Biedny obywatel patrzy na podsłuchy. Kabaret Moralnego Niepokoju dobrze pokazał, co zostanie z całej afery w głowach wyborców. [zobacz wideo!]

Premier Górski. YT
Premier Górski. YT

Po wczorajszej debacie można pozbyć się resztek złudzeń - afera taśmowa nie spowoduje żadnych konsekwencji politycznych w postaci wzięcia odpowiedzialności przez rządzących i ewentualnych dymisji. Minister Sienkiewicz poszedł w zaparte, a premier Tusk przekonywał, że nie było żadnej afery, przerzucając pole konfliktu na przewidywalne i przeżute do granic możliwości starcie z Jarosławem Kaczyńskim.

Na marginesie warto się zastanowić, czy akurat wczorajsze głosowanie nad wotum nieufności było najlepszym momentem do punktowania rządu w tak wielu dziedzinach: od autostrad, przez służbę zdrowia, po edukację. To oczywiście wielkie zaniedbania, o których należy mówić, ale wczoraj lepszy efekt dałoby wyraźne wybicie jedynie tematu taśm. Zwłaszcza, co podkreśla sam Jarosław Kaczyński w wywiadach, z badań wynika, że aż 65 procent Polaków domaga się wyjaśnienia tej sprawy. Rozbicie debaty na kilka tematów pomogło Tuskowi uciec w dygresje i didaskalia.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gorąco w Sejmie. Tusk straszy powrotem PiS: „Chroń nas Panie Boże od takich polityków!” Kaczyński odpowiada: „To pan się boi! Nakłamał pan tak, że Słońcu wstyd świecić!”

CZYTAJ TAKŻE: „Mamy rząd doszczętnie skompromitowany i ośmieszony!” Kaczyński wylicza 12 błędów rządu i podsumowuje aferę taśmową. CZYTAJ CAŁOŚĆ PRZEMÓWIENIA

Wybrzmieniu afery taśmowej nie pomaga też coraz większy chaos wokół tej sprawy. Nagrania ministrów każdy rozumiał, ale próba przerzucenia ciężaru sprawy na wątek poszukiwań podsłuchujących, a nie odpowiedzialności podsłuchiwanych, wprowadzenie do gry kolejnego nagrania - tym razem z Romanem Giertychem w roli głównej, wreszcie niejasna rola Piotra Nisztora - wszystko to sprawiło, że afera taśmowa stała się sprawą dla koneserów politycznych niuansów i przepychanek.

Po początkowym trzęsieniu ziemi pozostały tylko pojedyncze drgania. Warto jednak zastanowić się, co z całej afery wyciągnął „zwykły obywatel” i jakim echem cała sprawa odbije się w społeczeństwie. Bo że tak się stanie - nie mam wątpliwości.

Afery taśmowej szybko i bezboleśnie nie uda się zamieść pod dywan, bo ta żyje już swoim życiem. Nie trzeba do tego szczegółowych badań socjologicznych: wystarczy posłuchać, o czym rozmawiają ludzie w kolejkach do lekarza, jakie tematy dominują przy rodzinnych stołach, jak bon moty Sienkiewicza i Sikorskiego funkcjonują wśród młodych ludzi, wreszcie w jakiej atmosferze i na jaki temat robią skecze kabarety.

Dla przykładu - dwa skecze Kabaretu Moralnego Niepokoju sprzed kilku dni. Premier Górski z kolegami występował w Szczecinie - lwia część żartów z 25-lecia wolności orbitowała wokół taśm, podsłuchów i arogancji władzy.

Co zrobimy z aferą? Podsłuchami?

— pyta zaniepokojony minister kabaretowego „rządu”.

Jaką aferą? Jakimi podsłuchami?

— odpowiada rozbawiony premier.

Społeczny odzew w sprawie afery taśmowej może okazać się bombą z opóźnionym zapłonem. Jasne - Donald Tusk wygrał głosowanie o wotum zaufania, koalicyjna większość obroni też ministra Sienkiewicza. Rząd PO-PSL może nawet przegłosować odrębną ustawą, że nie było żadnej afery. Tylko to zwyczajne chciejstwo, bo ludzie wiedzą swoje.

Najważniejszym wnioskiem, jaki został wyciągnięty przez „zwykłego obywatela”, czy, parafrazując Miłosza, biednego obywatela patrzącego na taśmy, jest odruchowe potwierdzenie intuicji o tym, że ludzie Platformy kojarzą się z nieformalnymi „dealami”, cwaniactwem, układem i troską jedynie o interesy swoje i swojej partii. Że to Jarosław Kaczyński miał rację diagnozując beznadziejny stan państwa III RP, że cała narracja obozu władzy o wielkim sukcesie to ściema. Pytanie, czy na całej aferze zyska PiS, czy siły kontestujące cały system, to jednak temat na zupełnie inną refleksję, którą zresztą trzeba podjąć.

Rzecz jasna stolik może zostać wywrócony kolejnymi nagraniami, ale to zmienna, którą trudno w tej chwili przewidzieć. Jeśli światło dzienne ujrzałyby jednak taśmy z rozmów Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem, wreszcie Jana Kulczyka z Pawłem Grasiem i Pawłem Tamborskim, to sprawa wróci ze zdwojoną siłą.

Platforma straci, choć nie tak mocno, jak wydawało się to na początku. Rząd nie wyjdzie jednak z całej sprawy nieokaleczony. Taśmy ujawniły kolejne przerzuty raka, który toczy państwo pod rządami Platformy. To już nie potrwa długo.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.