Małgorzata Fuszara nie poda się do dymisji. Zapewnia, że nie popiera kazirodztwa i oczekuje przeprosin

fot. polskieradio.pl
fot. polskieradio.pl

Małgorzata Fuszara tłumaczy się ze swoich słów na temat kazirodztwa. Twierdzi, że jej wypowiedź została zmanipulowana, a ona sama nie jest zwolenniczką legalizacji tego procederu.

Jak się nie umie wygrać wyborów normalnie, no to się uprawia czarny pi-ar

– powiedziała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn w Polski Radiu.

Zapewniła, że nie zamierza się podawać do dymisji, do czego wezwał ją prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Oczywiście, że się nie noszę z takim zamiarem i oczekiwanie opozycji jest kompletnie absurdalne. Wczoraj padło pod moim adresem kilka kłamstw z ust kilku panów z opozycji i czekam, że mnie przeproszą, jeżeli są ludźmi honoru. Zobaczymy.

— stwierdziła Fuszara.

W niedzielę rzecznik PiS Adam Hofman przytoczył w Radiu ZET cytat z wypowiedzi Małgorzaty Fuszary wygłoszonej na ogólnopolskiej interdyscyplinarnej konferencji „Nienormatywne praktyki rodzinne”: Profesor powiedziała wówczas:

Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzicielstwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach jest rzeczywiście sens utrzymywania zakazu małżeństw pomiędzy rodzeństwem.

CZYTAJ TEŻ: Szok! Minister rządu Kopacz (i Tuska) popiera… kazirodztwo?! Czy ktoś zatrzyma to szaleństwo?

W radiowej Jedynce Fuszara tłumaczyła:

To była taka konferencja naukowa chyba dwudniowa, nie pamiętam już w tej chwili, ja słowo wstępne do niej wygłaszałam jako dyrektorka Instytutu i jako osoba, która się socjologią rodzin, właściwie socjologią prawa rodzinnego zajmuje, i rzeczywiście w tym wstępie mówiłam o tym, że na Zachodzie toczy się debata nad wszystkimi przesłankami uniemożliwiającymi małżeństwo. Ja zwracam uwagę państwa na tytuł: „Nienormatywne praktyki rodzinne”, czyli takie, które się w normie, przynajmniej polskiej, nie mieszczą. Wśród przesłanek, które nie pozwalają na zawarcie małżeństwa, są tak zwanymi nieusuwalnymi, czyli przez sąd także nieusuwalnymi, przeszkodami, występuje w Polsce wiek, płeć, właśnie związki rodzinne, także pewne rodzaje chorób umysłowych. I dyskusja co do wszystkich tych przesłanek na świecie się toczy. Ja bym się kompletnie nie nadawała na naukowca i musiałabym zmienić pracę, gdybym nie wiedziała, jakie dyskusje się toczą na Zachodzie i w innych krajach, nie tylko na Zachodzie, gdyby nie rozmawiała o tym na zajęciach, gdybym nie dyskutowała tych spraw ze studentami.

I dodała:

W tym kłamstwie, które się wczoraj pojawiło, rzecz była zmanipulowana w taki sposób, że wycięto pierwsze zdania, w których ja mówię, że w Anglii i w Niemczech toczą się debaty nad sensownością utrzymania takich przesłanek.

Fuszara zapewnia, że nigdy nie była i nie jest zwolenniczką legalizacji kazirodztwa.

Nigdy nie byłam i nie jestem zwolenniczką odejścia od żadnych regulacji, które w tej chwili w Polsce obowiązują zarówno w prawie rodzinnym, które traktuje to jako przesłankę uniemożliwiającą małżeństwo, jak i w prawie karnym, które przewiduje karanie za to, chociaż znowu trzeba pamiętać, że jest w Europie szereg krajów, które takiego karania nie przewidują.

—oświadczyła. Jej zdaniem zainteresowanie mediów wypowiedziami z konferencji jest pochodną głośnego wpisu Jana Hartmana, który o takim procederze pisał z aprobatą. Przewiduje też, że będzie atakowana nadal:

Ja myślę, że przeciwnicy rządu i moi przeciwnicy w związku z tym mają szereg różnych moich wypowiedzi, które w razie czego będą wyciągać z worka i próbować je podczepić pod różne sprawy, które w tym momencie są głośne. Ale jednym z elementów…

Pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn uważa, że krytyka jej osoby jest zarazem atakiem na wolność akademicką.

To jest druga taka sytuacja po ataku na gender studies, gdy politycy zaczynają próbować dyktować naukowcom, o czym mają dyskutować na uniwersytetach, na uczelniach, o czym nie. To bardzo brzydko wygląda, to jest… bardzo pachnie na odległość homo sovietucus, bardzo pachnie na odległość cenzurą i naprawdę nie sądziłam, że kiedykolwiek się tego w wolnej Polsce doczekam, i to ze strony partii, na czele której stoi były opozycjonista.

—oburzyła się Fuszara.

Przy okazji minister ostro skrytykowała przeciwników ratyfikacji konwencji przeciw przemocy. Zapewniała, że posługują się oni fałszywymi argumentami.

Jak się nie ma argumentów rzeczowych, no to próbuje się kogoś zaatakować w taki sposób, który jest łatwy, bo tu nie trzeba nic wiedzieć, wystarczy tylko coś przekręcić

—grzmiała Fuszara.

Minister jest też zaniepokojona przedłużającymi się pracami nad ustawą suwakową, która gwarantuje połowę miejsc na listach wyborczych kobietom.

Chodziłoby o to, żeby suwak wszedł jako obowiązkowy przed wyborami parlamentarnymi, w związku z tym musi wejść co najmniej pół roku przed terminem wyborów, żeby był odpowiedni przewidziany kodeksem wyborczym czas. Tak że już niedługo trzeba będzie się tym zająć

—powiedziała Fuszara.

ansa/ polskieradio.pl

———————————————————————————————

Poznaj świat manipulacji!

Polecamy książkę Marzeny Nykiel „Pułapka Gender. Karły kontra orły. Wojna cywilizacji”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.