"Wyborcza" poleruje Tuska: wzywa naród do wspólnej nauki angielskiego. Pomożecie?!

fot. wPolityce.pl/"GW"
fot. wPolityce.pl/"GW"

„Wyborcza” bije rekord lizusostwa wobec Donalda Tuska. Periodyk ogłosił „nową akcję społeczną”, w której… wzywa naród do wspólnej z premierem nauki angielskiego.

Zaryzykuję twierdzenie, że sytuacja premiera symbolizuje problem wielu Polaków, zwłaszcza w wieku 40 plus

— pisze redaktor Jerzy B. Wójcik, zagrzewając naród do wyjątkowego czynu społecznego.

Tym samym staje się wiadomym i oczywistym, że chropawa znajomość języka angielskiego łączy przywódcę z narodem. W tym sensie dodaje mu blasku, choć - paradoksalnie – wymaga polerowania.

„Polish your English. Uczymy się z premierem” - wzywa zatem „GW”.

Tak, premier musi poćwiczyć swój angielski, zdobyć językową praktykę, ale przede wszystkim musi się przełamać. Wielu z nas również. Skoro premier może się przyznać do niedoskonałości językowej i zabrać się ostro do pracy, to może i my też

— wyraża przekonanie Jerzy B. Wójcik.

Wypadałoby jedynie dodać, jak za Edwarda Gierka”, zawołanie „Pomożecie? Pomożemy!”, ale redaktorzy z Czerskiej najwyraźniej zapomnieli o tym w ferworze organizowania akcji.

A szkoda, bo sprawdzone hasło jak ulał pasowałoby do wielkiego wyzwania. Zwłaszcza, że wzorem minionej epoki wyznaczono datę realizacji planu. Naród ma wypolerować swój angielski, do grudnia, zgodnie z zobowiązaniem podjętym przez Tuska w Brukseli.

Żartobliwe słowa premiera Donalda Tuska w Brukseli o tym, że przed grudniem wyszlifuje angielski, obiegły całą Europę. Przyjęto je raczej życzliwie - premier przyznał się do własnej słabości. Ale wyznaczył sobie przed całą Europą termin, w którym musi dokonać wyraźnego postępu, nauczyć się czegoś, w czym nie jest najlepszy

— podkreśla wagę zadania Jerzy B. Wójcik.

Na plakacie wzywającym do udziału w „akcji społecznej” dobrotliwie uśmiechnięty Donald Tusk w komiksowym dymku wydycha w kierunku narodu zachętę:

I will polish my English. And you?

“Wyborcza” odpowiada z góry, entuzjastycznie:

80 dni na podszlifowanie języka? Damy radę. Razem z Donaldem Tuskiem, nowym szefem Rady Europejskiej, bierzemy się ostro do nauki angielskiego.

W kolejnych lekcjach językowi kursanci „Wyborczej” dowiedzą się m. in. jakie są ulubione słowa prezydenta Obamy, o czym rozmawiać z królową angielską,  jak elegancko przeklinać i … co powiedzieć, by nic nie powiedzieć. Zwłaszcza ta ostatnia umiejętność może okazać się dla Donalda Tuska szczególnie przydatna w Brukseli.

Premier będzie zapewne robił sobie wycinanki z „GW” i wklejał lekcje do zeszytu. Rodzi się jednak wątpliwość, czy nie prościej byłoby podarować Tuskowi podręcznik?

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowe święto narodowe! 30 sierpnia: cud w Brukseli! A język się wypoleruje…

Tusk o swoim angielskim: „Nothing is good enough for Europe, including my English today”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.