PÓŁ PORCJI MAZURKA. Będę dziś pisał do państwa szeptem. W końcu Jaworski z PKW czuwa

PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Nie byle jaki to Jaworski, a Stefan. Człowiek to wybitny, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, a więc ani chybi profesor, bo tytuł tam przysługuje przez zasiedzenie, teraz przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Wprowadził on właśnie na 45 godzin w Polsce prawo Kononowicza. Nie będzie niczego.

CZYTAJ TAKŻE: Leśne dziadki z PKW zakazujący „lajkowania” na Facebooku podczas ciszy wyborczej są zupełnie oderwani od rzeczywistości. Ale tylko wypełniają nadaną im przez prawo misję

Strażnik Świętej Ciszy zakazał kampanii wyborczej i agitacji, wszystkiego co zachęcać mogłoby albo i zniechęcać, żadnych retwitów, podaj dalej, nic z tego, wszystko zakazane. I wreszcie, żadnych lajków. Tu motywem może być zazdrość, bo wystarczy spojrzeć na przewodniczącego Jaworskiego Stefana, by zrozumieć, że on w życiu żadnego lajka nie dostał. Raz poprosił o to żonę, ale mu po gębie dała. I się mści.

A ja szydzę. A mógłbym serio.

Brzmiałoby to mniej więcej tak: Ekscelencja przewodniczący PKW, Stefan Jaworski przypomniał o obowiązującej ciszy wyborczej i zakazie prowadzenia jakiejkolwiek agitacji, także w internecie. Rodzi to kilka pytań, bo czy można agitować żonę własną? A cudzą? A konkubinę? Narzeczoną, bliskich przyjaciół, zaprzyjaźnioną kioskarkę i pana w sklepie monopolowym „Carrington” na Belwederskiej?

A jeśli Mazurek ma konto na Twitterze, zamknięte, tylko dla przyjaciół, to czy może? I dla ilu przyjaciół, że przypomnę starożytne ćwiczenie towarzyskie: „Od ilu zapałek zaczyna się stos?” Bo jedna, dwie, to nie stos. Trzy też nie. A cztery, pięć, siedem, osiemnaście? Od ilu konkretnie?

A gdybym tych przyjaciół miał na Twitterze trzydzieści tysięcy? Rozumiem, naprawdę rozumiem, że z Jaworskim nikt nigdy na wódkę iść nie chciał, kumpli nie ma, nie zrozumie, ale co jeśli ja prowadzę bogate życie towarzyskie? Takie na kilka, no góra kilkanaście tysięcy? Bo wie pan, panie Stefanie, brata mam przystojnego i ogólnie ogarnięty jestem, więc na mnie lecą. No to czy wolno, czy nie?

A pozostałe granice propagandy? Jak powiem, że świetnym facetem, uczciwym, tyle, że o słabej głowie, jest Lipiński, to czy podpadam pod karę grzywny i lochu? Bo Lipiński Dariusz (gowiniada) kandyduje z Poznania i pasuje jak ulał, ale Lipiński Adam (PiS) głowę też ma słabą, ale nie kadyduje? No i cała rzesza innych Lipińskich też pasować może. Więc, jak do lochu ze mną?

CZYTAJ TAKŻE: Łukasz Warzecha: Państwowa Komisjo Wyborcza im. Monty Pythona - zejdźcie już, dziadki, z tej anteny!

Uprzejmie proszę Wielce Szanowną Komisję Państwową o odpowiedź. I jednocześnie w ramach autodonosu pragnę poinformować, że będę dziś wyjątkowo głośno słuchał na balkonie przemówień Władysława Bartoszewskiego.

I zgadnijcie, czy to z agitacji, czy też po prostu sąsiadów nie lubię?

Robert Mazurek

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.