Komorowski przed sądem. Przesłuchanie głowy państwa w procesie Wojciecha Sumlińskiego

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
Fot. Republika / wPolityce.pl
Fot. Republika / wPolityce.pl

W Kancelarii Prezydenta, na wniosek głowy państwa, rozpoczęły się zeznania Bronisława Komorowskiego w sprawie afery marszałkowej, w której oskarżony jest dziennikarz Wojciech Sumliński. Świadek Komorowski ma spore problemy z pamięcią.

Na wniosek Sumlińskiego prezydent złożył przysięgę, że będzie mówił „całą prawdę, niczego nie ukrywając”. Przysięga taka ma charakter formalny (bo za składanie fałszywych zeznań lub zatajanie prawdy i tak grozi do 3 lat więzienia - PAP). Sąd jest obowiązany odebrać ją od świadka, jeśli wnosi o to jedna ze stron procesu.

Rolę sądowej sali pełni tzw. sala muszlowa na drugim piętrze Pałacu Prezydenckiego. Obecni są tam dziennikarze oraz publiczność - uzyskali oni specjalne przepustki od Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli. Bezpieczeństwa pilnują oficerowie BOR.

Powiedział pan, że Aleksander L. oferował panu aneks.

— zapytał świadka Bronisława Komorowskiego Sumliński

Jeszcze raz powtórzę, że była to sugestia raczej. Sugestia dotarcia do aneksu, bez żadnego łamania prawa.

Kiedy świadek zapoznał się z aneksem?

Nie pamiętam. Nie miałem potrzeby zapoznawania się z dokumentem.

Sekwencja wydarzeń robiła ogromne wrażenie

— zeznał prezydent. Powiedział, że w okresie zmiany władzy jesienią 2007 r. zjawił się u niego płk Aleksander L. i zaoferował dotarcie do aneksu z raportu weryfikacji WSI.

Pomyślałem, że to dziwne, bo przecież i tak dostęp jako marszałek Sejmu do aneksu mam

— zeznał. Potem - jak mówił - zjawił się płk Leszek Tobiasz, który poinformował, że ma nagrania wiążące się z korupcją wokół komisji weryfikacyjnej WSI.

CZYTAJ WIĘCEJ: Komorowski przed sądem. Prezydent w czwartek zezna w sprawie Sumlińskiego

Po odczytaniu zeznań Sumliński powiedział, że są znaczne różnice pomiędzy tym, co Komorowski powiedział w prokuraturze, a co mówi teraz. Sąd uchyla większość pytań.

Tak właśnie działo się w serii pytań Sumlińskiego dotyczących posłanki PO - byłej burmistrz Nowego Dworu, która doprowadziła do spotkania Komorowskiego z byłym oficerem WSI - płk. Leszkiem Tobiaszem późną jesienią 2007 r.

Sumliński zapytał następnie, czy świadek miał świadomość, że płk. Tobiasz to ten sam oficer, który brał udział w akcji szantażowania biskupa Juliusza Peatza?

Wszystko co wiedziałem o pułkowniku zeznałem w prokuraturze

— odpowiedział Komorowski.

Nie chciałbym wnikać w motywy obu panów. Pana L. znałem jako oficera WSW i człowieka związanego z poprzednim systemem; byłem zdziwiony, że w ogóle przyszedł

— zeznał prezydent. Dodał, że za swój „naturalny obowiązek” uznał poinformowanie o sprawie odpowiednich organów.

Pan Graś zasugerował, by sprawę przekazać ABW

— dodał.

W tej sytuacji ABW przejęło Tobiasza w moim biurze poselskim; na tym mój udział w sprawie się skończył

—- oświadczył prezydent. Dodał, że nie pamięta więcej niż zeznał w prokuraturze; zeznania te podtrzymał.

Spore zakłopotanie u Komorowskiego wywołało wypunktowanie przez obrońcę Sumlińskiego – Waldemara Puławskiego i przez samego oskarżonego, że Komorowski mówił co innego w dwóch różnych zeznaniach przed prokuraturą, choć odbyły się one z miesięczną różnicą.

Przeczytane zostały dwa zeznania? Czy nie widzi pan sprzeczności w terminach spotkań? W jedynym pojawia się październik, w drugim listopad

— powiedział adwokat oskarżonego.

Zeznawałem z najlepszą wolą. Dopuszczam jednak możliwość błędu. Mogłem błędnie zapamiętać niektóre daty. Podtrzymuje złożone zeznania

— odpowiedział Komorowski.

Ja naprawdę chciałbym pomóc, ale nie dysponuję niestety lepszą pamięcią

— dodał.

Kolejnym problemem dla świadka było to, że nie wiedział, dlaczego aż miesiąc trwała zwłoka, zanim o „korupcyjnej propozycji”, którą mu zgłosił Leszek Tobiasz, powiadomione zostały organa ścigania. Podobnie nie udało się Komorowskiemu odpowiedzieć, dlaczego ponownie spotkał się z Tobiaszem.

Uważałem, że moja rola powinna się skończyć na poinformowaniu szefa komisji służb i koordynatora. To była moja wola. Jednak przeciągało się przejęcie pułkownika Tobiasza przez służby

— powiedział Komorowski.

W końcu Komorowski nie wytrzymał i poprosił sąd:

proszę o uniemożliwienie oskarżonemu zadawania pytań, które insynuują moje zaangażowanie w rolę w zdobyciu aneksu.

Po tych odpowiedziach Sumliński powiedział:

Bardzo trudno dowiedzieć się czegoś od świadka. Świadek albo odsyła do zeznań w prokuraturze, albo zasłania się niepamięcią. Proszę wysoki sąd, żeby jednak zdyscyplinował świadka.

Sumliński zasugerował sądowi możliwość przeprowadzenia konfrontacji pomiędzy Komorowskim, Pawłem Grasiem, a Andrzejem Bondarykiem – byłym szefem ABW. Okazuje się bowiem, że Komorowski zupełnie inaczej pamięta spotkanie w gabinecie z Leszkiem Tobiaszem, niż Graś i Bondaryk.

Jakie były losy Leszka Tobiasza?

— zapytał Sumliński

Nie wiem, poza tym, że nie żyje

— odpowiedział Komorowski

Czy świadek wie, że po złożeniu zeznań Tobiaszowi zawieszono wszystkie śledztwa?

Sąd uchylił pytanie.

Sąd uchylał pytania cały seriami, m.in. to, z jakimi oficerami WSI spotykał się w przełomowym okresie końca 2000 roku. Sędzia wyjaśniał, że „nie mają one związku ze sprawą”

Slaw/ „radio.telewizjarepublika.pl”/ PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych