Czy to normalne, że poseł, który został przyłapany na szaleńczej jeździe samochodem i miał wulgarnie odgrażać się policjantom, że „załatwi im wyj…nie z roboty”, pozostaje w SMS-owym kontakcie z komendantem wojewódzkim, będącym tychże policjantów zwierzchnikiem?!
Rzecz o Wojciechu Penkalskim, pośle od Palikota (i niedoszłym europośle), który od początku kadencji Sejmu jedenaście razy został złapany przez policję na przekroczeniu przepisów drogowych, należy do rekordzistów pod względem wniosków prokuratury o uchylenie immunitetu. W przeszłości był karany za pobicie, groźby bezprawne wobec świadka i wymuszenie rozbójnicze - łącznie przez ponad dwa lata odbywał karę pozbawienia wolności.
CZYTAJ WIĘCEJ: Świadek o Penkalskim: „On posłem? Przecież to bandyta. On był mafiosem w Braniewie.” Wzorzec etyki wg Palikota…
Na jednym z niedawnych posiedzeń, sejmowa komisja etyki ukarała Penkalskiego naganą za incydent z początku roku, kiedy poseł we wsi Karbowo w (woj. warmińsko-mazurskim) przekroczył swoim samochodem dozwoloną prędkość, miał uciekać przed policjantami, a gdy go dogonili, wyciągnąć legitymację poselską i grozić: „Załatwię wam wyj…nie z roboty”.
Notatka funkcjonariusza policji z Lidzbarka Warmińskiego, szczegółowo opisująca zdarzenie, została przesłana do Sejmu. Penkalski przyznaje się, że przekroczył prędkość, ale zaprzecza ucieczce przed policjantami i temu, że im groził.
Nie używałem żadnych wulgarnych słów zwracając się do osób, które mnie kontrolowały, oraz nikogo nie straszyłem zwolnieniem z pracy. Są to kalumnie i brednie tych funkcjonariuszy, które zmierzają do zdyskredytowania mnie na terenie mojego okręgu wyborczego
— twierdził na posiedzeniu komisji.
W ten oto sposób, używając „środków multimedialnych”, przedstawiał przebieg wydarzeń:
Czy mogę prosić o kartkę papieru? Dziękuję. Postaram się zilustrować, jak wyglądało tamto zdarzenie. Tu stoi policja. Ja wyjeżdżam zza łuku. Widzę ich. Przy wjeździe do miejscowości Karbowo jest znak. Za nim, za łukiem widziałem tych funkcjonariuszy. Oni mnie wtedy nie zatrzymywali. Mówię to z całą odpowiedzialnością za wypowiadane słowa. Mieli przy sobie radar, ale ja pojechałem dalej prosto. Dopiero, gdy zorientowałem się, że jadą za mną, przed miejscowością Lubomino zatrzymałem się. Rzeczywiście, było to przed przejazdem kolejowym. Z całą pewnością nie uciekałem przed policją. Nie miałem takiej konieczności. Nie wykluczam, że moja jazda była dla nich zbyt szybka albo nie byli przygotowani na takie zdarzenie. Widziałem ich jak stali, ale nie pokazali mi ani sygnalizacji świetlnej, ani nawet nie wykonali żadnego gestu, który miałby świadczyć o tym, że muszę się zatrzymać. Nie miałem żadnego interesu w tym, aby przed nimi uciekać. Przed miejscowością Lubomino, kiedy stałem już na pasie do jazdy prosto, policja zatrzymała się obok, równolegle do mnie i nakazała mi, abym zjechał. Zastosowałem się do tego polecenia. Tak to wyglądało.
Pomińmy ocenę wiarygodności relacji Penkalskiego, bo – oceniając zachowanie posła jako naganne – zrobiła to już komisja etyki.
Zadziwia natomiast co innego. Penkalski – zapewniając o swej niewinności – sięgnął po zaskakujący „argument”. Ku konsternacji posłów, wyjął telefon komórkowy i zaczął odczytywać z niego treść swojej korespondencji SMS-owej z… komendantem wojewódzkim policji w Olsztynie, nadinspektorem Józefem Gdańskim.
Penkalski:
To jest karygodne. Sam kompletnie się nie odzywałem. Dałem dokumenty i to wszystko. Bez słów wulgarnych i obraźliwych. Proszę o pomoc w celu szczegółowego zbadania sprawy. Przekroczyłem prędkość i nic więcej. To są niedopuszczalne metody, kalumnie. Pozdrawiam.
Gdański:
Tak będzie zrobione.
Penkalski:
Czy policjant wniósł zawiadomienie przeciwko mojej osobie w sprawie znieważenia? Media piszą, że on domaga się…
Gdański:
Nie, tylko formalny meldunek do komendy głównej. Takie są policyjne przepisy dotyczące parlamentarzystów.
Z przedstawionej przez Penkalskiego korespondecji (chciał zaimponować posłom swoimi kontaktami, pokazać z kim mają do czynienia?) wynika, że komendant wojewódzki policji obiecał posłowi „pomoc w celu szczegółowego zbadania sprawy” oraz udzielił mu informacji o krokach podjętych przez funkcjonariusza, który Penkalskiego złapał na „pirackiej” jeździe samochodem.
Na zadziwiający charakter relacji posła Penkalskiego z nadinspektorem Górskim zwróciła uwagę Elżbieta Witek z PiS. Na tym tle doszło nawet do scysji między nią, a Penkalskim.
Czy ja mam rozumieć, panie pośle, że pan z panem komendantem wojewódzkim pisze sobie w tej sprawie SMS-y? Pan wybaczy, ale dla mnie jest to dosyć dziwne i zaskakujące. Budzi to moje obawy. Jak to jest możliwe, że odbywa się to w taki sposób? Pan jest przecież posłem. Chyba, że komendant wojewódzki jest jakimś serdecznym pana kolegą, z którym się esemesuje. To nie jest normalna droga.
— mówiła Witek.
Pani uważa, że to nie jest normalna droga. Ja tylko przedłożyłem pani informację. Podejrzewam, że pani, jako parlamentarzystka – i w tej kwestii proszę być osobą obiektywną – na pewno ma kontakt z osobami, które piastują ważne funkcje. Uściślając, komendant wojewódzki nie jest moim znajomym
— irytował się Penkalski.
Panie pośle, ja dokładnie zrozumiałam, co pan powiedział. Proszę nie podnosić na mnie głosu
— odpowiadała Witek.
Choć posiedzenie zakończyło się naganą dla Penkalskiego, sprawa zagadkowych relacji Penkalskiego z komendantem wojewódzkim policji w Olsztynie nie ma ciągu dalszego. Zapewnienia posła, że nadinspektor nie jest jego znajomym nie wydają się wystarczające. Czy Penkalski SMS-uje z komendantami wojewódzkimi policji w całej Polsce? A może nadinspektor Gdański ogłosił publicznie (gdzie, bo nie widziałem) numer swojego telefonu komórkowego i każdy obywatel może do niego wysłać SMS-a?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/198765-pirat-drogowy-od-palikota-sms-uje-z-komendantem-wojewodzkim-policji-tak-bedzie-zrobione-melduje-nadinspektor-zagadkowe-relacje-posla-penkalskiego