Jarosław Kaczyński przedstawił w Sejmie wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Przedstawiamy całość przemówienia prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
Przypadł mi obowiązek przedstawienia uzasadnienia dla wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Są bardzo często w ostatnich dniach zgłaszane wątpliwości odnoszące się do sensu tego wniosku, skoro rząd Tuska uzyskał wotum zaufania. W tej sytuacji trzeba odwołać się do ratio legis art. 158 konstytucji RP – ten artykuł ma dwie funkcje. Pierwsza i najprostsza to powołanie nowego rządu, gdy zmieniła się większość. Ale jest też funkcja druga – na którą wskazuje niewielka liczba podpisów potrzebna do złożenia tego wniosku – to prawo opozycji do inicjacji nowego rządu, gdy uważa się, że trwanie takiego rządu jest szkodliwe dla Polski.
W tej sytuacji podziały partyjne tracą znaczenie – odwołujemy się do art. 104, który ustanawia mandat wolny, a także przyrzeczenia poselskiego, które zobowiązuje ich do służenia obywatelom. Jesteśmy przekonani, że ta służba jest nie do pogodzenia z poparciem dla rządu, który jest zły, niesprawny i zajmuje się socjotechnicznymi grami ze społeczeństwem. Ten rząd za nic ma prawo, konstytucję i demokrację, gotów jest sięgnąć w swojej obronie po środki policyjne.
Otóż jakkolwiekby uzasadniać poparcie dla tego rządu, trzeba postawić pytanie o odpowiedzialność. Chcę uświadomić, że to pytanie jest stawiane w formie: gdzie wtedy byłeś, ludziom, którym przyszło żyć w trudnych czasach, którzy mogli zdobyć się tylko na mały gest. A to pytanie jest stawiane. Posłowie mają wszelkie instrumenty, by dokonać zmiany i nie ponoszą żadnego ryzyka, chyba że ktoś ma coś do ukrycia i czegoś się obawia.
Mamy sytuację szczególną, wpisującą się w tradycję tej kadencji Sejmu. Uniemożliwiono normalną dyskusję – zarówno 16 miesięcy temu, jak i teraz niedawno, gdy dyskutowaliśmy ws. wotum zaufania, wreszcie dzisiaj. Nie może wystąpić kandydat na premiera, nie ma normalnej dyskusji. Ktoś boi się nawet kilku godzin dla pań i panów posłów, by Sejm nie mógł wypowiedzieć krytycznych i prawdziwych słów pod adresem tego rządu.
Nie jestem w stanie zastąpić was w tej dyskusji. Jestem jednak zobowiązany, by o pewnych kontekstach tej sytuacji mówić, niezależnie od tego co powiem, o samych taśmach i tym, co z nich wynika. Kontekstem najistotniejszym jest to wszystko, co zostało z tego miejsca powiedziane 16 miesięcy temu – wówczas był składany wniosek o wotum nieufności. Postawiłem wtedy temu rządowi kilkanaście zarzutów – trzeba postawić pytanie, czy te zarzuty są w dalszym ciągu aktualne, czy rząd wszedł na drogę naprawy: był zły, ale teraz jest lepszy.
Jeżeli spojrzeć na te zarzuty, a będę je wymieniał po kolei – tego rodzaju twierdzenia nie da się obronić. Zacznijmy od sprawy pierwszej, od sprawy polskiej pracy. Tego gigantycznego problemu społecznego i narodowego, jakim jest deficyt pracy. Nie zmieniło się nic – bezrobocie troszeczkę spadło, ale znacznie zwiększyła się emigracja. Jeśli chodzi o sprawy degradacji pracy, to były zapowiedzi, ale nic realnego się nie dzieje
— mówił szef PiS, precyzując zarzuty dotyczące wydatków na aktywizację bezrobotnych.
Zarzut drugi – służba zdrowia. Czy w tej sprawie coś się zmieniło?Działa nadal NFZ, Fundusz którego mechanizm funkcjonowania prowadzi do absurdów, do takiej sytuacji, w której mamy dziś bite rekordy Europy, jeśli chodzi o amputację. Bo to się bardziej opłaca. Mamy w dalszym ciągu tego samego fatalnego ministra i mamy jedyne remedium na tę sytuację, jaką zdołano wymyślić – prywatyzacje i komercjalizacje, często o charakterze aferalnym. Jeśli chodzi o kolejki i mitręgę, jaka jest związana z korzystaniem ze służby zdrowia – wszystko jest po staremu, mimo kolejnych zapowiedzi i gróźb wobec ministra.
Dalej – sprawa katastrofy demograficznej. W roku 2013 Polska straciła 37 tys. mieszkańców. Nic w tej sprawie się nie dzieje – żeby w Polsce zaczęła rosnąć liczba rodzących się dzieci, a jesteśmy na bardzo, bardzo dalekim miejscu na świecie pod tym względem, to potrzebna jest praca, mieszkania, opieka zdrowotna, realna pomoc i ochrona rodziny w sferze ideowej. Nic takiego się nie dzieje. Jest program Wielka Rodzina – na przeszło milion uprawnionych zgłosiło się 38 tys. rodzin. Jest to program w istocie czysto propagandowym.
Sprawa czwarta – kwestie społeczne. Zacznę od sprawy emerytur. Tu rzeczywiście się sporo wydarzyło, mamy praktyczną likwidację OFE – to nie jest zły pomysł, ale powinien być przeprowadzony w zupełnie inny sposób. Mniej się mówi o czymś, co jest bolesne i niebezpieczne – mianowicie o stopniu zastąpienia w tym nowym systemie, który z czasem osiągnie z obecnych 60% - 38%. To budowa sfery nędzy. A poza tym wszyscy doskonale wiedzą, że ten system musi się zawalić. Jedyna droga to odbudowa systemu opartego na solidarności społecznej. Druga kwestia, niezwykle istotna, to sprawa związana z nędzą w naszym kraju. Czy tutaj coś się zmieniło? Czy te niezwykle nisko zakreślone granice odnoszące się do minimum egzystencji, czy te granice odnoszące się do prawa skorzystania z pomocy społecznej, zostały podwyższone? Nie. Proces społeczny i gospodarczy prowadzi do tego, że są one poniżej minimum egzystencji. To 1,8 mln gospodarstwo domowych, które korzystają z pomocy społecznej, to 700-800 tys. niedożywionych dzieci… Kwestia mieszkaniowa – w tej sprawie też niczego nie zrobiono. W Polsce powinno się budować rocznie 300-350 tys. mieszkań, buduje się mniej niż połowę. Jest program MdM – zaplanowany rozmiar – 1,6 mln złotych. (…) W tej sprawie nie uczyniono nic. Wreszcie sprawa równowagi międzyregionalnej, konstruowania takiego systemu, który pozwoliłby zmniejszać różnice między nagraniami
— wyliczał Kaczyński, zarzucając również nieprecyzyjny rozdział środków unijnych.
Jeżeli chodzi o szeroko rozumiane sprawy społeczne, ten zarzut musi być w dalszym ciągu podtrzymywany.
Sprawy polskiej wsi – na czoło wysuwa się kwestia walki o utrzymanie polskiej ziemi. Od 2016 roku wchodzą przepisy, które pozwolą na wykup polskiej ziemi także przez cudzoziemców. Wiele krajów broni się przed tego rodzaju sytuacją i projekt odpowiedniej obrony jest złożony także w Sejmie, ale ten rząd nie jest tym zainteresowany. A to kwestia niesłychanie ważna, bo polscy rolnicy w ogromnej większości są biedni, a dochody gospodarstwa na wsi to 70% skromnych dochodów miejskich. Ale jest jeszcze jeden problem – chodzi o tajemniczy druk 1625 z sierpnia zeszłego roku, to element poprawki do budżetu. Co z tego druku wynika? W roku 2015 wydatki na wspólną politykę rolną zostaną bardzo zdecydowanie zredukowane. W budżecie 2014 roku już tego nie ma – dobrze by to wyjaśnić. Czy to jest tak, że będziemy mieli spadek na łeb na szyję? Czy też będziemy mieli do czynienia z inną sytuacją? Z całą pewnością mamy do czynienia z kłopotami cenowymi, w dalszym ciągu nie chroni się rolników jeżeli chodzi o wykorzystywanie przez wielkie sieci handlowe, nie jest rozwiązana sprawa GMO, trwa prywatyzacja doradztwa rolniczego. Ten zarzut jest w dalszym ciągu aktualny.
Mamy sprawę kolejną – oświata, szkolnictwo wyższe, kultura. Nierozwiązane sprawy gimnazjów, szkół zawodowych, nauczania historii i języka polskiego w sposób zintegrowany, by kształtować świadomość narodową. Chodzi o zwijanie sieci szkół, głównie kosztem wsi i małych miast. Sprawy związane z tym wszystkim, co łączy się z podręcznikami. Mamy tu pewną propagandową akcję dot. podręcznika dla pierwszej klasy, ale to nie rozwiązuje problemu. Nie wdaję się w to, czy ten podręcznik jest fatalny – w dalszym ciągu nie podjęto działań zmierzających do tego, by przestano robić na handlu podręcznikami interesy. Ceny podręczników są dziś wysokie – trzeba ten problem rozwiązać, a w dalszym ciągu tak nie jest.
Mamy też problem całkowitej dezintegracji nadzoru pedagogicznego. System oświaty to archipelag niezależnych od siebie okrętów, wysp. Pływa to w tę stronę, w którą chce. A oświata to zadanie należące do państwa. Jest jedna dobra wiadomość – zapowiedziano likwidacje systemu testowego. To dobry pomysł i trzeba to zrobić, ale to za mało, by stwierdzić, że zarzuty ws. oświaty nie są aktualne.
Jeśli chodzi o inwestycje i politykę gospodarczą – przed 16 miesiącami mówiłem z tego miejsca, że wybudowano ok. 900 km dróg szybkiego ruchu i autostrad. W odpowiedzi na stronach internetowych udzielono, że to 1300 km, w innym miejscu, że 1500. Można powiedzieć: jest źle, ale lepiej niż sądziliśmy. Ale ostatnie dane GDDKiA – 1472 kilometry. Zamieszanie jest tak wielkie, że trudno się tutaj zorientować. Proszę pamiętać jeszcze o jednej rzeczy – o ile rząd PiS na lata 2008-2012 ustalił konkretny program dróg i autostrad, o tyle następnie stworzono mechanizm niemożliwy do kontroli. Chodzi o dokument, w którym mówi się o drogach, które mogą być wybudowane, a dopiero załączniki precyzują.
Ceny są w dalszym ciągu bardzo wysokie – przeszło 9 mln euro to drożej niż w Niemczech, a przecież siła nabywcza jest większa. To rozbój, a nad tym wszystkim unosi się chmura nadużyć i podejrzeń o potężną korupcję. Poprawiła się nieco sytuacja na kolejach – jestem obiektywny – ale nie zmienia to faktu, że wiele miliardów złotych zostanie zmarnowanych. Krótko mówiąc, pewną część środków wyrzucono w błoto. Znamy wyniki finansowe, ale nijak nie można dotrzeć do wyników rzeczowych. Wiemy, że na trasie Śląsk – Gdańsk tylko 160 km będzie gotowych do prędkości powyżej 200km/h, a przecież po to kupiono Pendolino.
Inne elementy polityki gospodarczej – słyszałem, że w ministerstwie są piękne plany, ale jeśli chodzi o to, co można zobaczyć – mamy do czynienia z prywatyzacją Ciechu, Cargo, z innymi prywatyzacjami… Azoty są tutaj szczególnie bulwersujące. Mamy do czynienia z tym samym procesem, który trwał przez cały czas. A do tego gigantyczny bałagan, o którym można się przekonać słuchając denuncjacje z ostatniego okresu
— mówił Kaczyński, zarzucając też marnowanie środków europejskich, które - jego zdaniem - są rozrzucane.
Finanse publiczne – mamy tu do czynienia z sytuacją szczególną. Przy likwidacji OFE obniżono na papierze dług publiczny, mamy do czynienia z opanowaniem sytuacji, w której mamy ogromny dług publiczny dochodzący do prawie 8% PKB, ale to jest jedna strona medalu. Jest jeszcze druga, o której trzeba powiedzieć – to koszt tych przedsięwzięć. Tym kosztem jest wygaszenie dynamiki gospodarczej i zdecydowane zwiększenie się długu ukrytego. To nie jest sztuka zmniejszać deficyt takim kosztem, można go zmniejszać mając dobry rozwój gospodarczy. Ktoś może powiedzieć: nie było innych możliwości, ale takie są! Są gotowe reformy finansów publicznych, można zlikwidować sytuację wyprowadzenia wielkich sum z Polski bez opodatkowania.
Nie sztuka utrzymywać niezły wzrost, jeśli ma się przeszło 100 mld długu publicznego. Sztuka rządzić w ten sposób, by dług publiczny i deficyt spadały, a gospodarka jako tako się wiązała. Ale trzeba do tego dobrze umieć rządzić, a pan tego nie potrafi. Zarzut ten pozostaje aktualny niezależnie od tego, jak ex-minister się denerwuje.
Wreszcie bezpieczeństwo państwa. Kwestia armii stała się szczególnie aktualna – mamy po staremu 0,26% możliwości mobilizacyjnych, Finlandia – 7%, przeciętna w UE – 1,68. Mamy stosunkowo duży projekt, jeśli chodzi o wydawanie środków, ale ten program został opracowany na bazie dokumentu BBN, który ma się nijak do rzeczywistości. Ten dokument zakładał, że nie będzie żadnych wojen i możemy w spokoju modernizować naszą minimalnej wielkości armię. Sytuacja się zmieniła i nie ma na to żadnej reakcji. Ten zarzut sprzed 16 miesięcy nie tylko jest aktualny, ale trzeba go wyraźnie zaostrzyć.
W sprawie bezpieczeństwa energetycznego – przede wszystkim gazoport. Mówi się teraz nawet o 2017 roku, to sprawa podstawowa, ale niejedyna. Nie wiadomo, co z węglem, nie wiadomo, co z energią atomową… Jak ktoś powiedział nie tak dawno – nie wiadomo, gdzie ręce włożyć, tam gigantyczny bałagan w tej strategicznej sferze.
Polskie bezpieczeństwo stoi dzisiaj nisko, a o sprawie sojuszu z USA będę miał jeszcze okazję mówić
— dodawał Kaczyński.
Teraz zarzut co do polskiej demokracji. Głównym jej założeniem jest przyjęcie zasady, że władza może się zmieniać, że jakaś partia czy koalicja partii rządzi i akceptuje, że w razie innego wyniku wyborów może być zmieniona. To założenie nie jest przyjmowane. Jeśli chodzi o wolność słowa, mediów, nauki, swobód związanych z podróżowaniem po kraju, gdzie politycy opozycji napotykają na różnego rodzaju kłopoty… Jeśli chodzi o obyczaje parlamentarne, prawa opozycji – wszystko jest po staremu. Ta grupa rządząca nie uznaje reguł demokracji.
Sprawa polskiego państwa, a dokładnie jego kryzysu wielostronnego. Kryzysu, który odnosi się do ostatniej barykady Rzeczypospolitej, niezawisłości sądów. Co się stało z tym panem, który został schwytany jako człowiek dyspozycyjny wobec rządu? Sądzi dalej! A co się stało z tym dziennikarzem, który dokonał prowokacji? Ma poważne kłopoty. To jest, proszę państwa, jeden przykład, ale mamy inny – pan Karapyta, dwadzieścia kilka zarzutów, chodzi spokojnie po Rzeszowie, jeszcze się odgraża ludziom w sejmiku. To najlepszy dowód na to, co się dzieje. A sądy dalej nie szanują podstawowych wartości, a chce się zamykać do aresztu ludzi, którzy protestowali wobec człowieka, który – łagodnie mówiąc – ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o swoją przeszłość. Mamy do czynienia z poważnym kryzysem polskiego państwa jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości. Mamy kryzys aparatu państwowego, służb mundurowych, niebywały bałagan służb specjalnych, olbrzymi kryzys polskiego samorządu. Te zarzuty można mnożyć. Doprowadziliście do kryzysu polskiego państwa!
Wreszcie sprawa polityki zagranicznej. Została ona zweryfikowana w sytuacji dość dramatycznej, w sytuacji ukraińskiej. Przypomnę te wystąpienia, które odrzucały waszą bliską współpracę z nierosyjskimi państwami postradzieckimi, a które koncentrowały się na Rosji i budowały perspektywy demokratycznych przemian i przyjaznych stosunków. Stało się to, co wszyscy widzieliśmy. Ale jeśli spojrzeć na fakty, to trzeba pamiętać wpis Sikorskiego na Twitterze, dziwne prowadzenie polityki. Druga sprawa – to straszenie śmiercią ludzi na Ukrainie, którzy przewodzili opozycji, gdy Janukowycz był spakowany przed ucieczką do Moskwy. Chodziło o to, by skłócić ich z Majdanem albo chodziło o skrajną głupotę i kompletną umiejętność nierozpoznania sytuacji. Dalej mamy nerwową aktywność w Polsce, twarde słowa, ale szybko wycofane – szybko premier oświadcza, że nie staniemy na czele antyrosyjskiej krucjaty, szybko rezygnujemy z roli, która dawała nam pewne znaczenie w Europie. Kiedy stajemy an czele państw przeciwstawiających się wpływom rosyjskim, to mieliśmy znaczenie. Tu straciliśmy tę szansę. Zostaliśmy ze sprawy ukraińskiej wypchnięci, ta sprawa jest załatwiana bez nas, chociaż jesteśmy sąsiadami Ukrainy i powinniśmy w tym uczestniczyć. To kwestia naszego znaczenia – wschód, państwa postradzieckie, ale nie Rosja. Zrezygnowaliśmy z tego i przegraliśmy w sposób ośmieszający. Do tego dochodzą te inicjatywy odnoszące się do spraw energetycznych – mamy do czynienia z zupełna nieumiejętnością wykorzystywania umiejętności, które zdobyliśmy na Bliskim Wschodzie. To utrata wszystkiego, co mogło budować pozycję naszego kraju na arenie międzynarodowej. Nawet nie mówię o takich sprawach jak starania o wejście do G20… Polska polityka zagraniczna poniosła klęskę w Wilnie, gdzie padło Partnerstwo Wschodnie, a także w innych etapach.
Gdyby nawet nie było taśm prawdy, to byłyby podstawy, by złożyć wniosek o wotum nieufności. Ale ponieważ ostatnio pojawiają się sądy i sformułowania, które sprowadzają się do tego, że te taśmy dobrze prezentują Platformę, a sama PO może być z nich dumna, to w takim razie warto o tych 16 miesiącach powiedzieć coś jeszcze.
Przez cały ten czas nad tym rządem mieliśmy chmurę afer, aferek, skandali i sytuacji dwuznacznych. Mam spis 72 wydarzeń – nawet jeśli moi młodsi koledzy przesadzili, to jest tego dobrze przeszło 60 wypadków. To duże rzeczy jak afera informatyczna, jak sprawa Lasów Państwowych, SKW i umowy z Rosją… Są średnie – jak CamMedia, czy opłacanie kampanii Platformy, są drobne i śmieszne – jak zegarki, cygara… Są deszcze i deszczyki – ale one ciągle padają. To swego rodzaju sos, taka pogoda, którą tworzy ten rząd. W pewnym momencie doszło jednak do oberwania chmury.
Kaczyński odniósł się także do afery taśmowej.
Nie jestem w stanie przeprowadzić pełnej analizy taśm. To będzie przedmiot niejednej rozprawy naukowej, ale parę rzeczy warto powiedzieć. Pierwszy element, który trzeba wybić to pogarda: te słowa jak murzyńskość. Ale tutaj zostało użyte z zacięciem rasistowskim. Nie chodzi o 7 złotych za benzynę, to nie chodzi tylko o słowa o polskim wschodzie, to nie tylko słowa „suwerenność-srelność”, ale chodzi o coś innego. Chodzi o styl, dwór, cygara przywożone z Kuby. O te alkohole, o obrażanie,. To styl, który obraża społeczeństwo, który może być charakterystyczny dla grupy dorobkiewiczów, a nie elity władzy. To pogarda.
Po drugie – to diagnoza sytuacji. Wulgarnie przedstawiona, ale celna – finanse w stanie fatalnym, inwestycje fatalne, państwo teoretyczne, krótko mówiąc – sama prawda. Tylko co to oznacza? To oznacza, że cała ta wielka propaganda sukcesu była robiona w sposób całkowicie cyniczny. Ludzie władzy wiedzą, jak jest naprawdę i cynicznie oszukują społeczeństwo. Swoją misję jako ludzi władzy, którzy mają pewne zobowiązania, traktują w sposób lekceważący. Nic nie robią, zawierają układy i porozumienia. To wymiana dóbr.
Kwestia trzecia – całkowite lekceważenie prawa i konstytucji. Umowa Belka-Sienkiewicz była umową uderzającą w konstytucję. Tam jest wyraźnie napisane, że zadaniem NBP jest szerzenie złotówki, a dodruk pieniędzy to uderzenie w złotówkę. Ale jest też napisane, że prezes NBP nie może angażować się politycznie. Minister nie może zawierać umowy ja tobie to, a ty mi to. To łamanie prawa i konstytucji. Mamy tutaj także inne elementy odnoszące się do łamania prawa. W rozmowie Parafianowicz-Nowak chodzi o prawo karne i lekceważenie go. Te opisy wstecz, retrospekcje, wskazują, że to powszechnie spotykane praktyki. A ten pan był ministrem i nadzorował wydział skarbowy!
Kolejna sprawa to stosunek do demokracji. To zasada zupełnie wprost kwestionowana – i to na zasadzie odwołania się do czegoś, co jest brakiem orientacji, w co nie wierzę, albo totalnego zakłamania. Bo o co chodzi? O sprawy gospodarcze, upadnie złotówka, odejdą inwestorzy. PiS było u władzy – w 2007 roku rekord 25-lecia jeśli chodzi o inwestycje zagranicznej. Jeśli chodzi o złotówkę – była ona najsilniejsza właśnie w tym okresie. Złotówka to było wtedy 50 centów, a chwilami mniej. To nawet zbyt wysoka cena, ale złotówka stała bardzo mocno. To wtedy tworzono 1,3 mln miejsc pracy, gospodarka rozwijała się znakomicie – to co mówił Sienkiewicz to niebywałe oszustwo.
Jeśli chodzi o stosunek do demokracji, to trzeba uwzględnić inne elementy. Ten mechanizm manipulacji: a to sfinansujemy jakiś kontrakt, a to kupienie kandydatury prof. Religi… Tutaj konieczne jest uwzględnienie kontekstu – przypomnę, jaką metodą wyeliminowano kandydata SLD, sprawę Jaruckiej i ludzi, którzy w tym uczestniczyli. Sam byłem świadkiem w procesach. Warto przypomnieć wypowiedzi gen. Czempińskiego o źródłach PO. To całość – może jestem nadmiernie przenikliwy, ale to składa się na pewną całość, na modus operandi Platformy.
Premier Tusk i sprawa Amber Gold – rozumiem, że poszło się tutaj w zaparte. Ale jest sprawa moralna, a może i karna – niezawiadomienie ludzi, że zostaną okradzeni. To bardzo poważna rzecz. To kwestia, o której trzeba będzie mówić w różnych trybach, także procesowym. Dalej o premierze – za pośrednictwem ministra Sikorskiego – otóż minister Sikorski w czasie pełnienia swojej misji twardo szedł w jednym kierunku, zwalczał podstawowy dla naszego bezpieczeństwa sojusz e Stanami Zjednoczonymi. Sprawa tarczy, wspólnych misji, obrony demokracji na wschodzie. Teraz minister wykłada karty na stół – teraz wykłada karty na stół. Ale mówię o premierze, który go toleruje i ta polityka jest tolerowana. Jedno się mówi, drugie się robi.
Tutaj nie mogę w żadnym wypadku nie wspomnieć o zastrzeżeniach śp. Prezydenta, który przeciwstawiał się w powołaniu na szefa MSZ. Nie mogę mówić o zastrzeżeniach, bo są ściśle tajne, ale mogę powiedzieć – wszystko składa się w jedną całość.
Jeśli chodzi o mechanizm ustanawiania stanowisk – dobrze widać go na przykładzie pana Kiliana, który wszystko ma, nie powiem gdzie. To mechanizm całkowicie pozaprawny i niesłychanie niszczący. On funkcjonuje w dziedzinie spółek Skarbu Państwa, ale także innych dziedzinach. To mechanizm niszczący, ale trzeba zadać pytanie, jak on funkcjonuje. Niektórzy wymyślili już pewne uzasadnienie – te wielkie spółki Skarbu Państwowe są jak niezależne księstwa. Tak nie jest – każdego można odwołać. Chodzi o wzajemne powiązania i zlepienie brudem.
Jeśli chodzi o język taśm – jest on karygodny i był mocno krytykowany nawet przez premiera, ale w sposób powierzchowny. Hegel pisał, że mowa jest królową, inni filozofowie pisali o tym, że język określa myślenie i świadomość. Dziś mamy badania psychologów, którzy to potwierdzają. Chodzi o dresiarsko-knajacki typ świadomości. Jest pytanie – czy ludzie o takiej mentalności powinni rządzić państwem.
Wreszcie sprawa ostatnia, niesensacyjna – że służby się ośmieszyły. Mówiłem, że jest tam gigantyczny bałagan. One praktycznie nie istnieją, a państwo jest teoretyczne. To wszystko ośmiesza tę władzę.
Wreszcie sprawa reakcji rządu – nie chodzi mi o odpowiedź, że w gruncie rzeczy powinniśmy być dumni, bo nie było korupcji, nie chodzi o koncentrowanie uwagi na to, kto to zrobił i przyjmowanie zasady, że nieważne, że złodziej kradnie, ważne że wpadnie. Chodzi o coś innego – o przyczynek polskiej demokracji i praworządności. Chodzi o użycie metod policyjnych w sposób jawny i ukryty. Dziennikarze skarżą się na potężne naciski. Władza ma prawo dowiedzieć się, kto nagrał, ale są granice, których nie wolno przekraczać. To jest też przyczynek do tego, co mówiłem na początku. To rząd ośmieszony, skompromitowany.
Konstruktywne wotum nieufności zakłada przedstawienie kandydata na premiera. Muszę dokonać tu wyjaśnienia – był taki moment po ujawnieniu taśm, że jest szersza wola, by dokonać zmiany. Byliśmy otwarci na rozmowy i ustalenia – do nich nie doszło, bo chęć bronienia układu za wszelką cenę jest silniejsza niż cokolwiek innego, niż zdrowy rozsądek. Wysunęliśmy kandydata, który był prezentowany w tej izbie, ale to kandydat znakomicie przygotowany pod każdym względem.
— mówił Kaczyński, krótko prezentując postać prof. Glińskiego.
Dzisiaj jest gotów, mając znacznie większe doświadczenie niż 16 miesięcy temu, misji rządu czysto technicznego, który ma doprowadzić do wyborów. Po prostu przy tym rządzie uczciwe wybory są mało prawdopodobne.
Mamy rząd doszczętnie skompromitowany i ośmieszony. Mamy grupę, klasę rządzącą, która najłagodniej mówiąc, nie nadaje się, by kierować dużym europejskim państwem
— zakończył szef PiS.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/204231-mamy-rzad-doszczetnie-skompromitowany-i-osmieszony-kaczynski-wylicza-12-bledow-rzadu-i-podsumowuje-afere-tasmowa-czytaj-calosc-przemowienia