Piotr Duda: Nie damy Ewie Kopacz żadnych stu dni spokoju. Temu rządowi trzeba wszystko wyrwać z gardła. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24/PAP/Radek Pietruszka
wPolityce.pl/tvn24/PAP/Radek Pietruszka

wPolityce.pl: Protest na kopalni Kazimierz-Juliusz zakończony, pani premier spotkała się z żonami górników. Koniec pożaru?

CZYTAJ WIĘCEJ: Ewa Kopacz na froncie. Premier spotkała się z… żonami górników. ZOBACZ ZDJĘCIA

Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”: To tylko mała część problemu, który istnieje nie tylko w polskim górnictwie, ale w szeroko rozumianej polityce energetyczno-węglowej. Zwłaszcza w sytuacji geopolitycznej, jaką mamy w Europie, trzeba w końcu pomyśleć o problemie bezpieczeństwa energetycznego. Brak sensownej polityki w tej sprawie doprowadził do katastrofalnej sytuacji. Zabawni są pseudoeksperci, którzy przekonują, że nie ma nic nadzwyczajnego, ani złego w tym, że sprowadzamy z Rosji 10 mln ton węgla, a w zasadzie śmieci, bo dopiero po wprowadzeniu certyfikatów jakości będzie można mówić z pewnością, co z Moskwy przyjeżdża. Jeszcze trochę i dojdziemy do sytuacji, w której będzie uzależnieni od Rosji przy okazji kolejnego surowca i paliwa. Wystarczy, że jesteśmy uzależnieni od ropy i gazu, chcemy jeszcze dołożyć do tej listy węgiel? Nie tędy droga.

Wróćmy do Kaziemierza-Juliusza.

To, co stało się na tej kopalni pokazuje jedno: niekompetencję zarządzających firmami, a tym samym nadzorujących ich polityków. Gdyby nie determinacja górników i związkowców, którzy wynegocjowali w nocy to porozumienie, to słyszał Pan, jakie były postulaty i arogancja ze strony zarządu: straszenie zwolnieniem i wyrzuceniem na bruk…

… więc pani premier odniosła sukces, uspokajając nastroje i emocje.

To nie jest żaden sukces Ewy Kopacz, a jeżeli już, to tych ludzi, którzy z determinacją walczyli o swoje. Problem jest o wiele głębszy, a cała sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Czekam na kolejne kroki pani premier, bo ktoś za ten cały chaos odpowiada - a tym kimś jest wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz, który nie zajmuje się niczym innym jak „sprawami kadrowymi”, czyli obsadzaniem swoich kolegów w kolejnych spółkach Skarbu Państwa na Śląsku. To on bierze pełną odpowiedzialność za to, że ludzie zarządzający górnictwem doprowadzili do zapaści nie tylko w tej kopalni, ale także w Kampanii Węglowej. Przez pół roku nie można było wybrać prezesa firmy, o której półtora roku temu mówiliśmy głośno do premiera Tuska: przyjeżdżaj pan, bo są wielkie problemy i to skończy się wielką tragedią. Dziś zbieramy plon tamtych zaniechań. Przykład Kazimierza-Juliusza powinien pokazać pracownikom z całej Polski: rząd PO-PSL nie da nic od siebie, trzeba im to wyciągać z gardła. Gdyby ludzie położyli uszy po sobie, to wszystko skończyłoby się inaczej. A tutaj ludzie postawili na swoim -, można? Można.

Sporo mówiło się o tym, że górnicy i związkowcy z „Solidarności” przyjadą 1 października do Warszawy, bo zademonstrować przy okazji expose pani premier Kopacz. To aktualne plany?

Z tego, co wiem, będzie demonstracja czy pikieta w Warszawie - by posłuchać, co pani premier ma zamiar mówić w sprawach społecznych i gospodarczych. Projekty ustaw były obiecane manifestującym górnikom i „Solidarności” już podczas protestu nieposłuszeństwa w Braniewie. Te projekty miały być już dawno przygotowane i wdrożone w życie. Wszystko to obiecywał Donald Tusk przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chodzi o kwestie ustaw związanych m.in. z embargiem na węgiel i certyfikatami jakości.

Co zdaniem „Solidarności” powinno znaleźć się w środowym expose Ewy Kopacz?

Od pani premier oczekuję odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego głosami senatorów Platformy Obywatelskiej odrzucono poprawkę, dzięki której przy zamówieniach publicznych miał być preferowany polski węgiel? Sam pan widzi - oni co innego mówią, a co innego robią. To podobny przypadek do Jana Filipa Libickiego. Z jednej strony pan premier wychodzi na mównicę w Sejmie i mówi, że emeryci dostaną podwyżki, a z drugiej senator Libicki jest przeszczęśliwy, bo zablokował z kolegami ustawę, która daje najbiedniejszym emerytom darmowe leki. To żadna schizofrenia, tylko celowe działania, ale to jeszcze odbije im się czkawką.

CZYTAJ WIĘCEJ: Libicki idzie w zaparte ws. leków dla starszych: Jeśli ktoś myśli inaczej, to ma kartkę wyborczą!

Wróćmy do kwestii importu rosyjskiego węgla. Jak pan to tłumaczy? Oszczędnościami?

Wszyscy wiemy o tym, że węgiel sprowadzany jest z Rosji po cenach dumpingowych - sam Putin dofinansowuje transport tego węgla. A bezpieczeństwo kosztuje; czy Putin liczy się z górnikami w Rosji? Jeśli tam zginie 200-300 górników, to czym on się tym przejmie?

Z drugiej strony w naszej gospodarce mamy olbrzymie obciążenia podatkowe na jedną tonę węgla. Jeżeli średnie wydobycie jednej tony węgla to kwota rzędu 250 złotych, a na to nałożone jest ok. 20 różnych podatków: akcyz, podatków od kopalin, VAT, itd., to ciężko, by to działało należycie. Tak to się jakoś składa, że gdy firma dobrze prosperuje, to przyssać próbują się wszyscy, włącznie z gminami, etc., a gdy się to przewraca, to wszyscy umywają ręce. Dlatego my już 1,5 roku temu mówiliśmy o konsolidacji z energetyką - tymczasem ceny energii dla indywidualnych odbiorców rosną, cena węgla spada, energia ma kolosalne zyski, a kopalnie dołują. Według mnie dobrym rozwiązaniem jest to, co się dzieje w grupie Tauron, gdzie mamy południowy koncern węglowy, a gdzie od wydobycia węgla do sprzedania energii jest jedna skonsolidowana firma. Uważam, że to jest przyszłość. Mówienie dziś, że trzeba likwidować nierentowne kopalnie to bzdura - po to powołana została Kompania Węglowa, by przez pierwsze półrocze zysk przynosiły jedne kopalnie, a później gdy są dozbrajane i modernizowane, o zysk troszczą się inne zakłady.

Jakie są pana główne pretensje wobec rządzących?

Zaniechania ze strony rządzących to przede wszystkim dobór kadry, która wybierana jest z klucza biznesowo-polityczno-towarzysko-rodzinnego - wówczas ciężko się dziwić, że system nie działa. Obsada ważnych ministerialnych stanowisk przez tzw. kolesiów doprowadziła do tego, do czego doprowadziła… Pan premier musiał jakoś udobruchać Tomasza Tomczykiewicza, że już nie będzie szefem klubu PO, to dostał na pocieszenie funkcję wiceministra gospodarki. Powinien zostać natychmiast odwołany przez nową panią premier.

Rozumiem, że nie dadzą państwo stu dni spokoju nowej pani premier, o co apelował prezydent Komorowski?

Platforma i PSL rządzą od siedmiu lat, więc nie ma mowy o stu dniach spokoju. Gdy zostałem przewodniczącym „Solidarności”, to nikt nie dał mi stu dni spokoju, ale oczekiwał od początku ciężkiej pracy i konkretnych działań. Jeśli pani premier potrzebuje stu dni spokoju, to niech weźmie bezpłatny urlop. Nikt jej nie kazał aspirować do funkcji premiera - ale skoro już nim została i od pierwszego dnia bierze pieniądze, to niech zaiwania. Nie ma mowy o żadnych stu dniach spokoju.

Rozmawiał Marcin Fijołek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych