Nic więc dziwnego, że obecny prezydent rękami i nogami zapiera się przed takim pojedynkiem. Szkoda, bo przez bojaźliwość Komorowskiego tracą wyborcy i demokracja.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.