Przykład pani minister pokazuje, że kariera naukowa nie zawsze idzie w parze z inteligencką kindersztubą...

YT
YT

Wypowiedź prof. Leny Kolarskiej-Bobińskiej szczująca do wyśmiewania absolutnie wybitnego dziennikarza z powodu jego gabarytów jest nie tyle chamstwem, co zwyczajnym prostactwem i dowodem na to, że kariera zawodowa (tu: awanse naukowe) nie idzie w parze z najzwyczajniejszą, inteligencką kindersztubą. Można być zaślinionym z nienawiści człowieczkiem i jednocześnie profesorem od robali, można być inżynierem od ekonomii i wykrzykiwać „siadaj kurduplu”, można zatem być profesorem humanistyki dotykającym bezpardonowo godność drugiej osoby.

Mam z tym kłopot. Bo pani profesor jest poniekąd moją szefową (jako minister), ale też mogę się jej nie bać, bo nade mną jest rektor UMK, którego maniery, stosunek do pracowników i subtelność nie mają sobie równych.

CZYTAJ TAKŻE: Piotr Zaremba: Nie żaden przemysł pogardy. Zwykłe chamstwo. Po wpisie Kolarskiej-Bobińskiej

Od mamy wiem, a była pod tym względem wymagająca, że z niczyjego wyglądu, wad czy nazwiska śmiać się nie wolno. Pamiętam, miałem kolegę (zresztą świetnego kompana) Fijołka. I jakież było moje zdziwienie gdy śp. mama zwróciła mi uwagę na źle akcentowaną wymowę jego nazwiska. Powiedziała „ty tak je wymawiasz jakby to było przezwisko”.

Jak rozumiem pani minister wprowadza do broszury PAN „dobre obyczaje w nauce” nowe standardy. Mogę więc swobodnie ogłosić zbiórkę pieniędzy na dożywienie Basi, studentki II roku, bo jest zbyt szczupła? Mogę w ankiecie zawrzeć pytanie czy pani minister jest ładna i zgrabna? A nawet ogłosić akcję „cała Polska funduje pani minister kurs dobrych manier”.

Prowadź wodzu! Pokazuj nowe obyczaje, łam standardy, wytyczaj ścieżki. Szczucie na Piotra Semkę jest jednak złudne. To rzeczywiście ogromne chłopisko. Może ma i ze dwa metry wzrostu. Ale nawet wyszczuplony Semka nie przestanie być dla mainstreamu niebezpieczny. Ma bowiem potężny mózg. A mózgu odchodzić się nie da. Nie przestanie więc on być dla pani minister niebezpieczny.

Już nie tylko szkoła musi się wstydzić za ministra o wyjątkowej stabilności poglądów i gruntowym przygotowaniu pedagogicznym (Nauki Polityczne i Dziennikarstwo w okresie PRL) ale i środowisko akademickie musi się teraz rumienić.

Sądzę, że to nie koniec. Z tego stolca (proszę brać pod uwagę oba znaczenia pojęcia) da się wygenerować hasło „cała Polska stawia Libickiego na nogi” albo „wybielajmy Godsona”. Voila, przykład idzie z góry – czekamy!

I tak na marginesie. Od dekad zajmuję się końmi. To zwierzęta małomówne i cierpliwe. W wigilię nie miały wyjścia, przy życzeniach musiały przemówić. No i Pontiak, niegdyś wybitny skoczek poprosił „i powiedz, aby nas nie porównywać do żadnych mecenasów, bo nam wstyd”. Zachodzę w głowę o co mu chodziło.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych