Sumliński po przesłuchaniu prezydenta: "Komorowski ucieka w brak pamięci, ale na podstawie dokumentów widać, że kłamie raz za razem". NASZ WYWIAD

PAP/KPRP/Wojciech Grzędziński
PAP/KPRP/Wojciech Grzędziński

wPolityce.pl: Czwartkowe wydarzenia zdominowało, a raczej powinno zdominować przesłuchanie prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jesteś zadowolony z tego, jak ono przebiegło? Czy zmieniłbyś coś w swoich pytaniach do głowy państwa?

CZYTAJ WIĘCEJ: Komorowski przed sądem. Przesłuchanie głowy państwa w procesie Wojciecha Sumlińskiego

Wojciech Sumliński: Gdybym miał możliwość powtórnego zadania pytań Bronisławowi Komorowskiego, to nastawiłbym się,na jego olbrzymie problemy z pamięcią. Prezydent ciągle mówił, że „nie pamięta” o wielu wydarzeniach, albo że „już o tym mówił” podczas poprzednich przesłuchań. Dlatego położyłbym większy nacisk na znalezienie możliwości, by odświeżyć mu pamięć, bo pan prezydent ma bardzo duży problem…

Czy jest szansa na kolejne przesłuchanie prezydenta, skoro w czwartek miał problem z pamięcią?

To było bardzo zawężone przesłuchanie, dotyczące ściśle sprawy, którą dotyczył sąd. Sędziego interesowało tylko i wyłącznie to, co dotyczyło Lichockiego i Tobiasza. Wszystkie inne wątki był odrzucane. Myślę, że kluczowe byłyby konfrontacje, ponieważ zeznania Komorowskiego całkowicie podważały zeznania pozostałych osób, takich jak Bondaryk czy Graś. I odwrotnie.

Problem polega na tym, że sąd uznał, ze nie można konfrontować Komorowskiego z dokumentami, ale z żywymi osobami. A nie sądzę, by udało się ściągnąć prezydenta na taką konfrontację z Grasiem czy Bondarykiem. Sytuacja jest kuriozalna – patrząc z punktu widzenia tego, co jest w papierach, widać, jak prezydent kłamał, raz za razem.

Czy wniosek o konfrontację, o której mówisz, zostanie złożony?

Tak, na pewno go złożę, chociaż jestem przekonany, że będzie o to trudno. Sąd musi widzieć to, jak zeznania Komorowskiego odbiegają od zeznań wszystkich innych świadków i uczestników tego procesu. Prezydent ucieka w brak pamięci albo kłamstwa… Sąd jednak musi uznać, czy kłamały całe grupy świadków, seriami, czy prezydent…

Chciałbym dopytać też o kwestię relacji medialnych z tego procesu. Telewizji Republika jako jedynej stacji odmówiono relacjonowania za pomocą kamery. Dziennikarze ratowali się telefonem…

Przed rozprawą docierały do mnie niepokojące informacje, że nawet dziennikarze nie będą dopuszczeni do tej sprawy i nie będą mogli nagrywać. Wyglądało to niepokojąco. Okazało się jednak, że udało się większości dziennikarzy wykonywać swoje obowiązki. Wszystkie telewizje – TVP, TVN i Polsat – składały wnioski i otrzymały zgodę na transmisję na żywo. Musiała najwidoczniej zapaść decyzja, by ciąć fragmenty i dobierać je według widzimisię - tylko tak mogę wytłumaczyć to, co się stało z decyzją ws. Republiki.

not. Sławomir Sieradzki

CZYTAJ TAKŻE: Macierewicz: Aneks powinien zostać upubliczniony. Polacy mają prawo wiedzieć, jakich dokumentów przeraził się prezydent. NASZ WYWIAD

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.