Całkiem niezłe tempo. 180 stopni w sześć miesięcy, czyli 30 stopni na miesiąc, stopień dziennie. Tak swoje zdanie w sprawie komisji śledczej ds. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych zmieniła Platforma Obywatelska, z marszałek Kopacz na czele. Wystarczyły lekkie sugestie premiera Tuska, wręcz mrugnięcie okiem i dzielna marszałkini, co ziemię w głąb na metr przekopuje, a potem usuwa swe słowa ze stenogramów, potrafi też - jak u Orwella - wymazywać przeszłość.
Luty 2014. Ewa Kopacz wyraża nadzieję, że większość klubu Platformy Obywatelskiej - także Grzegorz Schetyna - podzieli zdanie premiera Donalda Tuska i będzie przeciwna powołaniu komisji śledczej ws. likwidacji WSI.
Część informacji, które dotyczą naszych tajnych służb, powinny być naszą narodową tajemnicą, a nie etykietką, że my wychodzimy i się obnażamy nie tylko w Europie, ale i na świecie z naszymi tematami, służbami, sposobami funkcjonowania. A pewnie dyskusja podczas komisji śledczej powodowałaby takie wycieki informacji
— oceniała marszałek Sejmu w radiu TOK FM.
Bezpieczeństwo Polski ponad wszystko!
— podkreślała.
Zrugała przy tym nieswornego Grzegorza z Wrocławia, który marudził na złość premierowi, by komisję jednak powołać.
Jeśli będą zwolennicy powołania komisji, będą również i ci - i mam nadzieję, że będą w zdecydowanej większości - którzy powiedzą: nie chcemy tej komisji!
— zapewniała Kopacz.
Przyszła wiosna, a z nią stopniały śniegi i słupki poparcia Platformy. Minister Sikorski wysunął więc postulat „zaj…ania PiS” dwuletnim cyrkiem w sprawie likwidacji WSI (ale nie należy o tym wspominać, bo nagrania nielegalne były, a minister już nie przeklina i je za swoje, więc jest w porządku).
Sierpień 2014. Ewa Kopacz znów ruga posłów i broni swojego zdania.
Platforma Obywatelska będzie głosować za powołaniem sejmowej komisji śledczej ws. likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych
— zapowiedziała w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Marszałek Sejmu już nie mówi o bezpieczeństwie Polski i ochronie służb specjalnych. Już nie marszczy swych brwi na Grzegorza i grzmi na Macierewicza:
Każdy czas na wyjaśnianie tych kwestii jest dobry
— stwierdziła.
Ewa Kopacz jest bowiem tak doskonałym zawodnikiem, że powie wszystko, o co tylko poprosi premier. Wiem, powinniśmy się przyzwyczaić, że szeregowi posłowie powielają zdanie prezesa partii i powtarzają wysłane rano esemesem przekazy dnia. Ale na litość, Ewa Kopacz jest w końcu marszałkiem Sejmu, formalnie drugą osobą w państwie.
Czy naprawdę wymagam za dużo, by tak odpowiedzialne stanowiska piastowały osoby o minimalnej odpowiedzialności za słowo? By choć pół roku utrzymać się przy swoim zdaniu, choć zdziwić się z powodu fikołków intelektualnych premiera, choćby zarumienić się po swojej stuosiemdziesięciostopniowej zmianie zdania? Najwyraźniej to za dużo dla marszałka sejmu - ciekawe, jak znosi to lustro pani Ewy.
Jest jednak jeszcze jeden polityk w Platformie Obywatelskiej, który w tej sprawie ma szansę zachować twarz. Myślę o ministrze obrony narodowej. Nie mówiąc już nawet o politycznym cynizmie całej sprawy i odgrzewaniu kotleta sprzed siedmiu lat. Tomasz Siemoniak po prostu od początku był przeciwko, konsekwentnie i racjonalnie tłumacząc, że komisja śledcza w tej sprawie zaszkodzi służbom specjalnym. W kontekście wojny na Ukrainie ma to podwójne znaczenie. Jeszcze miesiąc temu szef MON przestrzegał przed powołaniem tej komisji.
Panie ministrze - tak po ludzku - nie jest panu wstyd, gdy widzi pan, jak „bezpieczeństwo kraju” (to nie ja, to marszałek Kopacz) rozgrywane jest, by „zaje…ć PiS” dwuletnim cyrkiem? Naprawdę nie ma pan nic do powiedzenia w swojej partii, nie przeszkadza to panu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/210468-obrot-o-180-stopni-w-pol-roku-i-wstyd-na-metr-w-glab-ciekawe-jak-znosi-to-lustro-ewy-kopacz