Fotoplastikon Markiewicza: Michnik ogłosił wojnę. Można i trzeba to wyśmiać, ale dostrzec też należy, że wraca stare jako nowe...

TT:@apanczyk
TT:@apanczyk

Jest wojna. Panie i Panowie - jest wojna.

Ogłosił ją i wypowiedział wczoraj sam (w swej osobistości) Adam Michnik, w lisiej norze i w oparach dymu z nowoczesnego urządzenia, więc Pytia. Były już wcześniej symptomy. W noc sylwestrową nie przemówili prezesi dwóch walczących o to samo telewizji, a przecież zawsze lubili. Widać czują pismo nosem. Zaczyna się czas przyszłych prezesów, więc w wybitnym programie, wybitny dziennikarz gościł wybitną Pytię, niewinną niczemu. Tak się panowie komplementowali, podejmując tematy ponad kilometrówką Sikorskiego, bo temat to niegodny uczonych mężów.

WIĘCEJ: Przerażony Michnik u Lisa: Budapeszt w Warszawie? „Mam nadzieję, że to marzenie ściętej głowy! Oni chcą nam zafundować państwo strachu!”

Wcześniej jeszcze zatrąbił na alarm Karol Modzelewski.

Polska skręca w prawo. Młodzi ludzie głosują na coś takiego jak Korwin-Mikke! To znaczy, że nasz system edukacyjny zrobił im z mózgu wodę

— zawiadomił herold polskiego lewactwa, czy lewicy, mniejsza o szczegóły.

WIĘCEJ: Karol Modzelewski niemal w panice: „Polska skręca w prawo! To znaczy, że nasz system edukacyjny zrobił im z mózgu wodę!”

Zwróćmy uwagę - „nasz system” zrobił „im” wodę z mózgu. Więc oni nie nasi a z systemem nie wyszło, choć tak się starano, przeto aż Michnik wystąpić musiał, słusznie zakładając, że czas na wskazówki dla pogubionej armii.

Najpierw diagnoza. Więc jest tak: Wokół widać kryzys demokracji. Tak było na Ukrainie, teraz w Rosji i na Węgrzech. Modelowo czyni to Łukaszenka, którego plagiatorami są Putin i Orban. Obaj się chyba zdziwili, ale nie o Stalina przecież idzie, którego dziwnie żal ruszać, ale o Orbana. Orban przeszkadza, by się w Polsce Budapeszt nie powtórzył. A u nas  w konflikcie są dwie siły. Jedna walczy o Polskę autorytarną, druga o demokratyczną ze skłonnością do chorób właściwych dla demokracji i trzeba wybrać - czy chcemy tej (Polski) z opowiadaniem o zamachu smoleńskim, kondominium rosyjsko-niemieckim i z prowokacjami jak wobec Leppera, czy państwa niedoskonałego, w którym jednak jak ktoś dzwoni o szóstej rano to tylko mleczarz.

Że nikt od dawna mleczarza nie oglądał? Mniejsza o mleczarza, choć był taki w peerelu, mniejsza o to, że mylił się z innymi, którzy też z rana przychodzili - ważne, że demokracja to mleczarz a autokracja, to siewcy strachu. Nie wyjaśniono przy tym - jakie choroby są typowe dla demokracji. Intuicyjnie wyczuć można, że nie dżuma, ale pijaństwo już bardziej i pomroczność jasna oraz niesprawność goleni. Siewcą strachu niewątpliwie jest Kaczyński i dlatego do wyboru jest (dla nas a przeciwko nim) albo herbata (patrz mleczarz) albo denaturat (patrz męty społeczne z dalekiej przeszłości, wobec braku denaturatu na rynku w  tej chwili). Mniejsza o szczegóły.

Cel wojny i przeciwnik określone, tudzież wartości do obrony - mleczarz i najlepsze ćwierćwiecze z ostatnich 400 lat.

I mniejsza o szczegóły - skąd akurat 400 lat. Czy chodzi o pominięcie Grunwaldu, gdzie ciemne siły wygrały z jasnymi, co wymagałoby interpretacji, ale czasu brakło oraz pytań dociekliwych.

Ważne, by walczyć z denaturatem (co poprą rodzice oraz pijący inaczej). Więc wszystkie ręce na pokład (i nie tylko w ochronie honoru generała Jaruzelskiego, jak wołał nieoceniony eksprezydent Kwaśniewski), lecz mniejsza o szczegóły.

Chodzi o to, by nie spieprzyć Polski, bo jak zostanie spieprzona, to będzie nasza wspólna wina. Nasza - czyli Mówcy i Redaktora oraz Im bliskich. Kto się zamelduje?

To tak w skrócie i bez cudzysłowu, ale wiernie, językiem zza oparów gazu.

Opis pola bitwy. Oto przed pacjentami zatrzaśnięto drzwi, także przed chorym dzieckiem, a winni są lekarze i poprzednie rządy.

Rada. Nie ustępować i być jak strażak, który gaszenie ma we krwi. O restauratorach nie było, choć Pismo nakazuje, by głodnego nakarmić, a nie podsłuchiwać. Sikorskiego nie wymieniać, bo wybitny i atakowany jak Havel, jest jak herbata z dobrym koniakiem, więc ciecz różna od denaturatu. Arłukowicz też niech zostanie (jako czysty koniak), Komorowski - w porządku, składa kwiaty z Giertychem pod pomnikiem Dmowskiego i jeśli nie rozjedzie niepełnosprawnej na pasach, to pozostanie najlepszym prezydentem. Więc jednak zachęta, by nie jeździć prywatnym samochodem  po godzinach, lecz mniejsza o szczegóły. Rozumiemy, że ktoś upilnuje Prezydenta, przynajmniej na pasach. Liczyć należy na Giertycha, choć chętni mile widziani.

Wreszcie metoda - podebrać denaturatowi to, co zwalczaliśmy. Pochylić się nad Dmowskim i Piłsudskim, i Daszyńskim, a przy okazji Waryńskim - miłym Wielkiemu Mówcy.Dowartościować tych, którym zabrakło szacunku i uznania. Więc komu? Tym pominiętym, którzy jeszcze żyją po ćwierćwieczu powszechnego szczęścia.

Było też o biskupach, z trafną diagnozą, że naród będzie taki jak biskupi, czyli - po staremu - albo naród zmienić albo usunąć nieufność biskupów, którzy już nie czytają dzieł Wielkiego Mówcy i nie są skłonni do dialogu. Może dać ordery? Pytanie - dlaczego nie są tak skłonni (ci biskupi) do dialogu jak ćwierć wieku temu? Dobre pytanie - zatroskał się Wielki Mówca. W sobie (więc i w nas, czyli w nich - michnikowych ludzikach) winy nie widział, czyli jeszcze nie przyszedł czas na podsumowania polityki budowania demokracji z ludźmi honoru, a bez Chazana, biskupów i tych którym zabrakło szacunku i uznania.

Przejąć historię, uszanować zgorzkniałych, z Porozumieniem Zielonogórskim nie rozmawiać, dać Pani Premier kredyt zaufania i pić herbatę z dobrym koniakiem. Brak wskazówek - czy jadać też ośmiorniczki? A co z murzyństwem?

Można i trzeba to wyśmiać, ale dostrzec też trzeba, że wraca stare jako nowe, w oparach strachu przed tym co będzie, ale i tym co nie wyszło, bo jednak nie wyszło.

Salon się burzy, Salon w gniewie, Salon wici wysyła. Kto dostanie wejściówki a kto zakaz wstępu, jak bywało?

Trzeba więc zapytać - czy jest i jaka jest armia koniaku (ta demokratyczna), do której apelowano, ale też czy jest Wielka Armia Denaturatu i wie, że się jej boją, ale już się policzyła i ma prezesa od telewizji, ale i prezesa od lekarzy i strażaków, i ministra spraw zagranicznych dobrego jak denaturat z koniakiem i tak wiernych (sobie) mówców jak Wielki Mówca, który podjął raz jeszcze walkę  i widać, że to bój będzie na śmierć i życie. Nie tylko Jego.

I czy mieczów u nas dostatek? Niech ktoś da słowo…

CZYTAJ TAKŻE: Krzysztof Feusette: Michnik z Lisem przerośli Urbana. Niejeden reżim kupiłby ich w ciemno

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych